Nowy gorący trend, a może głębsza społeczna zmiana? Dziś całkowita rezygnacja z makijażu odmładzającego wciąż pozostaje dla wielu kobiet 40+ zbyt radykalnym gestem, ale nie to jest najważniejsze. Liczy się to, że teraz mamy wybór: makijaż odmładzający przestaje być jedyną formą afirmacji własnej urody, a jedynie puntem wyjścia do zastanowienia się nad tym czym jest dojrzałe piękno i jak najlepiej, najpełniej je celebrować. Podpowiedź: w takiej formie, w jakiej czujemy się najlepiej!
Nie jest łatwo znaleźć w sieci influencerki 40+, która w ogóle się nie malują. Internet pęka w szwach od rad typu „jak zrobić makijaż odmładzający krok po kroku”, „jak ukryć wiek za sprawą makijażu”, „jak wyglądać 10 lat młodziej”, „nie uwierzycie, że ta gwiazda jest po 40.” ( jak gdyby bycie po 40. było jakąś stygmą) czy „jak nosić makijaż, by udawać, że nie ma się go wcale”.
Jeśli dobrze się postarać, można wyłapać te, które decydują się na „no make up day”, czyli rezygnują z makijażu raz na jakiś czas, by dać skórze odpocząć i pobyć z sobą w wersji całkowicie saute. Ale żeby po czterdziestce tak w ogóle zrezygnować z makijażu?
Inaczej jest wśród nieco młodszych dziewczyn: zbuntowane trzydziestokilkulatki mają swoją przedstawicielkę choćby w osobie Alicii Keys. Nie tak dawno 42-letnia dziś artystka oświadczyła publicznie, że w swoim scenicznym image’u (choć także i prywatnie) całkowicie rezygnuje z poprawiania czy podkreślania urody za pomocą makeupu.
Bez makijażu po raz pierwszy w życiu poczułam się wolna, silna i autentyczna”, deklarowała z dumą.
I wcale nie chodziło o wygląd: artystka pytana o to, dlaczego rezygnuje z makijażu odmładzającego czy właściwie makijażu w ogóle, wskazywała na coś innego. Jego brak określała jako wyraz sprzeciwu wobec narzuconej z zewnątrz jedynej słusznej wizji kobiecego piękna opartej o atrakcyjność fizyczną.
Wyświetl ten post na Instagramie
Jak zapowiedziała, tak zrobiła: w wersji całkowicie naturalnej można było podziwiać ją na koncertach, w teledyskach i na okładkach najpoczytniejszych pism. I choć ten, jak by nie patrzeć, odważny, bo skutkujący wystawieniem się na potencjalną krytykę gest, miał miejsce kilka dobrych lat temu, jego echa odczuwalne są do dziś. Sama Keys niezmiennie wskazywana jest jako ta gwiazda, która zachęciła kobiety do tego, by celebrować kobiecość na własnych warunkach.
Trend rezygnacji z makijażu odmładzającego podchwyciły nie tylko fanki Keys, ale także starsze koleżanki z branży: na Instagramie bez makeupu możemy podziwiać m.in. Gwyneth Paltrow (50 lat), Beyoncé (41 lat), Lady Gagę (tuż przed 40.), Heidi Klum (49 lat) czy Katie Holmes (44 lata).
Wyświetl ten post na Instagramie
W przypadku znanych osób to nie tylko bunt przeciwko przymusowi jego stosowania czy narzuconej z zewnątrz zobowiązanie do tego, wy wyglądać lepiej. Swego czasu był to dla 40-letnich gwiazd także sposób na to, by pozbyć się natrętnych paparazzi: skoro same ochoczo publikują zdjęcia pokazujące jak wyglądają po przebudzeniu czy po treningu, nie będzie żadnej sensacji gdy ktoś je sfotografuje „w takim stanie” z ukrycia.
Wyświetl ten post na Instagramie
A co ze „zwykłymi” kobietami 40+? Dla nich rezygnacja z makeupu ma nieco inny ciężar gatunkowy niż w przypadku „młodych gniewnych” albo znanych gwiazd i bywa zgoła inną deklaracją. Wielu dojrzałym kobietom bliżej jest do filozofii dbania o siebie wyznawanej przez Francuzki, której daleko do jakichkolwiek siłowych metod, bliżej zaś do afirmacji naturalności. Dojrzałość – z całym dobrodziejstwem inwentarza – bywa dla nich źródłem pewności siebie, szczerej satysfakcji i zachwytu własnym dojrzałym pięknem. Jaki zatem sens miałoby sięganie po coś, co ma je ukryć?
