Nie wpada w smugę cienia. Nazwisko ma wciąż gorące, propozycje płyną. „To dlatego, że jestem punktualny i znam tekst na pamięć” – uśmiecha się filuternie. Oprócz filmów, seriali i kabaretów prowadzi kanał na YouTubie i podcast z żoną „Kobieta z Pazurem”. Ale stara się nie zatracić w pracy, bo zrozumiał, że warto coś mieć z życia. Pytam Cezarego Pazurę o przemijanie. Czuję, że to już ten czas. Czyżby?
Spis treści
Chciałabym rozmawiać z panem o przemijaniu. Wszystko przemija, to prawo kosmosu i przemijalności wszechrzeczy. Tylko jedna rzecz temu nie podlega – miłość. Scala wszystko. Czytałem publikację o fizyce kwantowej, strasznie mnie to interesuje – największą siłą na świecie jest miłość, na drugim miejscu seks, a dopiero na trzecim bomba wodorowa. Niech mnie pani tylko nie pyta, jak oni to zmierzyli, nie mam pojęcia. Ale muszę przyznać, że wierzę tylko fizykom kwantowym.
Mnie interesuje, jak się pan czuje ze swoim przemijaniem, nie tym kosmicznym.
Normalnie. A co, mam z tym walczyć? Boję się tylko o dzieci, chorób oraz Pana Boga, bo ma wszystko w swoich rękach. Przemijanie przez lata nie miało dla mnie znaczenia. Wydawało mi się, że śmierć, starość, ból dotyczą innych. Aż tu nagle zaczynasz czuć każdą kość i to nie dlatego, że jesteś po siłowni. Po prostu rano otworzyłeś oczy i okazuje się, że boli. Żona się śmieje, gdy mówię, że mam zawsze ten sam ból, tylko w innym miejscu. Nazywam go bólem kroczącym. Okazuje się, że jest takie pojęcie. Ponoć wariaci miewają takie bóle. Jestem artystą, czyli wariatem. Z jednej strony wiem, że każdy dzień to bonus od losu. A z drugiej zawsze wierzyłem, że na mnie jeszcze nie pora. Moje „przemijanie” skończyło się, kiedy poznałem Edytkę i urodziło nam się troje dzieci. Są w takim wieku, że mogłyby mieć ojca koło czterdziestki. Mężczyzna w tym okresie czasem zaczyna drugie życie, a ja dopiero wtedy założyłem rodzinę: chodziłem za rękę, na randki, byłem narzeczonym, potem mężem i ojcem.
To pana odmłodziło?
Bardzo. Dlatego o przemijaniu dopiero teraz mogę zacząć przebąkiwać. Wie pani, kiedy przychodzi przemijanie? Gdy człowiek zaczyna rozumieć, że zdrowie jest najważniejsze.
Co jeszcze pana odmładza?
Dzieci. Najmłodszej wypadł trzeci ząb, Wróżka Zębuszka przyjdzie. A 15-latka ma już chłopaka, fajnego. Córki trzeba rozpieszczać. Kiedyś mi kolega powiedział, jak nie rozpieścisz córki, to później będziesz musiał utrzymać i ją, i jego. A rozpieszczona córka będzie od chłopaków wymagać i jest szansa, że wybierze takiego, który będzie ją rozpieszczał i będzie jej dobrze w życiu. Ja rozpieszczam również żonę. Chcę, żeby się realizowała, staram się zdejmować z niej obowiązki, tak jak kiedyś z mamy. Lubię, gdy moje dziewczyny są szczęśliwe – wtedy wiedzą, że jestem „ten właściwy”. Źle, gdy w oczach kobiet widać rozczarowanie. Kiedy ona patrzy na męża i myśli: „niby ten sam, a jednak nie”.
Zdarza się czasem?
Jak zrobię coś głupiego. A byłem dosyć głupi, gdy się z Edytką poznaliśmy. Popisywałem się, że ja to ja. Lekka sodóweczka. Ę i Ą do wszystkich, a czasami w towarzystwie zapominałem o niej. A ona powinna być najważniejsza. Inni mogą poczekać.
Miał pan kryzys wieku średniego?
