Portret

Taylor Swift: "Gdybym nie śpiewała, zostałabym nauczycielką angielskiego"

Taylor Swift: "Gdybym nie śpiewała, zostałabym nauczycielką angielskiego"
Taylor Swift w trasie Eras Tours w Gelsenkirchen, Niemcy, 17 lipca 2024 r.
Fot. Andreas Rentz/TAS24 /Getty Images

O Taylor Swift mówią, że może wpłynąć na wynik wyborów prezydenckich w USA. Uważana jest dziś za jedną z najbardziej wpływowych kobiet świata. Tygodnik „Time” przyznał jej tytuł osobowości roku 2023, a jej piosenkom poświęca się sympozja naukowe. Taylor Swift ma 36 lat, miliard dolarów, armię fanów i niepowtarzalną historię życia...

Uniwersytet w Melbourne – na konferencję przyjechało 130 naukowców z 78 uczelni. Ekonomiści, socjologowie, literaturoznawcy i spece od mediów rozmawiali o... Taylor Swift. Jednym z tematów pierwszego w historii „Swiftposium” było zjawisko swiftonomics, czyli wpływu fenomenu artystki na światową gospodarkę. Sama jej obecność na widowni Super Bowl, najważniejszej imprezy sportowej USA (finałowy mecz futbolu amerykańskiego), gdzie kibicowała narzeczonemu Travisowi Kelce’emu z drużyny Chiefs, zwiększyła wpływy z reklam o kilkanaście procent. Tylko w 2023 roku sprzedano cztery miliony biletów na jubileszową trasę koncertową Taylor – „Eras”. Po 253 dolary każdy. W Chicago i Cincinnati padły w czasie występów rekordy rezerwacji hotelowych, a trzy koncerty w Filadelfii przyniosły miastu nienotowane w historii zyski. Jeśli ktoś uzna „swiftpozjum” za popkulturowe dziwactwo, będzie w błędzie. FED, czyli bank centralny USA, uznał Taylor Swift za jeden z czynników napędzających rozwój gospodarki Stanów Zjednoczonych. Tyle że wpływ gwiazdy wykracza już mocno poza ekonomię i dotyczy spraw poważniejszych niż zyski. 

Jak piosenkarka z Filadelfii została gwiazdą muzyki country?

Jak dziewczyna dorastająca na plantacji choinek pod Filadelfią, która marzyła, by śpiewać country, zdobyła taką pozycję? Nie była wybitnie uzdolniona, rodzice nie mieli związków z show-biznesem i nie wywierali presji, by robiła karierę. Co więc było „supermocą” Taylor? Determinacja.

– Jednym z moich pierwszych wspomnień jest koncert, na który zabrali mnie rodzice, gdy miałam sześć lat – wspomina gwiazda w filmie biograficznym Miss Americana (Netflix). Wtedy zamarzyła, by stanąć na scenie. Na archiwalnym nagraniu widzimy jej występ w klubie karaoke – ma 10 lat, właśnie skomponowała pierwszą piosenkę i napisała tekst. Grała już na 12-strunowej gitarze, instrumencie trudnym do opanowania nawet przez dorosłych. Ćwiczyła po cztery godziny dziennie, raniąc palce. Po latach powiedziała, że muzyka była formą ucieczki – w szkole czuła się nielubiana. Wolność odnajdywała w świecie dźwięków i wyobraźni, a tę miała nieprzeciętną. Gdy usłyszała, że Faith Hill, jej ulubiona wokalistka, została odkryta w Nashville, wymogła na matce, by zawiozła ją do oddalonej o dwa tysiące kilometrów stolicy country. Zabrała demo swoich piosenek. Podróż nie okazała się przełomem. W wytwórniach słyszała, że może wrócić, gdy skończy 18 lat. A jednak zmusiła rodzinę do przeprowadzki do Nashville.

– Nie mów Taylor, że coś jest niemożliwe, bo zrobi to z przekory – komentowała jej upór matka. Na nastoletnią Swift zwróciła uwagę Liz Rose, autorka tekstów country. Pod jej okiem Taylor pisała ballady o tym, co przeżywała w szkole, bo według Liz country to sztuka opowiadania na zwykły temat. Uczennica przerosła mentorkę.

