Kultura

"To nie tylko opowieść o katastrofie Heweliusza", mówi reżyser głośnego serialu Netflixa

To nie tylko opowieść o katastrofie Heweliusza, mówi reżyser głośnego serialu Netflixa
Jacek Koman i Magdalena Różczka w serialu "Heweliusz" (Netflix)
Fot. Materiały Prasowe

Tak jak "Wielka Woda" nie była jedynie serialem o powodzi. Jan Holoubek podkreśla w wywiadach, że stworzył opowieść psychologiczną, która skupi się nie tylko na słynnej katastrofie statku Heweliusz, ale także na wszystkim, co nastąpiło później i jej konsekwencjach. Serial pojawi się na Netflixie w listopadzie. 

Była to największa katastrofa w historii żeglugi cywilnej w powojennej Polsce. Do dziś nie do końca wiadomo, jakie były jej przyczyny. Opowieść o niej wyreżyserował Jan Holoubek (twórca "Wielkiej Wody"). Powstał pięcioodcinkowy serial, który inspirowany jest tragicznymi wydarzeniami z 14 stycznia 1993 r. Tego dnia, podczas gwałtownego sztormu na Bałtyku, prom Jan Heweliusz zatonął. Z katastrofy ocalało tylko dziewięć osób. Serial pokaże oczywiście samą tragedię (zdjęcia kręcono zarówno w morzu jak i w specjalnych basenach, a nad efektami specjalnymi pracowała ekipa "Wielkiej Wody"), ale będzie też opisywał piekło, przez które musieli przejść wszyscy związani z katastrofą i ich rodziny. 

Serial ma być jest zarówno dramatem sądowym, jak i serialem katastroficznym. W tle zobaczymy rozpadający się system państwowy po upadku PRL. Trwa walka o to, kogo obarczyć odpowiedzialnością za katastrofę, a rodziny zmarłych błagają o prawdę i sprawiedliwość, próbując ocalić pamięć o zmarłych. W serialu przedstawiono bohaterów fikcyjnych, którzy reprezentują różne postawy życiowe i charaktery, a jedynym autentycznym bohaterem tamtych wydarzeń jest kapitan Andrzej Ułasiewicz, którego władze próbowały obarczyć winą za zatonięcie promu.

Co wiemy o katastrofie?

13 stycznia 1993 roku prom Jan Heweliusz wypłynął ze Świnoujścia do Ystad w trudnych, zimowych warunkach. Silny sztorm na Bałtyku, z wiatrem sięgającym 12 stopni w skali Beauforta, sprawił, że o świcie jednostka przewróciła się i zatonęła niedaleko wybrzeży Rugii. Akcja ratunkowa była dramatyczna – z 64 osób na pokładzie przeżyło jedynie 9.

Katastrofa wzbudziła liczne kontrowersje i pytania o bezpieczeństwo polskich promów. Szybko ujawniono, że “Heweliusz” miał historię usterek technicznych i awarii, a jego naprawy nie zawsze przebiegały wzorowo. Tragiczne wspomnienie tej nocy doprowadziło do zmiany standardów bezpieczeństwa na polskich statkach i głębokiej rewizji procedur morskich podróży. 

Co zobaczymy w serialu? Jak opowiadał w wywiadach twórca scenariusza, Kasper Bajon, powstało wiele hipotez dotyczących zatonięcia. Twórcy wybrali ich zdaniem najbardziej prawdopodobną i najbardziej filmową. W rozmowie z Alicją Resich-Modlińską Jan Holoubek powiedział, że oczywiście sceny katastrofy są spektakularne, ale najbardziej ciekawiła go strona psychologiczna tego dramatu. Jak mówi producentka Anna Kępińska: "Największym wyzwaniem było opowiedzenie historii, w której wszystko wydaje się już wiadome – jak znaleźć dramaturgię w wieloletniej walce o honor i sprawiedliwość. Ważne było zbudowanie napięcia i emocji, kiedy procesy i decyzje Izb rozciągnięte na lata musieliśmy zamknąć w zaledwie pięciu odcinkach serialu".

"To historia z jednej strony katastroficzna – dziejąca się wśród śmiercionośnego żywiołu, a z drugiej niesłychanie ludzka. Opowiadamy o tragedii i o samotności. I o godności, którą mimo wszystko się zachowuje", mówi Jan Holoubek, "to dla nas ważne, dotyka nas to, bo pracujemy na realnych historiach. Czuję ogromną odpowiedzialność, ponieważ robimy serial, który jest ważny dla wielu ludzi.

A tak świętowano zakończenie zdjęć do tego oczekiwanego miniserialu:

 

 

 

 

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również