Społeczeństwo

Rozmawiamy z Ukrainkami, które nie wyjechały z kraju: "Nie ma już ani złości, ani strachu"

Rozmawiamy z Ukrainkami, które nie wyjechały z kraju: "Nie ma już ani złości, ani strachu"
Olya Povod z córeczką po dwóch dniach ukrywania się w piwnicy.
Fot. Olya Povod Instagram @olya_kidsphoto

Dotarliśmy do Ukrainek, które zdecydowały się zostać w kraju. Chcieliśmy dowiedzieć się, jak wygląda życie kobiet w oblężonej Ukrainie.  Oto historie trzech z nich. 

Olya: "Staramy się być bezpieczni i wierzymy w zwycięstwo"

Kiedy zaczęła się wojna, Olya Povod i jej pięcioletnia córeczka Aleksandra schroniły się w piwnicy. Spędziły w niej dwie doby – zmarznięte i przerażone. Po trzech bezsennych nocach Olya zdecydowała się opuścić z córką Kijów. Olya jest w 9 tygodniu ciąży.

Wszyscy moi znajomi z Kijowa zostali w swoich mieszkaniach, ale starają się przebywać w przedpokoju, z dala od okien. Nasze poranki zaczynają się od SMS-ów i telefonów do naszych rodziców i przyjaciół. Rozmawiam z innymi mamami na czacie Viber (red. aplikacja podobna do Messengera) i wiele z nich opuściło Kijów. Jedna z nich mieszka przy samej linii frontu. Nie może opuścić domu, więc zabezpieczyła okna taśmą klejącą. Widzi z okien jak obok przelatują rakiety lecące na Kijów. Jej wieś została ostrzelana, a dom stojący obok jej domu – zniszczony. Jej dwójka dzieci płacze – opisuje sytuację ukraińskich matek Olya. 

Olya opuściła swój dom, tak jak stała. – Mam tylko te ubrania, które mam na sobie – wyjaśnia. – Ale ja i moja rodzina będziemy żyli. Olya nie traci optymizmu, jest zdeterminowana i dumna ze swoich rodaków.  

Ta wojna nas zjednoczyła i nie ma już wschodu i zachodu, są tylko Ukraińcy, którzy zatrzymują czołgi gołymi rękami – pisze w wiadomości do naszej dziennikarki, Olya Povod. – To mój kraj i nie pozwolimy rosyjskim mordercom nim rządzić. 

Przed wybuchem wojny Olya była fotografem rodzinnym. Na urokliwych fotografiach uwieczniała piękne chwile z życia swoich klientów i swojego własnego: ciąże, śluby, narodziny dzieci lub po prostu rodzinne szczęście. Teraz ten piękny świat ze zdjęć Olyi wydaje się być odległą przeszłością. Z tamtych spokojnych czasów pochodzi zdjęcie, które zrobiła sobie razem z córką.

Olya
Olya z córeczką Aleksandrą w styczniu tego roku.
Źródło: Olya Pavod

 Olya Povod przesłała to zdjęcie, bo zależało jej na pokazaniu kontrastu między życiem, jakie wiodła jeszcze do niedawna, i tym, jak jej życie wygląda teraz

To zdjęcie ze stycznia – napisała Olya. – Moje dziecko dwa tygodnie po operacji nogi. A teraz lekarz, który ją operował, wziął karabin maszynowy i poszedł bronić szpital przed wrogami .

Olesya Titarchuk: "Będziemy się bronić" 

Olesya Titarchuk mieszka na przedmieściach Kijowa, około 20 km od miast Bucha, Gostomel i Irpin. Ta księgowa z 25-letnim doświadczeniem uwielbia robić na drutach i ze swojej pasji uczyniła biznes. Olesya nie tylko sprzedaje własnoręcznie zrobione swetry, czapki,  mitynki czy kominy, ale też organizuje kursy robienia na drutach.

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by УКРАЇНА UKRAINE Олеся Титарчук (@_olesia_knitting)

Titarchuk ma 13-letniego syna. Jej mąż jest farmaceutą i odkąd zaczęła się wojna, dyżuruje w oddziale obrony terytorialnej. Wokół miejsca jej zamieszkania zniszczone zostały drogi i mosty. Nieustannie słychać odgłosy rakiet i wybuchów. – Rano dzwonimy do naszych bliskich i informujemy, że żyjemy. Gdy jest alarm lotniczy, chowamy się w piwnicy naszego domu – opisuje swoją codzienność Olesya. I ta codzienność z każdym dniem jest coraz trudniejsza:

Sklepy są zamknięte. Produkty się kończą. Miejscowi rolnicy pomagają bezpłatnym mlekiem, kobiety pieką chleb. Chleb dostarczany jest do nas dla mieszkańców kamienicy – ​​jest limitowany tak, żeby każdy dostał wystarczającą ilość. Nie mamy prądu i wody. Zebraliśmy wodę w wannie – pisze Olesya Titarchuk.

Olesya opisuje w jaki sposób jej sąsiedzi angażują się we wzajemną pomoc oraz walkę z najeźdźcą. W szkolnej kuchni miejscowe kobiety przygotowują posiłki dla wojska. Składniki – ziemniaki, konserwy, olej, zboża – dostarczyli okoliczni mieszkańcy. – Nasi ludzie opracowali konstrukcje, które zapobiegają przejściu czołgów – zdradza Titarchuk. Na jej Instagramie można zobaczyć zdjęcia ze wsi w okolicy miasta Biała Cerkiew. Mieszkańcom udało się upolować dziesięć dzików i z ich mięsa przygotowali kiełbasy dla wojska.   

