Dotąd nie spędzaliście wiele czasu razem. Skrawek wieczoru, weekend, krótki wypad na miasto i zawsze: szkoda, że tak krótko. Teraz wszystko się zmieniło.
Błagam, tylko nie znowu film i popcorn – powiedziała Esther Perel do męża, kiedy zaproponował „zostańmy w domu”. Ta terapeutka rodzinna i autorka bestsellera Inteligencja erotyczna, od 30 lat przyjmuje w gabinecie pary niegdyś zakochanych w sobie ludzi. Rozmowy z nimi doprowadziły ją do odkrycia, że nuda w związku wykluwa się gdy robimy to, co uważamy, że trzeba robić - bo wszyscy to robią. - Zawsze cos jest modne: przytulanie się, mówienie kocham cię, seks oralny albo chodzenie na happeningi. I to jest nudne, bo zwykle robimy to bez wewnętrznej potrzeby. Robimy to, bo oczekujemy, ze coś dzięki temu dostaniemy: bliskość, opinię dobrej kochanki, wyrobionej artystycznie przedstawicielki klasy średniej – tłumaczy Perel w wywiadzie dla amerykańskiego magazynu "Psychologies".
Najważniejszą (a może i najtrudniejszą) zasadą obsługiwania nudy jest rezygnacja z owczego pędu. Oczywiście nikt z nas nie myśli: nasz związek jest taki sam jak wszystkie. Po prostu z czasem ulegamy presji trendów, zapominamy o marzeniach, zaczynamy upraszczać, oszczędzać czas i robić to co inni. Uprawiamy jogging jak nasi znajomi, jeździmy na wycieczki rowerowe albo na działkę. Pułapka owczego pędu polega na tym, że ulegamy złudzeniu istnienia rzeczy obiektywnie ciekawych i obiektywnie nudnych, a takich nie ma. Są tylko te, które naprawdę nas wciągają i te, które wykonujemy zadaniowo. Bo partner to lubi, bo nie chcę wyjść na kanapowego leniwca, bo wszyscy dziś tak robią.
Odczucie nudy jest sygnałem, że wpadliśmy w koleinę: z przyzwyczajenia i braku pomysłu powtarzamy coś, co już nas nie łączy.
Jak to ujmuje psycholog Izabella Kurzejewska : - Nie jestem przeciwniczką rowerów, ani wspólnego gotowania. Przeciwnie, żałuję że nie produkują już tandemów i lubię wspominać grilla, którego urządzaliśmy z mężem na Mazurach. Jestem jednak przeciwna robieniu tego, co wszyscy, ponieważ uruchamia to mechanizm zapominania o potrzebach i stosowania wymówek: „wszyscy lubią, tylko tobie się nie podoba”, „tylko ty masz jakieś fochy”. Otóż mamy do tych fochów prawo, nie umawialiśmy się, ze będziemy jak inni. Powiedz raczej: „a może w tym roku zrobimy inaczej niż wszyscy? Kiedyś chcieliśmy szukać tropów twojej rodziny na Suwalszczyźnie, pamiętasz?”.
Znany badacz miłości, psycholog prof. Bogdan Wojciszke powiedział kiedyś, że zakochani są jak szybująca w powietrzu krowa. Taka, która ni stąd, ni zowąd zaczęła latać. W pierwszym, ulotnym okresie hormonalnego upojenia nie nudzimy się nigdy, nastrojeni na wysokie emocjonalne C i skupieni na intensywnych przeżyciach. A gdy romantyczne uniesienia dobiegną końca, czujemy się zawiedzeni i sfrustrowani. Zaczynamy pytać „co z tą nudą”, nie bardzo rozumiejąc dlaczego jeszcze niedawno wystarczały nam spacery i materac, a teraz nuży ergonomiczne łoże z pachnącą pościelą. Esther Perel zwraca uwagę, ze naszym najpowszechniejszym błędem jest przekonanie, że udane współżycie potrzebuje aury zadowolenia, wygody i bliskości. Miłość potrzebuje przeszkód. Potrzebuje niepokoju, niepewności, trudności. Jest jak w eksperymencie socjologa Artura Arona z Uniwersytetu w Toronto, który badał małżeńskie pary w sali gimnastycznej. Jednym kazał swobodnie toczyć piłkę lekarską, przez salę tam i z powrotem. Drugim przemyślnie związał ręce i nogi w kostkach i kazał iść na czworakach, tak by nie upuścić umieszczonej pomiędzy nimi poduszki. Jak sądzisz, u której z tych par poziom satysfakcji ze związku był wyższy po tych ćwiczeniach? Oczywiście u tych, którzy związani przedzierali się razem przez przeszkody.
Nie namawiamy do tego, by biegać razem na czworakach po sali gimnastycznej. Ale warto pamiętać, że wspólne pokonywanie przeszkód łączy silniej niż wygoda i komfort.
Tegoroczne plany urlopowe nie wypaliły? Nie szkodzi, w następną wolną sobotę rano wsiądźcie po prostu w samochód i wybierzcie trasę, którą obydwoje słabo znacie. Miejsce noclegu znajdźcie przez internet i nie martwcie się, czy będzie komfortowe. W waszym pięknym łóżku, które przez ostatnie miesiące było wygodnym miejscem do rozmów o problemach z dziećmi i ratach kredytu, trudniej wykroić miejsce na namiętność niż na tej trzeszczącej pryczy, która czeka na was w domku kempingowym nad jeziorem.
Małżeństwo pary znanych psychologów Filipa Zimbardo i Christiny Maslach trwa już 40 lat. Jak radzili sobie z nudą? Zimbardo mówi, że wychodzili naprzeciw zmianom. Nikt z nas nie jest taki sam przez całe życie, zmieniają się nasze smaki, pasje, przyzwyczajenia. Oto garść inspiracji: