Jaki sens mają obecnie trendy? Czy potrzebujemy wciąż nowych tuzinów ubrań? Trudna sytuacja zapoczątkowała w modzie zmiany, na które czekaliśmy do dawna. Jak to wpłynie na nasze życie? Mówią ekspertki: dr Magdalena Płonka i dr Agnieszka Polkowska.
Twój STYL: Moda przez wiele lat żyła wielkimi, efektownymi pokazami. Część marek zapowiedziała, że z nich rezygnuje lub przenosi do sieci. Czy tak zostanie? Mamy koniec pewnej epoki?
Dr Magdalena Płonka: Świat mody pędził w przyspieszonym tempie, projektanci tworzyli po kilka kolekcji rocznie, a my próbowaliśmy dogonić sezonowe trendy. Przymusowe zamknięcie sprawiło, że musieliśmy się zatrzymać. Pokazy w sieci? Świetny pomysł – marki mogą zaciekawić więcej ludzi, a sam "spektakl" nie jest już dla wybranego grona. One będą zyskiwać na popularności, bo pozwalają zaoszczędzić i czas, i pieniądze. Można też wykazać się fantazją. Przykład? Pokaz kolekcji Chanel Cruise 2021 – nastrojowy film nagrany na plaży, w świetle zachodzącego słońca. A że będzie mniej kolekcji rocznie? Oby! To z korzyścią dla środowiska.
Dr Agnieszka Polkowska: Największe zmiany przed nami. Widać już pierwsze pozytywne skutki: zaczęliśmy kupować tylko niezbędne rzeczy, inwestować w klasykę. Moda wraca do korzeni. Narzucony podział na sezony i pokazy, których było za dużo, stają się niepotrzebne. Znakomicie poradziły sobie mniejsze marki, które mają rzeczy dobrej jakości i nie potrzebują przemarszu modelek po wybiegu, wystawnych prezentacji. Kolejny plus? Część firm zaczęła szyć lokalnie. A zamiast kupować nowe tkaniny, wykorzystała to, co miała w magazynach.
Dr Agnieszka Polkowska. Założycielka studia Trendspot i Touching Points. Komentuje bieżące trendy, doradza polskim markom.
fOT. Michał polak
Co zmiany na światową skalę znaczą dla kobiet w Polsce? Jak to wpłynie na nasze codzienne przyzwyczajenia?
MP: Polki o siebie dbają, lubią dobrze wyglądać i przywiązują wagę do ubrań. Zmienia się jednak forma zakupów. Zyskują rzeczy, które będą noszone z większą dbałością i dłużej. To dobry moment, by wprowadzić do życia więcej ekologicznych nawyków.
AP: Każdy, zależnie od wieku, potrzeb i sytuacji, reaguje na epidemię inaczej. Pokolenie, które wkracza w dorosłość, było przyzwyczajone do współdzielenia, np. wynajmowania mieszkań, pożyczania rzeczy. Zamknięcie sprawiło, że korzystali ze tego, co sami posiadali, lub z zasobów rodziców. Teraz będą rozważać częstsze kupowanie. Będą też szukali rzeczy z drugiej ręki. Część osób nie zrezygnuje w kupowania w sieciówkach. Ale część chętniej będzie inwestować w marki premium, za którymi stoi przemyślana, konsekwentnie realizowana wizja, jak np. u Ani Kuczyńskiej. Zyskują też młode marki, z którymi stworzymy zestawy na różne, często zmieniające się okazje: pracę w domu lub w biurze, wieczorne wyjścia. Dobrym przykładem jest tu marka Affair.
Czy idą dobre czasy dla polskiej mody?
MP: Będę większą optymistką. W dłuższej perspektywie nikt nie straci. Już teraz widzimy, że coraz więcej się kupuje. Sieciówki będą miały swoich odbiorców, a marki autorskie, lokalne – o ile mają już ugruntowaną pozycję na rynku – będą się dalej rozwijać. Dzisiejszej sytuacji nie nazwałabym kryzysem, raczej pauzą i transformacją.
AP: Kobiety coraz częściej wybierają marki z przesłaniem, za którymi stoją konkretne wartości. Już widzimy, że umacnia się wspieranie lokalnego rzemiosła, produkcji, chęć przynależenia do społeczności. Widać, że dążymy do tzw. obiegu zamkniętego, samowystarczalności, np. w obrębie kraju. Także w modzie. Ale nie zamykamy się na to, co globalne.
Czy te nowe zwyczaje są podobne w dużych i małych miastach?
MP: Wiele sklepów w małych miejscowościach nie przetrwało kilkumiesięcznego zamknięcia. Skorzystał na tym handel w sieci. Bo przez internet zaczęli kupować też ci, którzy do tej pory tego nie robili. I tak pewnie pozostanie.
AP: Z drugiej strony w mniejszych miejscowościach panie są związane ze swoimi ulubionymi butikami i sklepami. Kupowanie opiera się na relacjach z ekspedientkami. Widać też, że umacnia się rola tzw. kuratorów garderoby, pań krawcowych, które mają wpływ na lokalne szafy i znają potrzeby kobiet.
Jeśli już, mimo chudszego portfela i obaw o pracę, wydajemy pieniądze na ubrania, to co najlepiej kupić?