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by УКРАЇНА UKRAINE Олеся Титарчук (@_olesia_knitting)

 

Olesya jest opanowana i... dalej robi na drutach. Na swoim Instagramie organizuje live'y, podczas których – cały czas robiąc na drutach – między innymi podpowiada, jak można działać na rzecz wolności Ukrainy. Ona postanowiła wykorzystać swoje niemałe zasięgi (obserwuje ją ponad 16 tys. ludzi), żeby pokazać światu, kim są Ukraińcy i jakim krajem jest Ukraina.

I opowiada między innymi o obowiązującej w jej ojczyźnie wolności słowa i o tym, że – wbrew temu, co mówi prezydent Rosji – nikt nie musi Ukraińców "ratować". Te pogadanki Olesyi nie są bez znaczenia, bo wśród jej obserwatorów są też osoby z Białorusi. Titarchuk mówi spokojnie i rzeczowo, ale na jej twarzy widać targające nią emocje.

Pierwsze dni były bardzo trudne do uwierzenia i zaakceptowania – opisuje swoje uczucia. – Ale teraz – to przerażające, ale fizycznie czujemy się lepiej. Będziemy się bronić i pomagać naszemu krajowi, jak tylko możemy. Nie planujemy wyjeżdżać. Musimy bronić naszego kraju.

Adelina Borets: "Będę próbowała się wydostać"

Adelina Borets to 24-letnia scenarzystka i reżyserka, na co dzień związana z naszym krajem. Adelina najpierw przyjechała do Polski, żeby studiować aktorstwo, ale na miejscu poznała operatora filmowego Bogdana Borysenko, który namówił ją na studia reżyserskie w Warszawskiej Szkole Filmowej

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by Adelina Borets (@redsir)

Borets udało się dotąd zrealizować kilka filmów krótkometrażowych o tematyce społecznej. Jeden z jej filmów – "Rajski dom" – zakwalifikował się do Konkursu Filmów Krótkometrażowych 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. 21 lutego Adelina przyjechała do rodzinnego Kijowa, żeby nakręcić kilka scen do swojego nowego filmu. Na miejscu zastała ją wojna. 

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by Adelina Borets (@redsir)

Przez kolejne dni Adelina Borets pokazywała na swoim Instastories, jak wygląda życie, w atakowanym przez Rosjan mieście. Stała w długiej kolejce po chleb, szukała lekarstw dla zakażonego koronawirusem ojca, pokazywała, jak jej mama w rozmowie telefonicznej uspokaja roztrzęsioną przyjaciółkę, której dom zbombardowała wroga armia... 

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by Adelina Borets (@redsir)

W końcu Adelina zdecydowała się na powrót do Polski

Dopiero teraz, dziewiątego dnia dochodzi do mnie, że ja mam popsutą psychikę – powiedziała na Instastories Adelina Borets. – Będę próbowała się wydostać. Mam dwa plany, jak wyjechać: pociągiem Kijów-Warszawa, ale boję się, że jeżeli do niego nie wsiądę, to utknę na całą noc na dworcu, albo będę jechała na zachód i będę próbowała się przedostać z Mołdawii albo Serbii.

Adelina Stories
Adelina Borets żegna się z rodzicami przed powrotem z Kijowa do Polski.
Źródło: Adelina Borets/Instagram @redsir

Pytana kilka dni wcześniej, jak się czuje i jak widzi swoją przyszłość Adelina powiedziała: – Na razie nie planuję życia. Wiem tylko, że będę robić filmy. Nie ma już ani złości, ani strachu. W środku jest pustynia. 

Olena Zełenska o  sile i determinacji ukraińskich kobiet 

Kobiety w trwającej w Ukrainie wojnie biorą udział na wiele sposobów. Część z nich chwyciła za broń, inne karmią żołnierzy i robią koktajle Mołotowa. Jeszcze inne każdego dnia walczą o przetrwanie, całą uwagę skupiając na ochronie przyszłości Ukrainy – swoich dzieci. Są matkami, córkami, siostrami i partnerkami mężczyzn, którzy poszli walczyć z najeźdźcą. W otaczającym je koszmarze wykazują się niezwykłą siłą i determinacją.

Niedługo po wybuchu wojny w Ukrainie Pierwsza Dama Ukrainy opublikowała na Instagramie post, w którym oddała hołd swoim rodaczkom. Przy zdjęciach żołnierki Natalii – oficera prasowego ukraińskiej armii, ratowniczek medycznych Ayriki, Dashy i Iryny, matek z dziećmi ukrywających się w piwnicach kijowskiego szpitala oraz opiekującej się nimi lekarki Olena Zełenska napisała:

Kiedyś przed wojną (jakie to przerażające i wciąż niezwykłe) pisałam, że na Ukrainie jest o 2 miliony więcej kobiet niż mężczyzn. To tylko statystyki. Ale teraz nabiera to zupełnie nowego znaczenia. Bo to oznacza, że ​​nasza obecna opozycja również ma szczególnie kobiecą twarz. 

 

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również