DOSKONAŁOŚĆ SIECI

Marta Śliwicka, Nominowana w akcji #poswojemu: "Wszystko, co kiedyś uważałam za błąd, doprowadziło mnie do miejsca, w którym jestem teraz"

Marta Śliwicka, Nominowana w akcji #poswojemu: "Wszystko, co kiedyś uważałam za błąd, doprowadziło mnie do miejsca, w którym jestem teraz"
Marta Śliwicka - kim jest nominowana w kategorii Styl 3. edycji akcji #poswojemu?
Fot. archiwum prywatne

O tym, że styl to nie tylko moda, przekonała nas Marta Śliwicka, która na co dzień zajmuje się doradztwem potrawnym. Zresztą jej profil na Instagramie urzekł nie tylko nas. Zosia Ślotała-Haidar powiedziała, że ujęły ją „świetne przepisy i przepięknie sfotografowane jedzenie. I choć wydaje się to prostą sprawą, w rzeczywistości jest piekielnie trudne do wykonania”. Poznajcie Nominowaną 3. edycji akcji #poswojemu w kategorii Styl.

Kontent internetowy tworzysz od wielu lat. Co cię najbardziej zaskoczyło w byciu twórczynią tego rodzaju treści?

Marta Śliwicka: Nic nie zaskoczyło mnie spektakularnie, być może dlatego, że twórczynią internetową jestem od prawie 15 lat. Zaczęłam od działalności blogowej, później zaczęłam tworzyć na kiełkujących platformach społecznościowych. Dziś pracuję też na aplikacjach, których używają miliony ludzi. Zdążyłam zatem przyzwyczaić się do pewnych zależności i ryzyka, jakie niosą za sobą social media. Jednakże kiedy myślę, co zaskoczyło mnie pozytywnie przez te lata, myślę o ludziach, których poznałam przez Internet i którzy to ludzie są teraz moimi przyjaciółmi w świecie rzeczywistym. Mam takich relacji mnóstwo i zawsze z tyłu głowy pojawia się myśl, że gdyby nie sieć, pewnie nigdy nie mielibyśmy okazji się poznać. 

 

Dlaczego zdecydowałaś się zajmować tematyką jedzenia?

Jedzenie kochałam od zawsze. Miałam to szczęście, że rodzice przekazali mi tę pasję, zabierając w bliższe i dalsze podróże z kulinariami w tle. Lata temu znalazłam się w miejscu, w którym potrafiłam docenić dobre smaki, ale kompletnie nie umiałam samodzielnie ich odtworzyć. Postanowiłam to zmienić i najpierw z pomocą książek czy filmów gotowałam z przepisami. Po niedługim czasie złapałam w kuchni pewien luz, który pozwolił mi tworzyć własne kompozycje. Gdzieś na początku tej drogi, zaproponowałam wspólne prowadzenie bloga mojej przyjaciółce - Tosi Kolo. Od nieśmiałego przekazywania linków naszym przyjaciołom, przez lata przeszłyśmy do pisania wspólnych książek i ebooków. Lubię też szybki i bezpośredni sposób przekazywania publiczności moich przepisów, a takie możliwości daje mi Instagram. 

Za jakie danie oddałabyś królestwo?

To bardzo trudne pytanie, bo każdego dnia za coś innego. W momencie odpowiadania na to pytanie mam w głowie klasyczne pan con tomate, grzankę wysmarowaną najlepszym pomidorem i polaną oliwą. Ale jutro odpowiedź może być inna - mielony z buraczkami? Ostrygi? Klasyczne japońskie śniadanie? Faszerowane kozim serem kwiaty cukinii? Jedno jest pewne, nie będzie to nigdy deser. Desery i słodki smak mnie, co do zasady, nie interesują. 

A gdyby nie jedzenie i przewodnik po Trójmieście (i nie tylko), to co?

Od kilku lat jestem właścicielką agencji social mediowej, która tworzy kontent dla klientów, pomaga im opracować strategię działalności internetowej i obsługuje PR’owe sytuacje kryzysowe. Myślę, że gdybym nie zajmowała się jedzeniem, pewnie chciałabym przemycić w Internecie trochę mojej wiedzy na ten temat. 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez marta śliwicka (@sliwkamarta)

Co jest najtrudniejsze w twojej pracy?

Oddzielić czas wolny od czasu pracy. Nie potrafię tych czynności jednoznacznie odseparować, przez co głową non stop jestem w pracy. Ale walczę z tym, bo wiem, że na dłuższą metę jest to mocno obciążające dla psychiki. 

A najciekawsze?

Codziennie nowe wyzwania. Moja praca nie wiąże się z odtwarzaniem miesiąc w miesiąc tych samych czynności. To wciąż nowe, kreatywne procesy. Jeśli chodzi o kulinarny aspekt mojej pracy, "efektem ubocznym" jest życie w towarzystwie dobrego jedzenia. A na to nigdy nie narzekam. 