Chyba każdy ma? Po czterdziestce doszedłem do ściany. Miałem wrażenie, że już wszystko widziałem, nic mnie nie zaskoczy, wszystko nudne i bez sensu. Odrzucałem kolejne propozycje, mówiąc: „Było!”. Ktoś mi pokazał polski film, nie pamiętam tytułu: „Zobacz, jaki wspaniały!”. A ja na to: „Takie etiudy robiłem na pierwszym roku studiów. Co wy mi tu pokazujecie, gdzie to jest oryginalne?”. Czułem się wypalony. Dużo pracowałem, spędzałem 200 dni w roku na planie. Jadłem z papierowych talerzyków okropne rzeczy, które mi rozwalały żołądek. Bez przerwy w przyczepie na planie, lało mi się na głowę, zimno. A wszyscy myśleli, że taki ktoś jak ja chodzi w koronie po domu.
I co pan zrobił z tym kryzysem? Zakochał się i przeszło?
Najpierw rozpadło się moje małżeństwo (z Weroniką Marczuk, red.). Kiedy mi się wszystko rozjechało, na szczęście spotkałem Edytkę. Wysłuchano mojej modlitwy, a modliłem się słowami piosenki Breakoutu. A jeśli życia dać nie możesz/ To spraw, bym przeżył jeszcze raz/ Tę miłość, która już wygasła w nas/ Spraw, bym przeżył jeszcze raz Miałem ją zapętloną w samochodzie – jechałem, słuchałem i płakałem. I któregoś dnia moje życie się odwróciło. Uważam, że nie jesteśmy stworzeni do bycia w samotności. Czasem podziwiam singli, którym dobrze w pojedynkę, ja czuję się pełny dopiero, kiedy mam przy sobie drugą osobę. Kiedy te dwie energie, męska i żeńska, tworzą całość.
Wyjeżdżacie bez dzieci?
Uczymy się tego. Kilka lat temu wreszcie wyjechaliśmy sami. Dotarliśmy w nocy do hotelu o 23. Rzuciliśmy walizki i… cisza. Nikt niczego od nas nie chce. Mówię do Edytki: „Powiedz coś”. Ona: „Ale co?”. Ja: „I co teraz będziemy robić? Chyba idziemy spać, co?”. Teraz kilka razy w roku wyjeżdżamy bez nich, chociaż to nie są długie nieobecności. Najtrudniej rozstać się z najmłodszą. A tak w ogóle postawiliśmy dzieciom sprawę jasno: nie liczcie, że coś po nas zostanie. Wszystko przehulamy. Coś tam dostaną na start, walizki spakują i sio! Ja też chcę pożyć z Edytką.
Pan tak ładnie mówi o żonie.
Bo to wyjątkowy człowiek. Że Pan Bóg mi ją dał… Nie wiem, czy zasłużyłem. Dostałem ją na kredyt i muszę go spłacić. Bo jak sobie uświadomię, kim byłem wcześniej, to na pewno nie zasługiwałem. Teraz muszę wyrównać tę przepaść. Kobieta musi mieć oparcie w facecie. Czasami żałuję, że pokazuję jej chwile słabości, a ona się denerwuje, że to już ten moment, zaraz trzeba będzie żegnać człowieka. A ja chcę, żeby wiedziała: choćby nie wiem co się działo, ma przy sobie kogoś, na kim może polegać. Bo jeśli noga ci się powinie i najbliższa osoba zamiast cię z tego wyciągać, zacznie ganić, to nie jest dobrze. Nawet jeśli wiem, że zrobiła wszystkie błędy świata i się przez to wplątała w kłopoty, muszę jej pomóc, nie pogrążać. Mnie to kiedyś spotkało – czułem, że tonę, wystawiałem rękę, żeby ktoś pomógł, a dostałem kopniaka. Pomyślałem, że nigdy tak nie zrobię, bo każdy ma prawo się w życiu pomylić, zrobić coś głupiego, pójść nie w tę stronę przez pomyłkę czy zaniechanie. Musimy na sobie polegać.
Cały wywiad można przeczytać w styczniowym wydaniu magazynu "Twój STYL".