Sucha skóra dłoni to ostatnio moja codzienność. W czasie pandemii nauczyłam się, że muszę często myć i odkażać ręce. Ale po takim maratonie czystości zamiast naskórka mam na dłoniach papier ścierny. Jak więc dbać o suchą i spierzchniętą skórę dłoni? Jak ją prawidłowo pielęgnować i jak regenerować?
Sucha, podrażniona, pękająca skóra dłoni to problem, na który narzeka coraz więcej osób. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Skóra może przesuszać się w wyniku chorób o podłożu alergicznym czy autoimmunologicznym, odwodnienia organizmu, niewłaściwej pielęgnacji, albo i... jej nadmiaru. Pandemia niewątpliwie dorzuciła swoje "trzy grosze". Bo o ile w czasach zarazy częste mycie rąk i odkażanie ich jest wręcz wskazane, o tyle z punktu widzenia samych dłoni, to wyjątkowo drażniąca praktyka. Dlaczego? Częsta dezynfekcja czy mycie rąk płynami zawierającymi alkohol pozbawia skórę ochronnego płaszcza lipidowego. Dodatkowo - po umyciu rąk zapominamy o ich regularnym odżywianiu i natłuszczaniu albo źle dobieramy pielęgnacyjne kosmetyki. Jak więc właściwie pielęgnować suchą skórę dłoni? Czym ją myć, odkażać i regenerować?
Nawet zwykłe mydło usuwa lipidy – te chroniące wirusa (super!) i te chroniące dłonie (niestety). Bez nich ucieka wilgoć, skóra staje się czerwona, szorstka, bezbronna. U niektórych zaczyna się stan zapalny, u innych pojawiają się pęknięcia i szorstkość skóry. Wtedy może podrażniać cię nawet to, co wcześniej było obojętne – na przykład ulubiony krem do twarzy, szampon, płyn do płukania tkanin, a nawet mydło (najczęściej to w żelu). Konia z rzędem temu, kto dojdzie konkretnego sprawcy problemów. Pogorszenie najszybciej następuje u osób, które z natury mają skórę uwrażliwioną, nadreaktywną, alergiczną, atopową. – Ale one z powodu swoich kłopotów są uważne. Wiedzą, że po każdym myciu trzeba ręce posmarować tłustym aptecznym kremem. A jeśli stan się nie polepsza, iść do dermatologa, który przepisze maści na receptę – wyjaśnia dr Barbara Pytrus z wrocławskiego Gabinetu Dermatologii Leczniczej i Laserowej Platinium.
Zauważa, że w gorszej sytuacji są ci, którzy nie mieli wcześniej problemów. Pierwszy raz w życiu myją dłonie tak często i nie wiedzą, że podrażnienia same nie znikną. Wkrótce i u nich zaczną się choroby z powodu przesuszenia i pojawi się szorstka, swędząca skóra dłoni. Bo nawet u tych odpornych po kilku miesiącach ciągłego szorowania rąk naskórek będzie stawał się coraz grubszy, twardniał, pękał. Jak u robotnika budowlanego, który pracuje przy cemencie. – To sytuacja skrajna, ale ułatwia wyobrażenie sobie, co się dzieje z dłońmi, jeśli przesadzimy z ich przesuszaniem – mówi dr Pytrus. Jednak oczyszczać dłonie trzeba. Czy więc najlepiej myć ręce? – Najlepiej mydłami bez mydła, czyli tzw. syndetami. Dlaczego są lepsze? Nie usuwają warstwy lipidowej, a niektóre mają nawet właściwości pielęgnacyjne.
