Kultura

Subiektywny ranking seriali prawniczych

Subiektywny ranking seriali prawniczych
Kadr z serialu "Zadzwoń do Saula"
Fot. mat. prasowe

Seriale prawnicze od lat biją rekordy popularności wśród widzów. Jeśli więc lubisz śledzić rozprawy na salach sądowych, musisz zobaczyć tych sześć produkcji. 

Oglądanie seriali prawniczych uświadomiło mi jedno: praca na sali sądowej to moje niezrealizowane marzenie. Mogłam to podejrzewać już wtedy, gdy na studiach dziennikarskich z upodobaniem wkuwałam na pamięć całe kodeksy prawa karnego czy gospodarczego. Mój profesor od prawa prasowego, uroczy starszy sędzia Sądu Najwyższego w okularach z rogowymi oprawkami, był dla mnie niczym bóg. Jednak wtedy zwyciężyła inna pasja, ta większa. Ale i tak, kiedy oglądam seriale, o których zaraz przeczytacie, i widzę świetnie prawniczki, które miażdżą swoich przeciwników, to cały czas myślę: „To mogłam być ja!”. Dlatego przedstawiam wam zestawienie moich ulubionych tytułów. Tych nowszych, bo klasyki gatunku pomijam. Kolejność przypadkowa. 

„Sprawa idealna” (HBO GO)

Jest 2016 rok i wybory prezydenckie w Stanach wygrywa nie Donald Trump, tylko Hillary Clinton. Diane Lockhart (fenomenalna Christine Baranski), biała prawniczka pracująca w afroamerykańskiej kancelarii, otwiera butelkę szampana i skacze ze szczęścia. W końcu zwyciężyła kandydatka, która reprezentuje te wartości, o które Diane zawsze walczyła. Ale w tej nowej rzeczywistości nie było akcji #MeToo, kobiety wolą siedzieć cicho niż walczyć o swoje prawa, bo są wdzięczne za to, że mają swoją "prezydentkę", a Harvey Weinstein wciąż uchodzi za wzorowego obywatela - ten świat też wcale nie jest idealny. Jednak Diane szybko przekonuje się, że to wszystko jest tylko… no właśnie, nie wiadomo czym: zbyt realistycznym snem, fantazją mieszająca się z rzeczywistością? Tak zaczyna się czwarty sezon „Sprawy idealnej”, spin-offu „Żony idealnej”. Ten serial to nie tylko fascynujące rozprawy sądowe, pełnokrwiści bohaterowie i mnóstwo czarnego humoru, ale też wgląd w aktualną politykę USA i absurdy amerykańskiego systemu sądowniczego. I przede wszystkim aktualne tematy: rasizm, molestowanie, korupcję, fake newsy. Z każdym sezonem "Sprawa idealna" robi się coraz lepsza.

00_006_the_good_fight_ep_03_pr_07
Kadr z serialu "'Sprawa idealna'
mat. prasowe

„Żona idealna” (HBO GO)

Co prawda spin-off przerósł oryginał, ale „Żonę idealną” wciąż ogląda się z przyjemnością. Główną bohaterką jest Alicia Florrick (Joanna Marguiles została nagrodzona Złotym Globem i Emmy), która po latach musi porzucić rolę perfekcyjnej gospodyni domowej i wrócić do zawodu prawniczki, żeby utrzymać siebie i dzieci. Na jaw wyszły właśnie liczne romanse oraz korupcja jej męża, prokuratora generalnego. Ale nie sama zdrada ukochanego mężczyzny jest najgorsza, najtrudniejsze jest to, że w czasie konferencji prasowej, na której skompromitowany Peter Florrick (w tej roli Chris Noth, czyli Mr. Big z „Seksu w wielkim mieście”) rezygnuje ze stanowiska, Alicia musi stać obok niego i trzymać go za rękę, okazując wsparcie. Jest jednak jasny punkt - w kancelarii, w której zatrudnia się Alicia, pracuje jej były narzeczony, charyzmatyczny Will Gardner (boski Josh Charles!). Wątek miłosny jest tu równie wciągający, co batalie na salach sądowych. 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Julianna Margulies (@juliannamargulies)

„W garniturach” (Netflix)

