Relacje

Jak nie nudzić się we dwoje

Jak nie nudzić się we dwoje
Fot. iStock

Dotąd nie spędzaliście wiele czasu razem. Skrawek wieczoru, weekend, krótki wypad na miasto i zawsze: szkoda, że tak krótko. Teraz wszystko się zmieniło.

Błagam, tylko nie znowu film i popcorn – powiedziała Esther Perel do męża, kiedy zaproponował „zostańmy w domu”. Ta terapeutka rodzinna i autorka bestsellera Inteligencja erotyczna, od 30 lat przyjmuje w gabinecie pary niegdyś zakochanych w sobie ludzi. Rozmowy z nimi doprowadziły ją do odkrycia, że nuda w związku wykluwa się gdy robimy to, co uważamy, że trzeba robić - bo wszyscy to robią. - Zawsze cos jest modne: przytulanie się, mówienie kocham cię, seks oralny albo chodzenie na happeningi. I to jest nudne, bo zwykle robimy to bez wewnętrznej potrzeby. Robimy to, bo oczekujemy, ze coś dzięki temu dostaniemy: bliskość, opinię dobrej kochanki, wyrobionej artystycznie przedstawicielki klasy średniej – tłumaczy Perel w wywiadzie dla amerykańskiego magazynu "Psychologies".

Wyjdźcie z tłumu

Najważniejszą (a może i najtrudniejszą) zasadą obsługiwania nudy jest rezygnacja z owczego pędu. Oczywiście nikt z nas nie myśli: nasz związek jest taki sam jak wszystkie. Po prostu z czasem ulegamy presji trendów, zapominamy o marzeniach, zaczynamy upraszczać, oszczędzać czas i robić to co inni. Uprawiamy jogging jak nasi znajomi, jeździmy na wycieczki rowerowe albo na działkę. Pułapka owczego pędu polega na tym, że ulegamy złudzeniu istnienia rzeczy obiektywnie ciekawych i obiektywnie nudnych, a takich nie ma. Są tylko te, które naprawdę nas wciągają i te, które wykonujemy zadaniowo. Bo partner to lubi, bo nie chcę wyjść na kanapowego leniwca, bo wszyscy dziś tak robią.

Odczucie nudy jest sygnałem, że wpadliśmy w  koleinę: z przyzwyczajenia i braku pomysłu powtarzamy coś, co już nas nie łączy.

Jak to ujmuje psycholog Izabella Kurzejewska : - Nie jestem przeciwniczką rowerów, ani wspólnego gotowania. Przeciwnie, żałuję że nie produkują już tandemów i lubię wspominać grilla, którego urządzaliśmy z mężem na Mazurach. Jestem jednak przeciwna robieniu tego, co wszyscy, ponieważ uruchamia to mechanizm zapominania o potrzebach i stosowania wymówek: „wszyscy lubią, tylko tobie się nie podoba”, „tylko ty masz jakieś fochy”.  Otóż mamy do tych fochów prawo, nie umawialiśmy się, ze będziemy jak inni. Powiedz raczej: „a może w tym roku zrobimy inaczej niż wszyscy? Kiedyś chcieliśmy szukać tropów twojej rodziny na Suwalszczyźnie, pamiętasz?”.

Pochwała przeszkód

Znany badacz miłości, psycholog prof. Bogdan Wojciszke powiedział kiedyś, że zakochani są jak szybująca w powietrzu krowa. Taka, która ni stąd, ni zowąd zaczęła latać. W pierwszym, ulotnym okresie hormonalnego upojenia nie nudzimy się nigdy, nastrojeni na wysokie emocjonalne C i skupieni na intensywnych przeżyciach. A gdy romantyczne uniesienia dobiegną końca, czujemy się zawiedzeni i sfrustrowani. Zaczynamy pytać „co z tą nudą”, nie bardzo rozumiejąc dlaczego jeszcze niedawno wystarczały nam spacery i materac, a teraz nuży ergonomiczne łoże z pachnącą pościelą. Esther Perel zwraca uwagę, ze naszym najpowszechniejszym błędem jest przekonanie, że udane współżycie potrzebuje aury zadowolenia, wygody i bliskości. Miłość potrzebuje przeszkód. Potrzebuje niepokoju, niepewności, trudności. Jest jak w eksperymencie socjologa Artura Arona z Uniwersytetu w Toronto, który badał małżeńskie pary w sali gimnastycznej. Jednym kazał swobodnie toczyć piłkę lekarską, przez salę tam i z powrotem. Drugim przemyślnie związał ręce i nogi w kostkach i kazał iść na czworakach, tak by nie upuścić umieszczonej pomiędzy nimi poduszki. Jak sądzisz, u której z tych par poziom satysfakcji ze związku był wyższy po tych ćwiczeniach? Oczywiście u tych, którzy związani przedzierali się razem przez przeszkody.

Nie namawiamy do tego, by biegać razem na czworakach po sali gimnastycznej. Ale warto pamiętać, że wspólne pokonywanie przeszkód łączy silniej niż wygoda i komfort.

Tegoroczne plany urlopowe nie wypaliły? Nie szkodzi, w następną wolną sobotę rano wsiądźcie po prostu w samochód i wybierzcie trasę, którą obydwoje słabo znacie. Miejsce noclegu znajdźcie przez internet i nie martwcie się, czy będzie komfortowe. W waszym pięknym łóżku, które przez ostatnie miesiące było wygodnym miejscem do rozmów o problemach z dziećmi i ratach kredytu, trudniej wykroić miejsce na namiętność niż na tej trzeszczącej pryczy, która czeka na was w domku kempingowym nad jeziorem.

Zmieniajcie się razem

Małżeństwo pary znanych psychologów Filipa Zimbardo i Christiny Maslach trwa już 40 lat. Jak radzili sobie z nudą? Zimbardo mówi, że wychodzili naprzeciw zmianom. Nikt z nas nie jest taki sam przez całe życie, zmieniają się nasze smaki, pasje, przyzwyczajenia. Oto garść inspiracji:

  • Wprowadzajcie nowe zwyczaje
    Zimbardo, który przez wiele lat małżeństwa prawie nie gotował, na emeryturze zaczął przygotowywać romantyczne kolacje z kwiatami, dobrym winem. Zainteresowal się dobrą kuchnią i zaczął organizować kulinarne wypady weekendowe.
  •  Zmieniajcie drobiazgi wokół siebie zamiast urządzać wielkie zmiany
    Maslach twierdzi, że te wielkie rozczarowują bo budziły zbyt duże nadzieje. Małe – ożywiają. Inne perfumy, inne poduszki, inna muzyka, inny obrus,  inna sukienka.
  • Dbajcie o MY
    Może zrobilibyśMY coś inaczej, może pojedzieMY z dziećmi na wycieczkę? Działajcie wspólnie. Zimbardo opowiada, że nawet gdy wyjeżdża gdzieś sam, to żona robi mu rezerwację, bo wie, że jego nudzą czynności organizacyjne.Ma wrażenie jej współuczestnictwa, zaangażowania, a nie: twój wyjazd, twoja sprawa.
  • Jeśli macie dzieci spędzajcie czas wszyscy razem 
    Maslach wspomina gotowanie z dziećmi podczas którego Zimbardo robił śmieszne figury z warzyw. Radzi by zbierać się rodzinnie właśnie w kuchni podczas wspólnego przygotowywania posiłków.
  • Dzielcie się 
    Po pierwsze swoimi zainteresowaniami: starajcie się zarazić partnera swoją pasją. Christina Maslach woziła Zimbardo po winnicach. Dziś jest koneserem wina.
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również