–        Nie widzę powodu, by muzyka country nie mogła dotyczyć moich rówieśników – powiedziała 16-letnia Taylor Swift dziennikarzom po wydaniu debiutanckiego albumu.

Pytali, dlaczego zdecydowała się na gatunek muzyki, w którym spełniali się podstarzali kowboje. Bezpretensjonalne i szczere teksty o nastoletnich marzeniach milenialsów zainteresowały młodych fanów. Do komunikacji z nimi Taylor wykorzystała platformy społecznościowe, co w 2006 roku, gdy wydała pierwszy album, było nowością. Umieszczała też w sieci utwory, zanim ukazały się na płycie, i sondowała opinię. Wyróżniało ją to, że umiała budować z fanami relacje: każdemu odpowiadała na komentarze. To szybko przyniosło jej popularność. Fani wyczekiwali jej piosenek jak kolejnego odcinka ulubionego serialu. Utwory miały rangę głośnych wydarzeń. Jako osiemnastolatka Swift nagrała płytę Fearless (Nieustraszona), która okazała się najlepszym albumem country w 2009 roku. 

Taylor Swift i Kanye West: W obronie piosenkarki stanął nawet prezydent Obama

Nagroda Grammy dla Taylor Swift za Fearless była sensacją – dostała ją jako najmłodsza wokalistka w historii. Piosenkę You Belong With Me nagrodzono za najlepszy teledysk. Jednak na gali Grammy wydarzyło się coś, co omal nie złamało psychiki nastoletniej debiutantki. Gdy odbierała nagrodę, na scenę wpadł raper Kanye West, wyrwał dziewczynie mikrofon i wykrzyczał, że nagroda należy się Beyoncé. Publiczność zaczęła tupać i gwizdać. Taylor była przerażona – wydawało się jej, że to ona jest wygwizdywana. Gdy ochłonęła i dziennikarze zapytali: – Masz do niego żal? – powiedziała: – Nie miałam okazji poznać go jako człowieka. Nie chcę tej sprawy rozdrapywać.

Dojrzała reakcja wzbudziła uznanie również wśród osób niezainteresowanych jej muzyką. Dzień wcześniej znali ją wielbiciele country, teraz mówiła o niej cała Ameryka. Oprah Winfrey posłała kwiaty i zaprosiła do programu, a Barack Obama nazwał Westa palantem. Młodą wokalistkę chwalono za takt i opanowanie. Upokorzenie zamieniła w triumf.

Umiejętność mądrego rozgrywania kryzysowych sytuacji okazała się bronią Swift również w konflikcie z poważniejszymi przeciwnikami. Platforma streamingowa Apple Music uznała, że artystce nie należą się tantiemy, gdy użytkownicy słuchali jej utworów w czasie bezpłatnego okresu próbnego. Czuła się okradziona i publicznie dała temu wyraz. Konflikt z gigantem rynku muzycznego był ryzykiem. Zniknięcie z popularnej platformy mogło oznaczać marginalizację. Mimo obaw na znak protestu wycofała swój katalog z Apple Music. Słuchacze stanęli po jej stronie. Firma ustąpiła i zmieniła zasady współpracy z artystami, a Taylor zdobyła opinię osoby, której nie należy ignorować. Sympatię dla piosenkarki deklarowało 53 procent Amerykanów! 

Bilety na Taylor Swift: Piosenkarka odwdzięcza się fanom 3 godzinnymi koncertami

Popularność Taylor Swift jest przedmiotem badań naukowych. Zajmuje się nią doktor Brian L. Donovan, socjolog z uniwersytetu w Kansas. – W przeciwieństwie do wielu amerykańskich idolek jej osobowość artystyczna nie opiera się na seksapilu – mówi.

Taylor jest postrzegana jako dojrzała artystka, ale i dziewczyna z sąsiedztwa. W filmie dokumentalnym "Miss Americana" ujmuje bezpretensjonalnością.