Żele antybakteryjne do oczyszczania rąk bez wody były popularne kilka lat temu. Siadało się w letnim ogródku, wyciągało z torebki kolorowy flakonik i odświeżało dłonie przed jedzeniem. Moda na nie się skończyła. Dlaczego? Bo żele antybakteryjne niszczą skórę i przyczyniają się do jej wysuszenia i podrażnienia. Ale w czasach pandemii wróciły. Ba, stały się naszą codziennością. I pozostaną z nami, dla bezpieczeństwa. Jak to się dzieje, że preparaty mające w nazwie bakterie działają na wirusy? – Mówiąc „środek antybakteryjny”, myślimy szerzej – mówi dr Izabela Załęska, kosmetolog z Kliniki Młodości w Krakowie. – Kluczowy jest składnik i jego stężenie. Do dezynfekcji najczęściej stosowane są alkohole, działają szybko i krótko. W 10 sekund likwidują bakterie, ale też prątki, wirusy i grzyby. Wysysają wodę z drobnoustrojów, niestety też z naskórka. Zazwyczaj mają stężenie 60–90 procent, po rozcieńczeniu ich aktywność spada poniżej 50 procent. Są mniej skuteczne na zanieczyszczonej skórze, dlatego najlepiej działają, gdy je stosujemy – jak lekarze – po umyciu dłoni. Efekt uboczny? Sucha, szorstka skóra dłoni.
Świetnie odkaża też chlorheksydyna. – W czasie pandemii pojawiło się około 2000 nowych antybakteryjnych preparatów z tym składnikiem – mówi dr Ewa Chlebus, dermatolog z warszawskiego gabinetu Dr Chlebus, która zrobiła właśnie badania naukowe o problemach ze skórą w kontekście pandemii. – Chlorheksydyna to skuteczny składnik wykorzystywany w medycynie – wyjaśnia. – Ale dotychczas nie był stosowany tak często i masowo jak teraz. W efekcie możemy się na chlorheksydynę uczulić, a wraz z nią na wszystkie preparaty, w których jest – również te używane w medycynie. To istotne, bo chlorheksydyną dezynfekuje się pole operacyjne, rany, płucze jamę ustną. – Jeśli się na nią uczulisz, to w przyszłości nie masz leków, np. na choroby stomatologiczne – przestrzega dr Chlebus. Dlatego najlepiej używać kosmetyków antybakteryjnych z różnymi składnikami odkażającymi. Czasem z chlorheksydyną, czasem z alkoholem, czasem z triklosanem, który stosowany jest i w medycynie, i w kosmetyce, np. w mydle i dezodorantach. A także z jonami srebra (są w niektórych maseczkach) oraz z naturalnymi substancjami dezynfekującymi, np. olejkiem z drzewa herbacianego – stosowanym w kosmetykach na stopy i trądzik (niszczy bakterie).
W sklepach są antybakteryjne mydła, kremy do rąk, żele i balsamy do ciała, a nawet szampony. Wszystkie kosmetyki ze słowem „antybakteryjny” zawierają jakiś składnik odkażający. – Ale po co go dodawać do żelu pod prysznic? Lub do szamponu?! – protestuje dr Pytrus. – Będzie spływał po twarzy, oczach, podrażni je, przesuszy skórę głowy, wywoła łupież. – Ludzie chcą kupować antybakteryjne preparaty w trosce o zdrowie, więc je sprzedajemy – mówi mi jeden z producentów kosmetyków. Po ogłoszeniu pandemii był nawet moment, że popularna sieć drogeryjna przyjmowała do sprzedaży tylko nowości antybakteryjne. – Dlatego między innymi otworzyliśmy gabinet już w kwietniu. By leczyć powikłania wynikające z nadmiernego używania tego typu kosmetyków – mówi dr Pytrus. Pojawiły się nie tylko na dłoniach, również na twarzy. Bo odkażonymi dłońmi odruchowo dotykamy jej kilkaset razy dziennie. Słowiańska skóra jest cienka, więc płytko położone naczynka wychwytują substancje żrące z powierzchni i powstaje stan zapalny naczyniowy. Skrzydełka nosa i policzki są podrażnione, czerwone, piekące, swędzące. Przecieramy też oczy, więc pojawia się też zapalenie spojówek.
