Nie ma wątpliwości, że Mazury są cudem natury. Kraina tysiąca jezior, jak mówi się na basen Wielkich Jezior, może zachwycić przyrodą, wspaniałymi krajobrazami i wyjątkowymi zabytkami. Tyle tylko, że w sezonie przyjeżdża tam naprawdę wielu turystów i robi się tłoczno. Dla niektórych zbyt tłoczno, więc proponujemy przełożenie mazurskiego urlopu na przełom sierpnia i września. Dlaczego?
Pogody na Mazurach nie da się przewidzieć. Wstrzelenie się w czas, gdy świeci słońce, jest niczym loteria – zwykle jej uczestnicy przegrywają. Tymczasem średnie temperatury w sierpniu nie różnią się od tych w lipcu, a deszczu może być (nie musi) mniej. Wedle szacunków Travel Planet liczba dni słonecznych jest ciut niższa niż na początku lata, co nie znaczy, że sierpień będzie wyłącznie dżdżysty. Wrzesień potrafi zaskoczyć świetną pogodą. Na pewno trzeba liczyć się z chłodnymi wieczorami, ale późne wakacje są interesujące. Gdy zacznie się rok szkolny, Mazury się wyludniają. Wciąż jeszcze działają bary i knajpki, ale ludzie znikają z marin i coraz mniej łodzi wychodzi pod żaglami. Wtedy można odpocząć.
Żeglując. Z łatwością można wypożyczyć jacht, który da się poprowadzić nawet bez patentu. To oczywiście nie jest propozycja dla każdego, ale w towarzystwie zawsze znajdzie się ktoś, kto odróżnia grota od foka i wie, do czego służą „te wszystkie sznurki”. Żeglarstwo ma tę zaletę, że uczy pokory, daje poczucie spełnienia i... pływa się w ciszy. Na jeziorach objętych tzw. strefą ciszy nie ma ruchu jachtów motorowych. Można pływać na silniku elektrycznym, ale tak wyposażonych dużych jednostek właściwie się nie spotyka.
Dokąd płynąć? Jeśli będziecie trzymać się basenu Wielkich Jezior Mazurskich warto zapamiętać, że im bliżej północy, tym puściej. Największy ruch jest na „przelotowych” jeziorach takich jak Dargin, Kisajno, Niegocin czy (choć w mniejszym stopniu) Śniardwy, a za to pusto będzie na Dobskim, północnej części Mamer, Święcajtach lub – patrząc na południu – na Nidzkim. Uwaga, pusto to oznacza, że do sklepu też może być daleko. Warto zadbać o zakupy i zapas paliwa (lub doładowanie baterii).
Lornetka to wyposażenie obowiązkowe. Z powodu ogromnej liczby ptaków, które można oglądać na Mazurach. Polecamy okolice jeziora Łuknajno – zamkniętego do pływania, bo zamienionego w rezerwat (są tu m.in. kolonie rzadkich łabędzi niemych). Mniej cierpliwym polecamy farmę Okrągłe, gdzie hodowane są daniele i organizowane są bezkrwawe zoo-safari lub „Park dzikich zwierząt Kadzidłowo”, gdzie podczas spaceru można podejrzeć nawet wilki. Na Mamrach wciąż można spotkać ławice ryb, które wyskakują ponad powierzchnię wody. W słońcu to naprawdę niesamowity widok. Podobnie jak to, że woda na północy jest bardzo przejrzysta. Mamry, Dargin czy Dobskie są jak naturalne akwarium. Z tą małą różnicą, że to akwarium, w którym da się pływać.
Na Mazurach jest kilka zamków. W Giżycku i Rynie znajdują się w nich luksusowe hotele, zaś te w Węgorzewie i w Sztynorcie są w remoncie. Wprawdzie niedaleko z WJM do Reszla czy Świętej Lipki (wyjątkowy zespół w stylu barokowym), ale nie ma tam wielkich miast i kapiących od złota świątyń. Każde mazurskie miasto jest skromne, nawet największe w regionie Giżycko. Sporo tu za to śladów po wojnach – bagna, rzeki i jeziora stanowiły naturalną zaporę dla tych, którzy niegdysiejsze Prusy Wschodnie chcieli najeżdżać od wschodu. Dlatego prócz zamków mamy wiele zabytków natury militarnej: potężną twierdzę Boyen w Giżycku, tajne kwatery hitlerowskich oficjeli (w Kętrzynie stacjonował Hitler, ale niedaleko były też siedziby Himmlera, Goeringa czy sztabu Wehrmachtu) oraz Kanał Mazurski. W przeszłości miał połączyć Wielkie Jeziora z Pregołą, ale nie został nigdy ukończony. W większej części kanał jest dziś na terenie Rosji. W polskiej części są interesujące śluzy. Niemcom udało się skończyć tylko jedną, niedaleko wsi Guja i jeziora Rydzówka. Zdecydowanie częściej odwiedzana jest śluza Leśniewo. Ma kilkadziesiąt metrów wysokości, co daje pojęcie o skali hydrotechnicznego przedsięwzięcia. Nad wjazdem do komory śluzowania w betonie wciąż widnieje hitlerowski orzeł, niemy świadek historii sprzed 70 lat. Równie interesujący jest... most w Giżycku, opodal zamku-hotelu. Warto się przy nim zatrzymać na chwilę – ruch statków na kanale, nad którym most przerzucono, wymusił nietypowe w skali Europy rozwiązanie. Most jest mechanicznie odchylany do jednego z brzegów.