Naturalne kosmetyki podbijają nasze serca. Bogate, roślinne receptury, piękne biodegradowalne opakowania, rozpieszczające zmysły zapachy i konsystencje, maksimum przyjemności stosowania - na polskim rynku eko kosmetyków mamy coraz większy wybór. Oto nasz subiektywny przewodnik po, naszym zdaniem, najlepszych i najciekawszych polskich markach kosmetyków naturalnych.
Polskich marek tworzących naturalne kosmetyki przybywa. W dobie selflove i rosnącej ekologicznej świadomości, coraz częściej sięgamy po produkty korzystne dla naszej skóry i dla środowiska. Bo dobre, naturalne kosmetyki to nie tylko ekologiczna zawartość, ale równie "zielone", nieszkodliwe dla środowiska opakowanie w duchu less waste czy etyczny sposób produkcji i pozyskiwania składników. Niektóre, tak jak Lovish czy Yope dają swoim klientkom możliwość uzupełniania opakowań za pomocą tzw. refilli. Inne, tak jak IOSSI czy mała manufaktura Trawiaste w zamian za zwrot szklanych buteleczek i słoiczków oferują rozmaite rabaty.
Instynktem do założenia marki kosmetyków naturalnych nierzadko była prywatna potrzeba odnalezienia remedium na własne skórne problemy. Założycielka Resibo metodą prób i błędów stworzyła olejek do demakijażu, który przyniósł ulgę jej skórze i szybko stał się hitem wśród jej przyjaciółek, a potem wśród klientek jej firmy. Podobnie historia wyglądała w przypadku twórczyni małej manufaktury Nowa Kosmetyka, której kolejne przepisywane przez lekarzy maści przynosiły na skórze więcej szkody niż pożytku. Założycielka Umami szukała za to remedium na nawracające uczulenie na kosmetyki swojej mamy.
Ze swoją mamą naturalną markę Koi Cosmetics stworzyła Martyna Kozłowska. Hagi to także rodzinna firma, założona przez mamę i dwie córki. Podobnie Ministerstwo Dobrego Mydła - dzieło dwóch sióstr. Za każdą z przedstawionych tu szesnastu marek kryje się pasja tworzenia, odwaga, mnóstwo fantazji i przede wszystkim miłość do naturalnej pielęgnacji, potęgi roślin i przyrody.
Eco inside and out - takie hasło przyświeca Ewelinie Niedzielskiej, twórczyni marki Lovish. Lovish pojawiło się na rynku niespełna rok temu i jest pierwszą firmą w Polsce i jedną z nielicznych na świecie, która wprowadziła w pełni ekologiczne produkty kosmetyczne. Ewelina to chemiczka, która swoją wiedzę połączyła z pasją ekologicznego stylu życia.
Lovish to nie tylko w pełni naturalne kosmetyki pielęgnacyjne, ale również całkowicie ekologiczne opakowania, wykonane z materiałów biodegradowalnych pochodzenia roślinnego. — Od drugiego roku studiów zajmowałam się badaniem polimerów biodegradowalnych, czyli takich, które pochodzą z surowców roślinnych i ulegają biodegradacji, co oznacza, że w odpowiednich warunkach rozkładają się na dwutlenek węgla, wodę i biomasę. W tym czasie już bardzo pasjonowały mnie kosmetyki, a na rynku nie było jeszcze żadnych produktów, które byłyby całkowicie naturalne — czyli miały opakowania na bazie roślin, w których zamknięte będą ekologiczne kosmetyki — przyznaje w jednym z wywiadów Niedzielska. "Nie mogę się napatrzeć na te słoiczki", "Opakowania to totalna magia!" - piszą obserwatorki na Instagramie. Fakt - w słoiczkach marki Lovish łatwo się zakochać. Przepiękne opakowania są nie tylko biodegradowalne, ale można je również ponownie uzupełniać.
Niezwykła jest również ich zawartość. Kosmetyki Lovish są wegańskie, tworzone z wysokiej jakości składników, opatrzone certyfikatami, przebadane dermatologicznie i mikrobiologicznie, doprawione pasją i miłością do natury. W ofercie marki znajdziemy wybornie rozpieszczające produkty do pielęgnacji twarzy (kremy, mleczka, sera, toniki) i równie obłędne produkty do ciała (scruby i mydła, w tym genialne mydło-masażer!).
Wyświetl ten post na Instagramie.