– Gdy mama źle się czuła po chemioterapii, moja kariera zeszła na dalszy plan – opowiada.

Ceni zdrowe relacje z bliskimi.

– Jesteśmy rodzinnym small biznesem. Tata, mama i brat są moimi doradcami – mówi.

Umie pokazać siebie jako antygwiazdę, z którą może utożsamić się każdy również dlatego, że daje w piosenkach głos kobietom ignorowanym. Traktuje poważnie kobiece emocje.

– Uwielbienie dla niej ma w sobie coś z kultu – zauważa dr Donovan.

Jego zdaniem to coś więcej niż Beatlemania z lat 60. Swifties, czyli jej najwierniejsze wielbicielki, koczują pod stadionem, gdzie ma odbyć się koncert, by zająć najlepsze miejsca. Artystka to ceni: zaprasza fanów do domu, odwiedza ich i obdarowuje. Gdy strona internetowa sprzedająca bilety na trasę „Eras” padła z przeciążenia, powiedziała:

– Wiem, jak trudno dostać bilety. Jeśli ludzie zadali sobie trud, by je zdobyć, dam im maksimum siebie.

Koncert trwa ponad trzy godziny. Piosenkarka śpiewa 40 utworów. Przebiera się 16 razy. Żeby podołać fizycznie temu wyzwaniu, przeszła trening kondycyjny.

Badacze fenomenu Swift dowodzą, że jej wielbiciele tworzą subkulturę: mają swoje dowcipy, język, rytuały i własny folklor.

– Taylor umiejętnie to podsyca – mówi dr Donovan. – To rodzaj szyfru, zabawy w niedomówienia. Wielbiciele toną w domysłach, próbując znaleźć drugie dno jej tweetów czy rozszyfrowując aluzje z tekstów. Autorzy podcastu Taylor Talk poświęcili tym interpretacjom już dwieście odcinków audycji (i dziesięć lat życia). 

Interpretacja piosenek Taylot Swift jest uniwersyteckim przedmiotem

Twórczość wokalistki analizują też znawcy literatury. Porównują ją do Boba Dylana i takich klasyków jak Paul McCartney czy Joni Mitchell. Za talent literacki i wpływ na kulturę otrzymała od tygodnika „Time” tytuł Osobowość Roku 2023. „Jest architektką swoich opowieści, ich bohaterką i narratorką”, pisali w uzasadnieniu redaktorzy tygodnika.

Zajęcia poświęcone jej tekstom oferuje już kilkanaście uczelni, w tym Harvard i belgijski uniwersytet w Gandawie. Pomysłodawczynią tego seminarium jest profesor Elly McCausland, autorka bloga Swifterature. Badaczka porównuje sposób obrazowania, tematy i język piosenek Taylor Swift z twórczością Sylvii Plath, Charlesa Dickensa i Margaret Atwood. A profesor Liam Semler, szekspirolog z Katedry Literatury Angielskiej uniwersytetu w Sydney, uznał teksty z płyty "Midnights" za tak dobry przykład współczesnej poezji, że włączył je do programu zajęć obok sonetów Szekspira. Piosenkarka przyznaje, że literatura wysokich lotów jest jej ważną inspiracją. Za ulubionych autorów uważa właśnie Szekspira oraz Harper Lee, autorkę kultowej amerykańskiej powieści "Zabić drozda".

– Gdybym nie śpiewała, zostałabym nauczycielką angielskiego. To był mój ulubiony przedmiot! Miałam bzika na punkcie poezji, melodii języka, uwielbiałam rymowane opowieści. W wieku dziesięciu lat napisałam 12-zwrotkowy poemat o potworze mieszkającym w szafie. Dla żartu wysłałam go na konkurs poezji dla dzieci. I wygrałam! – wyznała wpatrzonym w nią z zachwytem uczniom podstawówki podczas spotkania promującego czytelnictwo.

Takich rzeczy nie robi żadna z gwiazd jej formatu.  

Sztab Donalda Trumpa boi się Taylor Swift. Piosenkarka wpłynie na wybory?

