Społeczeństwo

Elin Kjos: "Diagnoza raka płuc z przerzutami mogła mnie zniszczyć albo wzmocnić. Ale to ja wybierałam"

Elin Kjos: "Diagnoza raka płuc z przerzutami mogła mnie zniszczyć albo wzmocnić. Ale to ja wybierałam"
Elin Kjos, trzydziestokilkuletnia atletka, nie pozwoliła na to, by rak płuc w czwartym stadium odebrał jej radości życia.
Fot. Instagram.com/elinkjos

„Zamiast roztrząsać minusy swojego beznadziejnego położenia znalazłam sposób na to, by łzy przekuć w siłę. Zdecydowałam, że to ja będę decydować o tym, jak żyję, nie choroba. Nie będę jej ofiarą”, mówi 33-letnia Elin Kjos.

Diagnoza przyszła niespodziewanie. Po roku męczącego kaszlu Elin Kjos poddała się szczegółowym badaniom, które ujawniły obecność prawie 20-centymetrowego guza w prawym płucu. „Przerzutowy rak płuc”, usłyszała od lekarzy i z determinacją zdecydowała: „To nie koniec. To dopiero początek”.

Elin Kjos - choroba: niespodziewana diagnoza raka płuc w młodym wieku

Zanim jednak pozbierała się po druzgocącej i nie dającej nadziei na wyzdrowienie diagnozie, zaliczyła poważne załamanie nerwowe. Dotychczas aktywna, działająca na pełnych obrotach, będąca u progu dojrzałego życia, w którym coraz bardziej się rozsmakowywała, snując plany rozwoju kariery i założenia rodziny, poczuła, że grunt usuwa się jej spod nóg. W planach był kolejny etat, codzienne treningi na siłowni, którym z pasją się oddawała i żadnych widoków na to, by w którymkolwiek obszarze rozpędzonego do granic możliwości życia zwolnić. To jedno spotkanie w szpitalu sprawiło że wszystkie wzięły w łeb.

„Zgodnie z przewidywaniami lekarzy dziś powinnam już nie żyć”, rozpoczyna swój speech w ramach TED Talks. Patrząc z perspektywy czasu na to jak intensywnie żyła przyznaje, że zabrakło jej obecności w „tu i teraz”, w chwili obecnej. Były tylko plany na więcej, jeszcze intensywniej, jeszcze szybciej.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez ELIN KJOS (@elin.kjos)

 

Czymś, co zatrzymało ten szaleńczy wyścig był coraz bardziej dokuczliwy kaszel, który długo jednak ignorowała,  zrzucając na karb mocno eksploatowanych strun głowowych podczas treningów, w trakcie których motywowała innych do tego, by tak jak ona dali z siebie wszystko, a nawet jeszcze więcej.

Elin Kjos - leczenie: "Lekarze wątpili, czy dożyję do końca roku"

Zaniepokojona rodzina dopilnowała, by na przestrzeni kolejnych 6 miesięcy Elin poddała się wszystkim możliwym szczegółowym badaniom mającym ustalić, co właściwie jest nie tak.

W marcu 2020 roku otrzymała list z zaproszeniem na spotkanie z lekarzem w klinice Karolinska w rodzinnym Sztokholmie. Ten dzień pamięta z najdrobniejszymi szczegółami, jak gdyby to było wczoraj: chłodna przestrzeń poczekalni, oczekiwanie na wejście do gabinetu, a przede wszystkim dogłębne przekonanie o tym, że jest niezniszczalna. Zdrowa, silna, mocna. Słowem: nieśmiertelna.