Marka Trawiaste to zamknięte w pięknych szklanych buteleczkach najcenniejsze składniki z polskich łąk i lasów. W bogatej roślinnej ofercie marki znajdziemy mnóstwo magicznie brzmiących i równie magicznie działających, wegańskich kosmetyków: dezodorant z trawy, korzeni i kwiatów, pomadka do ust z buraka lub balsam z wyciągu z fasoli, krem-eliksir z liści kory i tymianku, pasta do zębów z pąków topoli, brzozy i sosny, doprawiony daglezją i porzeczką balsam do ciała czy odżywka do włosów z poziewnika i nasion brokuła. O składzie swoich naturalnych kosmetyków, Laura i Jarosław Całko, twórcy marki Trawiaste mówią krótko: bezkompromisowe. Wytwarzają je na bazie soków i ekstraktów z ziół, owoców oraz warzyw, łączą z żywicami drzew, tłoczonymi na zimno olejami i masłami z roślinnych pestek. Kosmetyki Trawiaste pachną trawą, ziołami, ziemią, powietrzem, owocami i warzywami. I działają! "Miałam ten szampon i jako jedyny sprawił, że przez co najmniej 2 dni mam czystą skórę głowy. Wcześniej musiałam myć codziennie..." - napisała na Instagramie marki obserwatorka Dominika_dikart. "Najlepsza odżywka jaką miałam. Mega objętość" - dodała Patrycjaherda.
— Nasze produkty od kosmetyków, które znasz różnią się wszystkim. Używamy łagodnych saponin pochodzenia roślinnego. Nasze szampony pienią się dzięki cukrowi kokosowemu, mydlnicy i orzechom piorącym. Nasze kremy i koktajle do skóry emulgowane są glonami, żywicami, włóknami i roślinnymi woskami. Konserwujemy w większości peptydami fermentacji — mówią założyciele marki Trawiaste. Wszystkie kosmetyki zamknięte są w szklanych, chroniących cenną zawartość buteleczkach, które po zużyciu zawartości warto zachować i wymieniać na rabaty.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Co wyjdzie jeśli połączymy chemiczne wykształcenie z pasją do zdrowego stylu życia, pięknych przedmiotów i dobrych kosmetyków? I dodatkowo doprawimy tę mieszankę silnym wewnętrznym przekonaniem, że małe jest piękne i dobre i najwyższa pora przestać karmić naszą skórę szkodliwymi składnikami? Powstanie nam Auna - młoda poznańska marka kosmetyków naturalnych założona przez Annę Kościelnik i jej męża Mariusza. Tworzone przez nich kosmetyki są ręcznie robione, nie zawierają konserwantów czy sztucznych zapychaczy. Znajdziemy w nich za to bogactwo naturalnych, wegańskich olei i maseł. Wyglądają bajecznie i tak samo pachną. "Te zapachy to dla mnie po prostu raj" - napisała na Instagramie jedna z followerek. "Masło kakaowe jest przecudownie i ślicznie pachnie" - dodała _torbinska_. I ja zgadzam się z tą opinią. Nie tylko cudownie wygląda i działa, ale zapakowane w genialną papierową tubę w formie sztyftu jest niezwykle przyjemnym w stosowaniu kosmetykiem.
Auna to sole do kąpieli, peelingi, masła i olejki do ciała, szampony i odżywki w kostce, świece, pasty czyszczące, maseczki, olejki, mydła, sole do kąpieli - wszystko naturalne, wegańskie, cudownie pachnące i zapakowane w niezwykle przyjemne dla oka (i dla środowiska!), nadające się do wtórnego wykorzystania opakowania. — Nasze opakowania to przede wszystkim szkło, aluminium, papier, jeśli folia to skrobiowa i celulozowa (np. opakowania na maseczki). Część naszych etykiet jest drewnopochodna, mimo że wyglądają jak transparentna folia. Naszym głównym celem jest tworzenie kosmetyków nie potrzebujących opakowań, lub tworzenie takich, które łatwo ulegają recyklingowi. W Trzciance, gdzie znajduje się nasza pracownia mamy mnóstwo oddanych szklanych opakowań po kosmetykach, które klienci sami przynoszą. Bez żadnego namawiania, czy przypominania — mówi w rozmowie z serwisem twójstyl.pl Anna Kościelnik.
Co ciekawe, marka Auna to nie tylko piękne, naturalne kosmetyki tworzone w duchu less waste. Ponieważ Anna i jej mąż aktywnie działają na rzecz ekologii, część dochodów ze sprzedaży kosmetyków Auna przeznaczana jest na poprawę warunków życia zwierząt. Małych, dużych, domowych i tych dziko żyjących! Dodatkowo na opakowaniach kosmetyków twórcy marki umieścili wizerunki zwierząt chronionych w Polsce, a informacje na ich temat znajdziemy w środku opakowań lub na stronie marki Auna.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Lost with Botanicals to kosmetyki naturalne, pozbawione wypełniaczy i bezwartościowych dla skóry sztucznych składników, za to bogate w cenne ekstrakty roślinne, naturalne witaminy, tłoczone na zimno oleje, masła, hydrolaty, absoluty kwiatowe i zachwycające zapachami olejki eteryczne.
