Portret

Antoni Pawlicki nie zamierza być nieobecnym ojcem. "Nie chciałbym, żeby córka zapamiętała moją żonę przy garnkach"

Antoni Pawlicki nie zamierza być nieobecnym ojcem. "Nie chciałbym, żeby córka zapamiętała moją żonę przy garnkach"
Antoni Pawlicki
Fot. JACEK POREMBA/ Sesja dla TS 02/2023

Antoni Pawlicki jest z pokolenia czterdziestolatków. W rodzinie dostał wzorzec tradycyjny: ojciec zarabiał, mama prowadziła dom. W środowisku... cóż, artyści, wolne ptaki. Antoni Pawlicki długo czuł się chłopcem, a jednak coś go zmieniło. Ojcostwo. Gdy urodziła się córka, stał się „bohaterem domu”. Prawdziwym facetem można być, wstając nocą do dziecka i budując związek, w którym oboje partnerzy mają równe prawo do marzeń. 

Antek to solidna firma! – mówią znajomi Pawlickiego. Jak się na coś umówi, dotrzyma słowa. Wszyscy wiedzą, że zasady są dla niego ważne. W konserwatywnym domu wartości wpajano mu od małego. Cecha szczególna? Wszystko, do czego się bierze, robi z pasją. Czy można to odnieść również do zmieniania pieluch? Kołysania nocą dziecka, które nie może spać, bo ząbkuje? On uważa, że tak. Pawlicki nie rozumie facetów, którzy wolą, by takie rzeczy robiły wyłącznie matki. Bo jak wtedy liczyć na bliską relację z dzieckiem? Ze swoją żoną Agnieszką Więdłochą dzielą się obowiązkami po równo. ! Superbohaterką jest dla niego babcia, która grała w teatrze, filmach i serialach, a między próbą a występem gotowała obiady dla trójki dzieci i z miłością im matkowała. Jak dotąd idzie w jej ślady. A jaką ma z tego satysfakcję!

 

Twój STYL: Zbliża się pan do czterdziestki... przede mną siedzi dojrzały facet czy duży chłopiec?

Antoni Pawlicki: Kilka lat temu powiedziałbym, że chłopiec. Jakiś rodzaj nakręcenia, szczeniackiego zachwytu sprawiały, że długo czułem się, jakbym dopiero co skończył studia. To cecha współczesnego świata. Pędzimy w poszukiwaniu nowych bodźców. Książka, film, sztuka – wszystko jest bestsellerem tydzień, by za chwilę ustąpić miejsca innej nowości. Sam tego doświadczałem. W środku fantastycznego projektu, zamiast się nim cieszyć, myślałem o tym, co będę robił później. Po narodzinach córki zwolniłem, przestałem się ścigać. Dziś zadaję sobie pytanie: w jakiej sprawie mam pędzić i na co czekać, skoro najważniejsza jest córeczka?

Stworzył pan partnerski związek, jest pan zaangażowanym ojcem. Skąd ten wzorzec? Nie wyniósł go pan z domu.

To prawda. Mama zajmowała się domem i dziećmi, tata utrzymywał rodzinę, angażując się w wychowanie na tyle, na ile pozwalała mu praca. Klasyczny wzorzec przekazywany przez pokolenia. Mama była zakorzeniona w tym schemacie, a jednocześnie już się z nim boksowała. Szukała pracy, ale nie podjęła jej, dopóki z bratem nie dorośliśmy. Mama była blisko, ale czasem czułem jej frustrację. Gdy przywołuję wspomnienia, wyświetla mi się obrazek: ja w kuchni czekający na obiad i mama stojąca przy garnkach. Nie chciałbym, żeby córka tak zapamiętała moją żonę. Po latach dużo z mamą rozmawiałem. Gdy ja i brat dorośliśmy, poszła na drugie studia i znalazła pracę, która daje jej satysfakcję. Stworzyła księgozbiór w Muzeum Historii Polski. Zrobiła coś, co pozostanie na pokolenia i będzie żyło dłużej niż filmy, w których grałem.

Mężczyźni z pana pokolenia dokonują rewolucji. Partnerscy, zaangażowani w ojcostwo… Kiedyś pytano, jak kobiety godzą wiele obowiązków, a teraz przyglądamy się wam.

Niedawno ze starszym o 15 lat kolegą, który ma synka w wieku mojej córki, rozmawialiśmy, jak czujemy się w roli ojców. Powiedział: „To podejście do partnerstwa, w którym facet ma być jak kobieta i «karmić piersią», jest męczące”. Ma rację! Ale ja dobrze czuję się w tym modelu. Jestem szczęściarzem, bo uprawiam wolny zawód, łatwiej mi łączyć rodzicielstwo z pracą. Żona po urodzeniu córki zrobiła świetny spektakl, zagrała w dwóch filmach i serialu, nie siedziała w domu z poczuciem narastającej frustracji. Dzielenie czasu między pracę a dziecko przez oboje rodziców jest ważne.

Może patronką pana przemiany jest babcia, Barbara Rachwalska, wspaniała aktorka.

Babcia umarła, gdy miałem 10 lat, ale pamiętam, jak uczyła mnie grać w karty. Odkryłem ją na nowo, pisząc o niej pracę magisterską na Akademii Teatralnej. Uświadomiłem sobie, jak niewiele o niej wiem. Słyszałem od bliskich, że była wrażliwa, skromna, dobra i jednocześnie świetna aktorka. Zastanawiałem się, jak ta skromność miała się do aktorskiego zawodu, który jest trudny, egoistyczny i czasochłonny. Śledząc losy babci, zrozumiałem, że była tytanem pracy. Każdego dnia miała próby w teatrze, a po nich jeździła na nagrania do Teatru Polskiego Radia albo na plan filmowy. I wieczorem grała jeszcze w spektaklu. Wychodziła przed 10, wracała po 22. A zajmowała się trójką dzieci. Pomiędzy nagraniami, próbami, spektaklami zasuwała z siatkami po sklepach. Rano szykowała dzieci do szkoły, sprzątała i gotowała obiady. Kochała rodzinę, ale praca była jej pasją. I potrafiła to godzić, z niczego nie rezygnując.

Cały wywiad dostępny w lutowym wydaniu Twojego STYLu.

okladka bez kodu MINI TS02_2023 RGB

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również