O tym serialu słyszeli pewnie już wszyscy, bo jego popularność poszybowała w górę, odkąd grająca jedną z głównych ról amerykańska aktorka Meghan Markle poślubiła brytyjskiego księcia i została księżną. A potem jeszcze wyżej, kiedy ona i Harry zrezygnowali ze swoich funkcji w brytyjskiej monarchii, porzucili markę "Royal Sussex" i wynieśli się do słonecznej Kalifornii. Ale jeśli jeszcze nie oglądałaś "W garniturach", to streszczę, o co chodzi. Mike Ross pisze dla innych prace magisterskie za pieniądze i pali za dużo marihuany, ale za to jest obdarzony niesamowitą inteligencją i fotograficzną pamięcią. Uciekając (dosłownie) przed problemami chłopak przypadkowo trafia na rozmowę rekrutacyjną do biura Harvey’a Spectera, przystojnego prawnika, który nigdy nie przegrywa. Co prawda Mike nie skończył prawa, ale Harvey jest pod takim wrażeniem jego wiedzy, że postanawia go zatrudnić. Od tego momentu obaj muszą  ukrywać fakt, że Ross nie ma prawa do wykonywania zawodu i wcale nie zdobył dyplomu na Harvardzie (bo tylko absolwentów tej uczelni zatrudnia kancelaria). Jest też wątek miłosny, bo Mike zakochuje się w pięknej i słodkiej Rachel (Meghan Markle), a Harvey skrycie wzdycha się w swojej sekretarki Donny, chociaż nigdy nie przyzna się do tego nawet przed samym sobą. "W garniturach" to jednak przede wszystkim „bromance”, bo najciekawszy jest rozwój relacji między uczniem a mistrzem. Powstał też spin-off serialu „Pearson”, o właścicielce kancelarii Jessice, ale nie jest równie dobry. 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Patrick Adams (@patrickjadams)

„Sposób na morderstwo” (Netflix)

Annalise Keating (w tej roli zdobywczyni Oscara Viola Davis) to twarda babka i świetna, ale jednocześnie bezwzględna prawniczka wykładająca na uniwersytecie w Filadelfii prawo karne. Potrafi bronić morderców wiedząc, że są winni i nie widząc w tym nic niewłaściwego. Co roku pani profesor przyjmuje na staż do swojej kancelarii grupę najzdolniejszych studentów, ale wyłącznie takich, którzy są gotowi na wszystko, żeby osiągnąć sukces. Z jednej strony uczniowie darzą Annalise poddańczym wręcz uwielbieniem, z drugiej zwyczajnie się jej boją. Przez przypadek (czy aby na pewno?) prawniczka i jej podopieczni zostają wplątani w sprawę morderstwa, które muszą zatuszować. Akcja toczy się wartko, zwrotów i zaskoczeń jest sporo. To dobry serial, który w Polsce nie otrzymał tyle uwagi, na ile zasłużył.

537170.1
Kadr z serialu 'Sposób na morderstwo'
mat. prasowe

„Zadzwoń do Saula” (Netflix)

„Breaking Bad” kocham miłością bezapelacyjną i do grobowej deski, więc nie miałam wątpliwości, że muszę obejrzeć spin-off. Ale czy małomiasteczkowy prawnik Saul Goodman, postać raczej humorystyczna, ma szansę stać się pełnokrwistym, dramatycznym bohaterem na miarę Waltera White’a czy Jesse Pinkmana? Tu już miałam wątpliwości. Okazało się, że niepotrzebnie, bo serial jest fenomenalny. Twórcy zdecydowali się na prequel, który cofa się o kilka lat i pokazuje nam pogodnego prawnika Jimmy’ego McGilla oraz jego stopniową metamorfozę w tytułowego Saula Goodmana, cynicznego człowieka, który zajmuje się obsługą karteli narkotykowych i praniem brudnych pieniędzy. Tutaj akcja toczy się leniwie, ale i tak trzyma w napięciu. I ta wysmakowana strona wizualna! Perełka.

Going_Down_A_0097_PH_V2-cropped
Kadr z serialu 'Zadzwoń do Saula'
mat. prasowe

„Justice” (Netflix)

Na koniec najmniej oczywisty tytuł, serial wyprodukowany w Emiratach Arabskich. Obejrzałam go z zainteresowaniem, bo pokazuje system prawny, o którym nie wiedziałam nic. To historia młodej prawniczki Farah (w tej roli Fatima Al Taei), która studiowała w Stanach Zjednoczonych, a teraz wraca do rodzinnego Abu Dhabi. Jej ojciec, znany prawnik i właściciel kancelarii, chciałby, żeby córka pracowała u niego, ale ona marzy o niezależności i własnej firmie. Ale to, jak łatwo się domyślać, w kulturze arabskiej wcale nie jest łatwe, i na początku nikt nie traktuje Farah poważnie. Żeby zbudować pozycję w branży dziewczyna zaczyna przyjmować sprawy pro-bono. Co prawda serial nie ma takiej dynamiki, jak wszystkie poprzednie, ale pozwala przyjrzeć się innej kulturze, nie tylko prawniczej. 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez فاطمة الطائي (@fatimaaltaei)

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również