Dagmara i Martyna Melosik od lat śpiewają w chórku Ani Dąbrowskiej. Ostatnio piękne bliźniaczki nagrały własną płytę "Znam na pamięć dalszy ciąg". Piosenki Sióstr Melosik o miłości to urocze połączenie muzyki pop i country. Dla kogo ją stworzyły? I jak u bliźniaczek przebiega proces twórczy?
Twój STYL: Jak trafić do chórku znanego artysty? I jaka jest wasza historia?
Dagmara: Nasze "chórkowanie" u Ani Dąbrowskiej to dzieło przypadku. Poznałyśmy się z nią 13 lat temu, kiedy po wygranej Martyny w "Fabryce Gwiazd", talent show Polsatu, już jako duet trafiłyśmy do tej samej wytwórni. Na pomysł dołączenia nas do składu koncertowego Ani wpadł Józek, czyli Paweł Jóźwicki z Jazzboy Records – nasz ówczesny manager.
Martyna: Chodziło o to, żebyśmy z jednej strony poznały lepiej środowisko, a z drugiej zarobiły parę groszy na utrzymanie w Warszawie, do której przeprowadziłyśmy się z Poznania kilka miesięcy wcześniej. I tak przygoda zakrojona na kilka miesięcy trwa do tej pory.
Czy śpiewanie w chórku może dawać spełnienie? Czy zawsze myśli się o tym, żeby być jednak na pierwszym planie?
Martyna: Naszym planem na życie nigdy nie było śpiewanie w chórkach, choć ze względu na wrodzoną spójność brzmienia i łatwość harmonizacji mamy predyspozycje. Czerpiemy z tego przyjemność, ale chyba nie można mówić o spełnieniu. Ponieważ dość szybko zorientowałyśmy się, że jest to wygodna posadka grożąca rozleniwieniem, podjęłyśmy decyzję o zarezerwowaniu tego rodzaju działalności wyłącznie dla Ani. Teraz, wydając swoją autorską, siostrzaną płytę wiemy, że to była dobra decyzja.
Dlaczego zdecydowałyście się ją nagrać?
Dagmara: Od dziecka naszym głównym zajęciem było występowanie. Przez wiele lat nie miało dla nas znaczenia, czyje piosenki wykonujemy – liczyło się samo śpiewanie. W pewnym momencie zdałyśmy sobie jednak sprawę, że niespecjalnie chce nam się nagrywać płytę z coverami. Było nam też coraz trudniej odnajdować się w nie swoich tekstach i kompozycjach. Chwyciłyśmy więc za gitary, żeby przekonać się, czy same potrafimy opowiedzieć nasze historie.
Martyna: Poza tym zawsze byłyśmy ciekawe, jakie to uczucie, gdy cała sala śpiewa nasz tekst, jakie to emocje.
Jaka jest wasza nowa płyta? Dla kogo ją stworzyłyście? Jesteście autorkami muzyki i tekstów?
Dagmara: Tak, ta płyta jest w 100 proc. autorska. No, może w 95 proc., bo mogłyśmy liczyć na podpowiedzi i pomoc utalentowanych znajomych. Nasze piosenki powstawały bardzo naturalnie, nie było ciśnienia na hity albo planu na zapełnienie jakiejś konkretnej muzycznej niszy. Nas same zaskoczyło ich brzmienie z pogranicza pop i country. Nie robiłyśmy nic na siłę, po prostu pisałyśmy o tym, co nas dotyka.
Martyna: A, że jesteśmy dwiema kobietami, dotykają nas głównie sprawy sercowe. Choć na przykładzie naszego najnowszego singla "Wszystko jedno", którego współautorami zarówno tekstu, jak i muzyki, są mężczyźni, możemy domniemywać, że te historie są uniwersalne. Zresztą teledysk do piosenki z Julią Kamińską w roli głównej również wyreżyserował mężczyzna, myślimy więc, że może poruszać odbiorców niezależnie od płci.
Jak u bliźniaczek wygląda proces twórczy? Są między wami tarcia czy podział ról jest z góry ustalony i nie wchodzicie sobie w drogę?
Martyna: Przy tej płycie dało się zauważyć nieformalną tendencję – Dagmara napisała większość tekstów, a ja melodii. Jednak ostatnie słowo miał zawsze walor artystyczny.
Każda z nas była gotowa odpuścić, jeśli pomysł siostry był lepszy. Mamy pod tym względem odpowiednią dozę pokory, choć negocjacje przebiegały nieraz w mało parlamentarnych słowach. (śmiech) Nawet jeśli dochodzi między nami do sprzeczek, mamy wspólny cel, jakim jest dobra płyta. To szybko nas godzi.
Debiutujecie z własną płytą, ale wasze teksty i melodie śpiewają także inni artyści. Trudno pisze się dla kogoś?
Martyna: Pod niektórymi względami jest nawet łatwiej. Pisząc dla innych, masz na ogół zarysowaną tematykę – tak było w przypadku piosenki "Porady na zdrady", w której historię narzucał scenariusz filmu – i można wyjść z własnej strefy komfortu. Słowa, których z jakiegoś powodu nie umieściłabym w swojej piosence, innemu artyście mogą się spodobać i do niego pasować. Wielokrotnie tak właśnie było.
Dagmara: Są też wzruszające momenty, jak ten gdy dostałam wiadomość od swojej dziecięcej idolki, Edyty Górniak. Dziękowała mi za tekst, który trafił ją w samo serce. Pisanie dla innych jest fajne!
Jesteście bliźniaczkami, czy głosy też macie podobne?
Dagmara: To dziwne, ale zdarza nam się nie wiedzieć, która z nas zaśpiewała dany fragment piosenki. Podobieństwo głosów dotyczy jednak nie tylko nas, ale całej damskiej części naszej rodziny. Znajomi mają niezłą rozrywkę, zgadując, kto odebrał telefon.
Martyna: W kwestii dwugłosów podział jest jednak stały, niezmienny od dziecka: Dagmara wykonuje wyższe partie, a ja niższe. Mamy już taki odruch, że ćwicząc nową piosenkę, właściwie nic nie ustalamy.