Historie osobiste

Seniorzy wydają emeryturę na zdrapki i loterie. Dlaczego wierzymy w obietnice łatwych pieniędzy?

Seniorzy wydają emeryturę na zdrapki i loterie. Dlaczego wierzymy w obietnice łatwych pieniędzy?
Fot. Getty Images

Gdy emeryt idzie na poranny spacer, może kupić świeże bułki albo… zdrapkę czy kupon wytypowanymi liczbami. W Polsce osoby 65+ uprawiające gry hazardowe to nie margines. Jak wynika z raportu z projektu badawczego "Hazard w życiu seniorów" już w 2015 roku stanowiły blisko 19 proc. wszystkich graczy. Dlaczego emerytura plus hazard to niebezpieczne połączenie, które z roku na rok niszczy życie coraz większej liczby seniorów?

Kamila, 42 lata: zdrapki ciągną tatę w dół

Mój tata ma 67 lat. Zaczęło się niewinnie, kiedy miał sześćdziesiątkę i przeżywał coś, co mama nazwała "męskim przesileniem". My z bratem dorośliśmy i się wyprowadziliśmy, w pracy powoli tracił na znaczeniu, coraz częściej powtarzał, że "życie go ominęło". Wtedy zaczął grać w popularne gry liczbowe, "dla zabawy" – tak mówił. Miał zeszyt z numerami, rytuał i emocje losowania co sobotę. Później doszły zdrapki – "bo taniej, a radość ta sama".

Na emeryturze to już codzienność. Wstaje rano, idzie po gazetę, bułki i dwie zdrapki. Czasem więcej. Kiedy mama narzeka, że jego emerytura znika w połowie miesiąca i nie mają na lekarstwa, bo zapłacili rachunki, on się śmieje i powtarza, że "w końcu się zwróci". Każdą wygraną, nawet minimalną, traktuje jak tryumf. Ale nam nie jest już do śmiechu. Mama jest zrozpaczona, ale ojciec nie chce jej słuchać. Potrafi się obrazić, gdy tylko próbujemy z nim rozmawiać, wścieka się, gdy wspominamy o uzależnieniu. Twierdzi, że ludzie gorsze rzeczy robią i że "lepiej grać niż pić". Nie chce pomocy, bo nie widzi problemu. Wydaje mi się, że ojciec nie gra dla pieniędzy, tylko, żeby czuć, że jeszcze coś się w jego życiu dzieje, żeby przeżywać emocje. Ta symboliczna, pozornie niewinna zdrapka, nabrała dla niego wielkiego znaczenia. Szkoda, że nie widzi, jak ciągnie w dół – jego pieniądze i całą naszą rodzinę.

Stefania, 72 lata: mam to pod kontrolą, ale... emerytura topnieje

Mój mąż umarł trzy lata temu i dom zrobił się tak pusty, że szukałam sposobu, żeby nie zwariować od tej ciszy. Nie mieliśmy dzieci, zwierząt nie lubię. Wzięłam z biblioteki "Hazard" mojej ukochanej Joanny Chmielewskiej – i kiedy czytałam o tych wszystkich ruletkach i kasynach, pomyślałam, że mogę też spróbować. Tylko raz. Żeby zobaczyć i poczuć to, co ona czuła. Poszłam więc do salonu z automatami. Na początku wszystko mnie przytłaczało, ale panowie z obsługi szybko mi wszystko wyjaśnili. Poczułam się jak na planie Jamesa Bonda! Z czasem nauczyłam się wszystkich reguł, powoli zaczynałam poznawać stałych bywalców. I polubiłam te nasze spotkania przy automatach.

Rozmawiamy, śmiejemy się, dzielimy drobnymi zwycięstwami — to teraz moja nowa codzienność. Nie gram dla pieniędzy. Ważna jest obecność nowych znajomych, z którymi idę na kawę po grze i dzięki temu czuję się mniej samotna. A jednak czasem, kiedy liczę wydatki, ogarnia mnie strach. Emerytura topnieje szybciej niż powinna, choć mam naprawdę sporą i wydaję tylko na siebie. Mówię sobie: "mam to pod kontrolą". Kłamię trochę sama przed sobą, bo obawa, że może jestem już uzależniona, przychodzi coraz częściej. Ale mimo to wracam… Pocieszam się jednak, że kiedy ostatnio pojechałam do siostry do Krakowa, przez cały tydzień nie poszłam na automaty. To znaczy, że chyba nie jest ze mną aż tak źle i że nad tym panuję, prawda?"