Kosmetyki marki Lost with Botanicals śmiało traktować możesz jak nieprzetworzone, świeże pożywienie dla swojej skóry - niektóre ich składniki są jadalne, a same buteleczki (z fotonicznego szkła!) z cenną zawartością przechowywać należy w lodówce. Podobnie jak świeża, naturalna żywność również te kosmetyki mają krótką datę ważności. W przypadku kremu, serum, balsamu czy płynu micelarnego termin ten wynosi 10 tygodni. Z kolei niezawierające wody produkty olejowe, będą najlepsze dla skóry w ciągu 6-9 miesięcy po ich stworzeniu. "To jest dobro dla skóry w czystej postaci, idealnie zbilansowany pokarm, który ją żywi" - pisze na profilu instagramowym Lost with Botanicals Naturalna_ola.
Wszystkie kosmetyki Lost with Botanicals tworzone są ręcznie, a surowce, z których powstają są ultraświeże, skupowane od dostawców w małych partiach i przechowywane w lodówce. Również sam proces technologiczny dba o to, aby zachować jak najwięcej cennych wartości odżywczych roślin. Oleje, ekstrakty roślinne i hydrolaty nie są podgrzewane do wysokich temperatur, a witaminy i olejki eteryczne dodawane są na zimno. Efekt? Cudownie świeże, pachnące jak marzenie, niezwykle odżywcze dla skóry kosmetyki, dla których, jak sama nazwa marki wskazuje, łatwo przepaść!
Wyświetl ten post na Instagramie.
Marka Yope to prawdziwa legenda na polskim rynku kosmetyków naturalnych, choć istnieje na nim od niewiele ponad siedmiu lat. Stylistka Karolina Kuklińska-Kosowicz i jej mąż Paweł Kosowicz, właściciel rodzinnej firmy usługowej przygodę z naturalnymi, własnymi kosmetykami rozpoczęli na... kuchennym stole. Na sklepowych półkach nie mogli znaleźć dobrego mydła w płynie, więc postanowili stworzyć je na własną rękę. To właśnie wtedy, pół-żartem pół-serio rzucili rymującą się z angielskim słowem "soap" nazwę Yope. W ten sposób powstała kolorowa, nieszablonowa marka, która puszcza do nas oko ze sklepowych półek, w delikatny sposób troszczy się o skórę i dba o środowisko. Nie tylko zresztą za pomocą naturalnych formuł i biodegradowalnych opakowań, ale również za pomocą szeregu ekologicznych inicjatyw, np. #beeYope, której przyświeca cel ochrony miejskich pszczół oraz dbałość o ich środowisko naturalne. "Nie dość, że macie fenomenalne produkty to jeszcze ogromne serducho" - pisze na Instagramie Yope użytkowniczka Barripaul.
Dziś Yope to obłędnie pachnące kosmetyki, które troskliwie i naturalnie zadbają o nas od stóp do głów. Ich receptury komponowane są tak, aby zawierały możliwie jak największą ilość delikatnych składników naturalnych, także z certyfikatem Ecocert. Formuły mają w składzie nawet 99% składników pochodzenia naturalnego. Opakowania wykonane są z plastiku typu PET, pochodzącego z recyklingu oraz z tzw. BIO-PET, etykiety drukowane są na folii z trzciny cukrowej. "Ja się zakochałam w mydłach jeśli chodzi o mycie twarzy. Główna ich zaleta to fakt, że nie posiadają opakowań (o ile wybiera się te bez foliowych), są zero waste, proste składy, cudowne działanie i zapachy" - pisze Anoxi_cime. Yope to również środki do czyszczenia domu. Ponieważ posiadają certyfikat Ecolabel są przyjazne dla środowiska oraz wszystkich domowników: dużych, małych, a nawet tych futrzastych!
Wyświetl ten post na Instagramie.
