Wywiad

Ryan Eggold z serialu "Szpital New Amsterdam" zaprasza za kulisy produkcji i mówi, dlaczego byłby fatalnym lekarzem

Ryan Eggold z serialu "Szpital New Amsterdam" zaprasza za kulisy produkcji i mówi, dlaczego byłby fatalnym lekarzem
Fot. East News

Świat pokochał doktora Maxa Goodwina, sympatycznego idealistę z serialu „Szpital New Amsterdam”. Kim jest Ryan Eggold, odtwórca głównej roli? I co ma wspólnego z medycyną? 

Mało kto o tym wie, ale serial „Szpital New Amsterdam” nie jest całkowicie fikcyjną opowieścią. Inspiracją przy powstawaniu scenariusza był dziennik lekarza Ericka Manheimera, który pracował w szpitalu Bellevue w Nowym Jorku. 

Właśnie to zaintrygowało mnie w tej produkcji i sprawiło, że zacząłem ubiegać się o rolę. Ale od razu uprzedzę twoje następne pytanie: nie, nie czytałem dzienników przed pójściem na casting. Chciałem skoncentrować się na zbudowaniu swojej własnej wizji doktora Goodwina, który jest postacią fikcyjną. Max to przecież nie Erick! Obawiałem się, że jeśli będę miał zbyt dużą wiedzę na temat pierwowzoru, to on w mojej podświadomości zdominuje bohatera. A podczas castingów nie ma miejsca na błędy. Jeśli nie przekonasz wszystkich osób siedzących w tym małym pomieszczeniu, że się nadajesz do roli, wylatujesz. Ericka poznałem dopiero na planie i otrzymałem od niego wiele ciekawych wskazówek, jak być jeszcze lepszym „nieprawdziwym” lekarzem.

Jakich?

Opowiedział mi sporo historii ze swojej własnej pracy w szpitalu i w ten sposób nauczył jeszcze większej empatii w stosunku do pacjentów. To było dla mnie zaskakujące, bo wywodzę się z rodziny, w której niemal każdy związany jest z medycyną. Moi rodzice są lekarzami, siostra pracuje jako pielęgniarka, więc powinienem mieć wszystko w małym paluszku. A jednak Erick był w stanie mnie zaskoczyć… Jedną z jego cech, które „przejąłem” dla swojego bohatera, jest żywiołowość – zauważ, że Max jest w ciągłym ruchu, prawie nigdy nie pokazujemy go w pozycji siedzącej. On cały czas chodzi po szpitalu. Nawet jak rozmawia, to przemierza w tym samym czasie korytarze albo zagląda do sal. Jest go wszędzie pełno, bo Erick jest właśnie taką osobą.

Dlaczego ty nie kontynuujesz tradycji rodzinnej i zamiast tego wybrałeś aktorstwo?

To pewnie zabrzmi zaskakująco, ale boję się krwi. Niemal mdleję na jej widok. (śmiech) Kiedy w młodości oglądałem „Ostry dyżur” i kamera pokazywała, jak lekarze przeprowadzają operację na otwartej klatce piersiowej, z trudem powstrzymywałem odruch wymiotny. Chciałbyś być operowany przez takiego chirurga? Ja nie. (śmiech) Zresztą nie przez przypadek bardzo rzadko widzimy Maxa na sali operacyjnej…

Całą rozmowę przeczytasz w lipcowym numerze Pani. Już w sprzedaży!

Tekst ukazał się w magazynie PANI nr 07/2021
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również