Marianna, 50 lat: rodzice żyją tylko grami i zakładami bukmacherskimi

Mój ojciec ma 76 lat. Kiedyś był analitykiem w zakładzie przemysłowym — człowiekiem od liczb, logiki i precyzji. Całe życie przewidywał wyniki, szukał wzorców, wyciągał wnioski. Kiedy przeszedł na emeryturę, nagle wszystko się urwało. Myślę, że dlatego zaczął grać w zakłady bukmacherskie i obstawiać mecze. Na początku niewinnie, potem coraz więcej – piłka, żużel, tenis, ligi polskie, ligi światowe. I wtedy wciągnął w to mamę.

Na początku nie chciała, mówiła, że nie interesuje się sportem, że to strata czasu. Ale on przekonywał, pokazywał tabele, statystyki, tłumaczył, że to "jak praca z liczbami, tylko przyjemniejsza". Ona jest fanką sudoku, jakoś dała się przekonać. Teraz grają razem prawie codziennie. To miało być hobby, a ja widzę, jak bardzo się zmienili. Jak złości ich każda przegrana, jak ciągle sprawdzają wyniki. Niepokoi mnie, że hazard stał się dla nich całym światem. Ostatnio nie chcieli przyjechać do nas na tydzień na działkę, bo nie mamy zasięgu i nie mogliby obstawiać w internecie. Boję się, czym to się skończy… Niestety, próby rozmowy kończą się skwitowaniem, że są dorośli i mogą robić co chcą. No niby tak. Tylko jak narobią długów, czego się najbardziej boję, to potem ja będę musiała je spłacać..."

W co grają emeryci?

W Polsce największą popularnością wśród dojrzałych hazardzistów cieszą się gry liczbowe. O połowę mniej interesujące są dla nich automaty, na trzecim miejscu znajdują się zakłady wzajemne, potem karty, zdrapki i ruletki. Zdecydowana większość uprawiających hazard seniorów angażuje się w kilka ryzykownych aktywności – automaty poza kasynem, gry kasynowe, zakłady sportowe, loterie Lotto. Na szczęście nadal daleko nam do Stanów Zjednoczonych, gdzie w kasynach organizowane są promocyjne "dni seniora" (a w niektórych placówkach można wypożyczyć elektryczne wózki inwalidzkie, a nawet... butle z tlenem).

Dlaczego hazard jest… pociągający?

Raportu z projektu badawczego "Hazard w życiu seniorów" pokazuje, że 40 proc. seniorów uprawia hazard kilka razy w tygodniu. Co tak ich ciągnie do obstawiania czy zdrapywania?

– Wpływ na to ma kilka kluczowych czynników. Po pierwsze fakt, że status finansowy polskich emerytów bywa tragiczny i przejście na emeryturę często oznacza obniżenie poziomu materialnego. Wiele osób chce zrobić wszystko, by go utrzymać, więc wtedy pomysły na magiczne rozwiązania wydają się lukratywne – wyjaśnia Violetta Nowacka, psycholog i psychoterapeutka, twórczyni poradni „SELF Przyjazne Terapie". – Drugim powodem jest izolacja społeczna i samotność, z jakimi mierzą się emeryci. Pójście "na automaty" czy do kasyna daje substytutów kontaktów społecznych. Emeryci tracą również role społeczne, które często dotąd nadawały im sens życia. Potrzebują więc jakiegoś rodzaju nagrody pocieszenia – a nią jest dopamina, która wytwarza się w mózgach podczas gier hazardowych.

Emerytura sprzyja również pojawieniu się poczucia bezradności – a nikt tego nie lubi, zwłaszcza mężczyźni. – Ryzykowne decyzje hazardowe przywracają im poczucie sprawstwa, kontroli. Problem w tym, że seniorzy z trudem przyznają do uzależnienia i bardzo rzadko szukają pomocy – dodaje Violetta Nowacka. – Tymczasem skutki uprawiania hazardu to rozchwianie emocjonalne i niestabilność, bo oczekiwanie na nagrodę, a później doświadczenie porażki to ciągłe wahania nastroju. W efekcie wzrasta podatność na zaburzenia nastroju – depresje, zaburzenia lękowe. Warto również pamiętać, że ze względu na naturalne procesy starzenia i ryzyko demencji u części seniorów, uszkodzeniu może ulegać kora czołowa, która odpowiada za planowanie działań. Prowadzi to do problemów z kontrolą impulsów i przewidywaniem konsekwencji swoich działań – i w efekcie zwiększa ryzyko uzależnienia od hazardu.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również