W takim ujęciu funkcja makijażu 40+ całkowicie się zmienia: z narzędzia do korygowania natury staje się jej sprzymierzeńcem i zamiast poprawiać – daje pole do twórczego działania, którego jedynym celem jest już nie użyteczność, a jedynie niczym nieskrępowana zabawa. I to nie według z góry ustalonych zasad, ale tych, które ustanowimy same.
Lekko ujednolicony odcień skóry i nic więcej - czemu nie? Czerwone czy brzoskwiniowe usta przy „nagiej” skórze? – proszę bardzo. Mocniej zaakcentowane oko jako jedyny akcent barwny? – też brzmi nieźle. Czterdziestolatki dobrze wiedzą, że mocny kryjący makijaż wykonany „od linijki” ma niewiele wspólnego z elegancją, a już tym bardziej z młodością.
Zresztą warto sięgnąć do źródła i przyjrzeć się bliżej temu, jak noszą się czterdziestoletnie Francuzki. Bo przecież nie chodzi o to, by odchudzić kosmetyczkę do zera! Garance Dore, jedna z najbardziej znanych francuskich it-girls, mimo upływu czasu od momentu debiutu na social mediach przypieczętowanego wydaniem książki „Love x style x life” nie straciła nic ze swojej świeżości i dziewczęcości. Choć okrągłą czterdziestkę ma dawno za sobą, nie zrezygnowała z naturalnego looku, bo doskonale wie, że nic tak dodaje uroku jak dyskretny, niezauważalny gołym okiem kolorystyczny touch up. Na Instagramie można ją podejrzeć z dyskretnie podkreślonymi ustami (nigdy takimi, które dominują cały look), wytuszowanymi rzęsami i naturalnie zarumienionymi policzkami. Na pierwszy plan wysuwa się niezmiennie zadbana, wypielęgnowana cera – wcale nie pozbawiona zmarszczek, nie nadmiernie „wyprasowana”, za to pięknie odbijająca światło i ozdobiona szczerym, pełnym pewności siebie uśmiechem.
Wyświetl ten post na Instagramie
Podobnie Caroline de Maigret, która długo po czterdziestce została ambasadorką marki Chanel. Niezależnie od tego, czy złapana przez fotografów w drodze na pokaz, czy prywatnie, zawsze prezentuje się podobnie nienagannie i urzekająco: z lekko rozmierzwionymi na francuską modłę włosami, nieco zadziornym podkreślonym co najwyżej delikatną kreską spojrzeniem i naturalnie umalowanymi ustami. Całość, nawet jeśli wymaga nieco wysiłku, sprawia niewymuszone wrażenie i jest najlepszym dowodem na to, że brak (widocznego) makijażu odmładzającego może być naszym największym sprzymierzeńcem.
Wyświetl ten post na Instagramie
Nie sposób nie wspomnieć też o Emanuelle Alt. Starsza od koleżanek, bo dobrze po 50., podobnie jak one jest jedną z tych kobiet, które na długo zapadają w pamięć i o których myśli się: chciałabym być taka jak ona. Świadoma atutów swojej urody i swoich słabszych stron doskonale wie, że w dojrzałym wieku nic nie sprawdza się lepiej niż klasyka i to w każdym aspekcie wizerunku: zarówno w obiorze, jak też uczesaniu i makijażu. Do tego zasada umiaru (mniej znaczy więcej), żelazna konsekwencja i zaufanie własnej intuicji (propagowała taki styl na długo, zanim stało się to modne) – i mamy gotowy przepis na to, jak wyglądać młodo niezależnie od metryki.
Wyświetl ten post na Instagramie
Francuzki wiedziały to od zawsze: nie ma co ścigać się z młodszymi od siebie czy nawet z samą sobą sprzed paru lat. Nie trzeba nikomu nic udowadniać. A co z makijażem odmładzającym? Przyglądając się Paryżankom wiemy jedno: to hasło zupełnie się dewaluuje i aż się prosi o to, by zastąpić je bardziej adekwatnym, bardziej pojemnym. Może „makijaż 40+” albo nawet prościej, bez wypominania wieku, „makijaż naturalny”? Bo przecież dla każdej z nas będzie on oznaczał co innego, choć niezmiennie z tą sama obietnicą: satysfakcji i spełnienia.