MP: Od lat powtarzam: inwestujmy w jakość! Nie w marki, lecz w klasykę wysokiego gatunku, czyli dobre tkaniny, ponadczasowe kroje. Klasyka, nawet jeśli nieco droższa, w sumie bardziej opłaci się nam, i markom, które ja sprzedają. Jedna piękna marynarka na lata czy ciuch co sezon, tracący na wyglądzie po pierwszym praniu? Rachuba jest oczywista.
AP: Wybierajmy ponadczasowe fasony: żakiety, dobrze skrojone spodnie. Materiały, które pięknie się starzeją. Dobrą inwestycją na pewno są oryginalne motywy, takie jak żakardy, cekiny, niepowtarzalne nadruki. Takich spektakularnych perełek szukałabym w modzie z przeszłości, czyli w sklepach vintage.
Nasze nowe zwyczaje w modzie są bardziej ekologiczne. Wyraźniej widzimy, że mniej znaczy lepiej, a jakość jest istotniejsza niż ilość.
Ilustracja: aneta klejnowska
Z badań, do których jako "Twój STYL" mamy dostęp, wynika, że zaczyna się złota epoka dla ubrań z drugiej ręki.
MP: Tak, szczególnie luksusowy vintage będzie rosnąć w siłę. Aspirujemy, lecz nie każdego stać na ubrania czy dodatki z najwyższej półki. A tzw. luxury vintage ma ceny często kilkakrotnie niższe w porównaniu z butikowymi. I można znaleźć rzeczy w nienaruszonym stanie. Sama chętnie z takich możliwości korzystam.
AP: Inny ważny wątek: podczas zamknięcia zaczęliśmy wyjmować z szafy dawno nienoszone ubrania. Pojawiło się wiele grup w mediach społecznościowych, w których można je odsprzedać czy wymienić. Takie inicjatywy będą się rozwijać. Mamy z nich same korzyści – za niewielkie pieniądze możemy zdobyć świetnej jakości perełkę, często z metką marki z wyższej półki. A do tego stajemy się częścią "społeczności". Dlatego miejsca i grupy, gdzie można kupić ubrania z drugiej ręki czy vintage, mają się dziś świetnie. I to się będzie rozwijać.
Czy w tej sytuacji warto co sezon zmieniać garderobę? Jak mądrze kupować trendy?
MP: Sezonowe zakupy nie zaspokajają naszych potrzeb. Nikomu nie służy wymiana ubrań co kwartał ani finansowo, ani estetycznie. Bo często dołożenie kilku rzeczy wymaga zmiany całych zestawów, dokupienia nowych elementów itp. A cały czas mamy przecież na świecie nadprodukcję ubrań. Zasoby naturalne mają limity, więc moda także musi je mieć. Klasyka zaś sprawdzi się w każdych okolicznościach, bez względu na sezonowe trendy, które nie zawsze każdemu będą pasować.
AP: Szafę możemy aktualizować na wiele sposobów. Nie od razu oznacza to kupowanie. Ostatnio rozpowszechnia się wynajem ubrań, np. poprzez platformy takie jak e-garderobe, gdzie możemy wypożyczyć sukienkę na specjalną okazję. Dzięki temu kobiety mogą nosić ubrania zgodne z trendami, które teraz zresztą będą zmieniały się wolniej. Nasze garderoby mają szansę stać się ponadczasowe, tylko co jakiś czas uzupełniane o nowości. Upowszechni się wynajem rzeczy, których nigdy byśmy nie kupiły. Dobrą inwestycją będzie biżuteria ze złota. Być może to nowy kierunek, podpowiedź dla marek modowych.
Jaka jest rola influencerów w nowej rzeczywistości? Czy nadal będą mieć rząd dusz w social mediach?
MP: Wykształceni influencerzy, tacy z poczuciem odpowiedzialności, coraz więcej mówią o ekologii w modzie i zrównoważonej produkcji. Ich przekaz w czasach COVID-19 zaczął mieć charakter "misyjny". Niektórzy umocnili poczucie wspólnoty, poświęcali uwagę ważnym tematom – sprawom ekonomii, przetrwania lokalnych marek, ekologii. To pokazuje nowy trend, nową filozofię w modzie, za którą trzymam kciuki. Osoba z autorytetem powinna mieć poczucie odpowiedzialności! Bo czym innym jest promowanie bluzki za pieniądze, a czym innym mownie o warunkach, w jakich powstawała, i o tym, jak ta produkcja wpływa na środowisko.
AP: Pandemia zweryfikowała, kto ma ciekawe i wartościowe treści do przekazania. Zaczynamy uważniej przyglądać się influencerom i temu, co proponują. Dobry przykład? Harel, która jest uczciwa, wiarygodna. Te cechy są kluczem do sukcesu i dobrym znakiem na przyszłość. Drugi kierunek, to wykorzystanie swojego statusu do tego, by pomagać. Włoska influencerka Chiara Ferragni użyła swoich ogromnych zasięgów w mediach społecznościowych, by zebrać kilka milionów euro na walkę z COVID-em. Będzie umacniał się też kierunek bliski rzeczywistości. W obecnej sytuacji pokazywanie życia, które jest nierealne, się nie sprawdza. Wraca to, co bliskie ludzkiej naturze. W modzie również.