– Moją specjalnością jest muzyka i teksty – na pytania dotyczące sympatii wyborczych Taylor Swift długo odpowiadała w ten sposób.

Stroniła od polityki jak większość gwiazd country. Dolly Parton, jej starsza koleżanka, odmawiała nawet przyjęcia odznaczeń z Białego Domu za zasługi dla kultury w obawie, że może to zostać odczytane jako polityczna deklaracja. O zasadności takich obaw przekonały się członkinie grupy Dixie Chicks z Teksasu. Gdy przed drugą wojną w Iraku skrytykowały ze sceny prezydenta George’a W. Busha, spadła na nie lawina hejtu. Ich płyty palono, a one nigdy nie wróciły już do muzyki. To pokazuje, jakim ryzykiem obarczone jest w USA ujawnianie przez artystę sympatii politycznych. A jednak Taylor Swift zaryzykowała. Co ją do tego skłoniło? W 2018 roku kandydatką republikanów do Senatu ze stanu Tennessee została Marsha Blackburn, ultrakonserwatystka negująca teorię ewolucji, globalne ocieplenie, a przede wszystkim przeciwniczka ochrony praw kobiet.

– Nie mogłam uwierzyć, że storpedowała ustawę mającą wspierać ofiary przemocy domowej, gwałtu czy stalkingu – w biograficznym filmie Taylor dyskutuje o sprawie z rodzicami i menedżerami. Mówi, że chce poprzeć kandydata demokratów.

– Skończysz jak Dixie Chicks – martwi się ojciec gwiazdy. – Napiszą, że Taylor Swift jest przeciw Trumpowi!

– Nie obchodzi mnie, co napiszą. Chcę być po właściwej stronie historii – mówi Swift ze łzami w oczach.

Wtedy decyduje się poprzeć demokratycznego kandydata do senatu, konkurenta Marshy Blackburn. Jej głos sprawił, że w wyborach w Tennessee wzięło udział 50 procent młodych ludzi więcej niż w poprzednich. Decyzja piosenkarki zaniepokoiła republikanów. Dotąd uważali, że jest kryptokonserwatystką. Blondynka śpiewająca country, z chłopakiem, który jest znanym zawodnikiem futbolu amerkańskiego, mogłaby być ich idealną ambasadorką. Jej młode fanki, mieszkanki przedmieść, to wart pozyskania elektorat. Z badań wynika, że w poprzednich wyborach właśnie głosy kobiet zadecydowały o wyborze Joego Bidena na prezydenta.

Reakcją na ujawnienie poglądów Swift – poza próbami jej dyskredytowania– jest rozpowszechniana ostatnio przez republikańskie media spiskowa teoria. Zgodnie z nią wokalistka jest elementem wymierzonej przeciwko konserwatystom specjalnej operacji psychologicznej, czyli nowoczesnej wojny informacyjnej, której celem jest wpływ na postawy, poglądy i decyzje wielkich grup ludzi. Według zwolenników tej teorii piosenkarką steruje CIA, Pentagon i administracja Joego Bidena – a w zasadzie wszystkie te siły razem. Do sprawy odniósł się nawet urzędujący amerykański prezydent.

– Tak, potwierdzam. Wszystkie informacje dotyczące Taylor Swift są ściśle tajne – zażartował w programie satyrycznym.

Jednak poważni analitycy politycznych trendów wcale nie uważają potencjalnego wpływu artystki na wynik nadchodzących wyborów prezydenckich za żart. Dziś dyskutuje się o niej w USA przy niedzielnych obiadach i w przydrożnych barach. „Jeśli ekipa Trumpa tak się jej obawia, pewnie ma twarde dane dowodzące siły jej wpływu” – argumentują jedni.

„Fankami Taylor Swift są głównie kobiety z pokolenia milenialsów, które pewnie i tak głosowałyby na demokratów” – polemizują inni. Kto ma rację, przekonamy się 5 listopada. Ale bez względu na wynik wyborów wiadomo już, że sprawie poświęcona zostanie niejedna praca naukowa i niejedna konferencja.

 

Tekst ukazał się w magazynie Twój STYL nr 07/2023
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również