Skąd czerpiesz pomysły?

Inspiruje mnie wszystko, co mnie otacza. Czasami są to smaki, które podłapałam w podróży, a niekiedy chwilowa ochota na dane połączenie. Mam łatwość tworzenia i miksowania smaków, bez analizowania książek z przepisami. Inspiracje są wszędzie, wystarczy je chwycić.

Czy praca twórczyni internetowej wiąże się z jakimiś poświęceniami?

Na pewno wiąże się z poświęceniem części prywatności. Od początku jednak ustawiłam sobie gdzieś mojego granice, czyli to jakie obrazy z mojego życia chcę pokazać, a jakie wolę zostawić dla siebie. Granica każdego przebiega w innym miejscu, dlatego przed rozpoczęciem działalności internetowej warto ustawić sobie ramy, w których czujemy się komfortowo. 

Co według ciebie jest przepisem na sukces w social mediach?

Uważam, że nie ma gotowego przepisu na sukces. Niektórzy pracują ciężko od lat, bez większych efektów, a inni z dnia na dzień stają się popularni i tę popularność utrzymują. Jeśli miałabym spojrzeć na to z perspektywy widza, nie twórcy, ważna jest dla mnie szczerość i coś ciekawego do przekazania. Czy to będzie miejska architektura, przepisy na makarony czy nietypowe stylizacje - wiedza przekazana w ciekawy sposób zawsze się obroni i znajdzie swoich odbiorców. 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez marta śliwicka (@sliwkamarta)

Zdradzisz mi jeszcze swój największy zawodowy sukces?

Stworzenie firmy składającej się z 12 wspaniałych, kreatywnych ludzi. To, że mogę obsługiwać restauracje, które uważam za najlepsze w Trójmieście (i nie tylko). A w aspekcie kulinarnym- stworzenie książki i wielu ebooków, które pomagają wielu osobom w ich domowych kuchniach. 

A czegoś w kontekście pracy żałujesz?

Niczego nie żałuję. Wszystko, co kiedyś uważałam za błąd, doprowadziło mnie do miejsca, w którym jestem teraz. 

Gdybyś złapała złotą rybkę, o co byś ją poprosiła? Mam na myśli zawodowe historie.

Od lat inspiruje mnie sieć hoteli, która na całym świecie tworzy takie miejsca, że przecieram oczy za każdym razem, gdy widzę ich kolejną inwestycję. Po cichu marzę, żeby kiedyś zająć się ich marketingiem, co wiązałoby się z podróżowaniem i odwiedzaniem tych przybytków. I myślę, że to jest taki konkret, o który poprosiłabym złotą rybkę. 

Jakie widzisz powiązania pomiędzy stylem a doradztwem potrawnym?

Styl gotowania to też styl! No i styl życia z jedzeniem w tle. Dużo podróżuję i oczywiście lubię zwiedzać, poznawać lokalną architekturę i sztukę, ale nie ukrywam, że najistotniejszy jest dla mnie zawsze aspekt kulinarny. Potrafię tygodniami wybierać lokale, które odwiedzę podczas wyprawy.

Czym dla ciebie jest hasło #poswojemu?

Kojarzy mi się z zaufaniem do wewnętrznego głosu, który prowadzi nas przez życie. Otoczenie ma dla nas wiele rad, których warto czasem posłuchać, ale w momencie decyzji powinniśmy zawsze spojrzeć w głąb siebie i zastanowić się, czy robimy to #poswojemu czy raczej dlatego, że ktoś tego od nas oczekuje. Zauważyłam, że z wiekiem coraz łatwiej podejmuje się takie decyzje. Na pewno w tym momencie życia wszystko jest bardziej #pomojemu niż 10 lat temu, gdy myślałam, że moim głównym zdaniem jest zaspokajanie oczekiwań innych. I życzę każdemu, żeby ten stan przyszedł jak najszybciej. 

 

Marta Śliwicka - blogerka kulinarna, autorka książek i ebooków kulinarnych oraz współwłaścicielka agencji social mediowej Brandy. Miłośniczka dobrego jedzenia, podróży (z jedzeniem w tle) i ambasadorka sezamu w kuchni. Swoją przygodę z blogowaniem zaczęła już 13 lat temu, zakładając z przyjaciółką bloga burczymiwbrzuchu.pl. Teraz najchętniej dzieli się swoimi przepisami na profilu kulinarno-lajfstajlowym @sliwkamarta na Instagramie. Na co dzień mieszka w Sopocie. Jest mamą dwójki dzieci - Juliana i Konstancji.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez marta śliwicka (@sliwkamarta)

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również