Co więc robić, by zachować zdrowie i nie drażnić skóry? Jak pielęgnować suchą skórę w trakcie i po pandemii? – Nie ma wyjścia, poza domem dla bezpieczeństwa musimy używać antybakteryjnych żeli, mydeł, kremów do rąk – mówi dr Pytrus. – Można skorzystać z kosmetyków dla wrażliwców i dla dzieci, są tam składniki pielęgnacyjne, np. alantoina, d-pantenol, gliceryna – dodaje dr Załęska. Ale gdy wracasz do domu, natychmiast zmyj pozostałości antybakteryjnego składnika z dłoni zwykłym mydłem (nie antybakteryjnym). I nie stosuj już żadnych preparatów antybakteryjnych! Za to po każdym myciu nasmaruj ręce kremem, nawet jeśli nie czujesz takiej potrzeby. – Myjesz, smarujesz: to powinno być odruchowe – podpowiada dr Chlebus.
Czym pielęgnować suchą skórę dłoni? – Na pewno nie pachnącymi, kolorowanymi kremami, bo substancje zapachowe i barwniki szybko uczulają osłabioną skórę – przestrzega dr Załęska. Najlepiej sięgać po kremy tłuste (tego lata przydadzą się nawet regenerujące zimowe) lub natłuszczające z emolientami, czyli lipidami uzupełniającymi braki w skórze. Na przykład ceramidami, skwalanem, cholesterolem, a także olejami, masłem roślinnym. Używaj ich nawet wtedy, jeśli wcześniej normalne kremy ci wystarczały. Gdy czujesz dyskomfort na dłoniach, sięgnij po mocniejsze preparaty – kremy z apteki, tzw. barierowe albo dermobazy. Są niemiłe w użyciu – bardzo tłuste i słabo się wchłaniają – ale skuteczne. Na noc dwa razy w tygodniu zrób dłoniom kurację: posmaruj je kremem i włóż cienkie bawełniane rękawiczki albo owiń folią. Tak opatulony krem mocniej zadziała. A jeśli skóra pęka, zapisz się do dermatologa, nie eksperymentuj. Kremy do rąk są teraz tak ważne, jak przed pandemią kremy do twarzy.
Dr n.med. Barbara Pytrus - dermatolog, zajmuje się leczeniem trądziku zwykłego i różowatego (na ten temat obroniła rozprawę doktorską) oraz dermatologią estetyczną i laserową. W 2003 roku we Wrocławiu otworzyła Gabinet Dermatologii Leczniczej i Laserowej "Platinium". Prowadzi wykłady i szkolenia dla lekarzy dermatologów, farmaceutów oraz kosmetologów, jest też wykładowcą z dermatologii w Wyższej Szkole Fizjoterapii, Specjalność Kosmetologia we Wrocławiu.
Dr n.med. Ewa Chlebus - dermatolog, prowadzi klinikę Dr Chlebus w Warszawie. Jej praca doktorska dotyczyła wykorzystania testów świetlnych w diagnostyce kolagenoz - chorób związanych z nadwrażliwością skóry na światło słoneczne. Praca ta została opublikowana w amerykańskim piśmie naukowym "Journal of the American Academy of Dermatology". Dr Chlebus opracowuje unikalne metody terapii i tworzy własne receptury preparatów do złuszczania skóry. Specjalizuje się w dermatologii estetycznej, leczeniu pacjentów z ciężkimi postaciami chorób skóry twarzy, szczególnie trądziku i trądziku różowatego. Zajmuje się też tematyką przebarwień skórnych oraz nieinwazyjnymi metodami poprawy jakości skóry. Jest autorką wielu publikacji i badań naukowych w dziedzinie dermatologii klinicznej, a także współautorką książek "Medycyna estetyczna w Praktyce" oraz "Dermatochirurgia".