Ze względu na pandemiczne ograniczenia na spotkanie weszła sama. I tak też odebrała wiadomość o śmiertelnej chorobie, która nie daje szans na wyleczenie i której postęp sprawia, że lekarze mimo najszczerszych chęci niewiele mogą dla niej zrobić. „Wątpili w to, czy dożyję do końca roku”, wspomina. To był ogromny cios, który dosłownie odebrał jej oddech, pozostawiając w głębokiej, niemożliwej do opanowania przez lekarzy rozpaczy. Jeszcze trudniejsze okazało się przekazanie tragicznych wieści rodzinie.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez ELIN KJOS (@elin.kjos)

 

Elin Kjos - śmiertelna choroba jako impuls do tego, by zacząć żyć pełnią życia

Zmiana z czynnej zawodowo atletki w pacjentkę oddziału opieki paliatywnej była dla Elin szczególnie trudna w kontekście jej własnego podejścia do zdrowia (jak na ironię, nigdy nawet nie spróbowała papierosa). Ale paradoksalnie to właśnie ten moment, moment zmiany „statusu”, stał się dla niej momentem wyboru między poddaniem się rozpaczy, a decyzją o tym, by… zacząć żyć.

„To były najtrudniejsze doświadczenia, jakie kiedykolwiek stały się moim udziałem.”, wspomina. Zmieniła się radykalnie nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim mentalnie. „Uzdrawiająca podróż”, w którą się udała, odbywała się przede wszystkim w jej głowie. Nie jako walka, raczej jako proces. Towarzyszyły jej regularne, dopasowane do fizycznych możliwości, treningi i radykalna zmiana diety na tę eliminującą prawie wszystko poza gotowanymi na parze warzywami. Najlepszym duchowym przewodnikiem okazała się medytacja, a, jak wspomina Elin, silna wola walki o życie stała się motorem do całkowitej wewnętrznej przemiany.

Elin Kjos - Instagram jako platforma do motywowania do zmiany

„Nagle zamiast przeszkód zobaczyłam możliwości, jakie przed sobą mam. Strach zmienił się w potężną siłę, a ja pierwszy raz naprawdę uświadomiłam sobie, że to ja sama kreuję swoje życie i kieruję nim.”, wyznaje w jednym z postów na Instagramie. Zmiana w myśleniu o tym, co ją spotkało i czego właśnie doświadcza wywołało prawdziwą lawinę innych zmian: czarne myśli ustąpiły miejsca zadowoleniu i szczerej radości z codziennych drobiazgów, których wcześniej nie dostrzegała. To, co dobre, nagle zaczęło urastać do rangi czegoś wyjątkowego i wspaniałego. Tym samym samą chorobę spostrzegła już nie jako wyrok, ale po prostu część życia, jeden z jego elementów, który domaga się zatrzymania, przyjęcia go i przeżycia - tak jak każdy inny.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez ELIN KJOS (@elin.kjos)

 

Nieoczekiwanie dla samej siebie pierwszy raz poczuła wdzięczność. Za kolejny dzień, za wschód słońca, za spotkanie – słowem wszystko to, co w pośpiechu dotąd jej umykało. „Poczułam do siebie bezwarunkową miłość. Taką, która niczego nie oczekuje i nie wymaga, nie jest za coś. I wtedy zdałam sobie sprawę, że po raz pierwszy żyję pełnią życia.”, wspomina.

W trakcie występu w ramach TED Talks podkreśliła też, że największy błąd jaki popełniamy to ten związany z przekonaniem, że mamy czas, podczas gdy w istocie mamy tylko „teraz”. Uświadomienie sobie tego pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na wyzwania, jakie stawia przed nami życie, na własne plany i oczekiwania.

Rak płuc a długość życia – ważny przekaz Elin Kjos

Elin Kjos zachęca też, by na koniec dnia zadać sobie proste pytanie: „A jak ja dziś przeżyłam/przeżyłem swój dzień? Czy wiedząc, że mam tylko kilka miesięcy życia przed sobą, zrobiłabym/zrobiłbym to inaczej?”. Jeśli odpowiedź jest twierdząca warto zapytać siebie, na co w takim razie czekamy. I przestrzega: nie będzie lepszego momentu na to, by zacząć żyć tak jak naprawdę tego chcemy. A przecież nikt z nas nawet w przybliżeniu nie wie, ile jeszcze u zostało. Jej samej udało się dokonać czegoś niespotykanego: „Nie walczę, nie szarpię się z życiem. Po prostu żyję.”

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również