Po co krytykujemy innych? Żeby wywołać w nich motywację do zmiany. Skoro tak, krytyka musi brzmieć łagodnie i… być przeplatana z pochwałami. Inaczej zostanie odrzucona!
Krytykujemy, bo myślimy: powiem mu, co robi źle, zacznie robić dobrze. Niestety, to działa tylko przez chwilę. Dr Elizabeth Hurlock, psycholożka, jedna z pierwszych kobiet wykładających na Uniwersytecie Columbia (prawie sto alt temu!) sprawdziła, jaki wpływ na wyniki uczniów ma informacja zwrotna od nauczycieli: karcenie lub ignorowanie ich wysiłków. Najgorzej szło dzieciom, na które nie zwracano uwagi, przestawały się starać natychmiast. Te krytykowane i chwalone początkowo przykładały się bardziej, próbowały zdobyć uznanie nauczyciela. Czy więc kij i marchewka działają na nas tak samo? Nie. Już drugiego dnia badań dr Hurlock zauważyła, że uczniowie, którzy otrzymywali negatywne informacje zwrotne, przestali w ogóle pracować. Wyniki tego eksperymentu potwierdzono później wielokrotnie. To pozwoliło naukowcom na opracowanie matematycznej proporcji 5:1 w domu i 3:1 w biurze.
O co chodzi? O to, że na każde słowo krytyki powinno przypadać pięć miłych słów. Jeśli chcesz, by partner znosił krytykę z twojej strony lepiej, zacznij go też doceniać.
Przekazywanie słów krytyki jest szczególnie trudne w bliskich związkach, gdy chodzi o partnera, rodzica, przyjaciółkę, dziecko. Bo wtedy włączają się emocje, wracają wspomnienia. „Tak, jasne, jestem beznadziejna, od przedszkola mi to powtarzasz!”, „Przysięgałaś, że będziesz mnie wspierać, a teraz zostawiasz mnie na lodzie, dokładnie tak, jak 15 lat temu na studiach, kiedy nie pomogłaś mi w sesji i przez ciebie oblałem!”. Właśnie dlatego dobrze jest tę krytykę umiejętnie „opakować” w zdania, które psychologowie nazywają „ja-komunikatami”. Mówisz o sobie, a nie o partnerze. Zamiast: „Znowu zostawiłeś brudne skarpety pod łóżkiem! Myślisz, że przyjemnie mi je stamtąd wyciągać?”, powiedz: „Fatalnie się czuję, wyciągając spod łóżka skarpetki. Jak obsługa hotelowa!”. Zdanie: „Nikomu nie przyznasz racji, dlatego ludzie cię nie znoszą”, można zastąpić: „Myślę, że ludzie nie lubią, gdy ktoś się z nimi nie zgadza. Każdy woli, by czasami przyznać mu rację”. Generalnie krytykę przekazujemy w cztery oczy i nie wtedy, gdy rozmówca jest zdenerwowany.
Sama krytyka nie spowoduje zmiany u bliskiego. Co jeszcze warto, żebyś zrobiła?