— IOSSI mieści się w Kłaju, za oknem mamy Puszczę Niepołomicką. Tu powstają nasze receptury i projekty nowych kosmetyków. Tu samodzielnie macerujemy zioła, mieszamy oleje, wybieramy najlepsze komponenty, z których tworzymy nasze kosmetyki. Tu w końcu pakujemy je specjalnie dla Ciebie w piękne szklane opakowania. Dzięki temu kontrolujemy każdy etap powstawania naszych produktów — mówi założycielka marki IOSSI, graficzka Joanna Hołuj. Pierwsze, własnoręcznie zrobione mydło i entuzjastyczna reakcja przyjaciół okazały się wystarczającym bodźcem do założenia własnej marki kosmetyków. Dziś IOSSI ma sześć lat i ponad sześćdziesiąt naturalnych produktów do pielęgnacji twarzy, ciała i włosów. W ofercie znajdziemy również kosmetyki dla niemowląt oraz kobiet w ciąży.
Hitów w ofercie Iossi jest wiele. Dla użytkowniczki Make_up_by_ola jest to krem z ekstraktem z czarnego bzu: "Perełka wśród kremów pod oczy, świetnie nawilża delikatną skórę wokół oczu. Idealny solo lub pod makijaż korektor wygląda zdecydowanie piękniej". Dla Kasiabrzezinskamakeup jest to z kolei multiwitaminowy krem do twarzy z nowej linii Iossi Pro: "Czuć w strukturze ze jest bardzo bogaty w składzie. Bardzo mocno czuje ze skóra jest nawodniona i taka pełniejsza w strukturze. Zapach dosyć mocny na początku ale przy kolejnym użyciu już się zakochałam".
— Kosmetyki, podobnie jak dobry posiłek, powinny być skomponowane z najlepszych składników. Dobrze, by sprawiały też przyjemność i cieszyły oko. Duże firmy kosmetyczne głowią się, jak zrobić atrakcyjny kosmetyk, używając jak najtańszych produktów. Filozofia Iossi jest odwrotna. Nie oszczędzamy na składnikach — przyznała w jednym z wywiadów Joanna Hołuj, która swoje kremy, esencje, toniki, eliksiry, mgiełki, koktajle, balsamy i peelingi tworzy z naturalnych i organicznych olejów, maseł, olejków eterycznych i ekstraktów roślinnych. Miłość do roślin, natury i minimalizmu to esencja IOSSI zawarta w każdym słoiczku i buteleczce marki. A skoro mowa o opakowaniach, podlegają one oczywiście zwrotom. W tym temacie Hołuj poszła nawet krok dalej. W ramach programu #ZeroWasteByIossi opakowania po kosmetykach zwracać można do pracowni IOSSI, a od niedawna nawet do współpracujących sklepów stacjonarnych, które oferują produkty marki.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Markę Resibo ponad siedem lat temu stworzyła razem z mężem Piotrem Ewelina Kwit-Betlej. Potrzeba okazała się matką wynalazku. — Jako nastolatka, ale też później miałam ogromne problemy z cerą. Właśnie to skłoniło mnie do zainteresowania naturalną pielęgnacją. Pierwszy kosmetyk – olejek do demakijażu – stworzyłam metodą prób i błędów, mieszając aż 60 różnych olejów w 300 różnych formułach. Aż pewnego dnia osiągnęłam ideał – moje kosmetyczne odkrycie życia — przyznała twórczyni Resibo. Słynny olejek wciąż jest hitem, już nie tylko wśród przyjaciółek, ale także wśród licznych klientek Resibo.
W portfolio marki znajdziemy dziś ponad czterdzieści, opakowanych w biodegradowalne, przyjazne dla środowiska opakowania kosmetyków do pielęgnacji twarzy i ciała. "Ja używam Mastertouch. To jest mistrzostwo świata! Mieszam sobie z zwykłym balsamem do ciała i rozprowadzam na nogach. I nie trzeba żadnej opalenizny. Po prostu nagle moje nogi są śliczne!" - tak o rozświetlającym balsamie do ciała pisze na Instagramie Salem.iasty. "Mam Mr Balance i nie mogę przestać się psikać! Jest super" - mówi z kolei o nowości, regulującym toniku-mgiełce Ambrozis.
Dla Eweliny Kwit-Betlej i jej męża ważne jest nie tylko tworzenie naturalnych kosmetyków. Zwracają uwagę na sposób pozyskiwania surowców do ich kosmetyków, dbają o to, aby opakowania umożliwiały powtórne wykorzystanie, a także pozwalały na maksymalne zużycie kosmetyku, który jest w środku. Od początku istnienia Resibo zachęcają też na różne sposoby swoich klientów do przejścia na tę bardziej ekologiczną stronę mocy - choćby za pomocą najdrobniejszych zmian. Za pośrednictwem przeróżnych akcji (#resibocares, #ekowyzwania) prowadzą edukację ekologiczną i aktywnie działają na rzecz zrównoważonego rozwoju.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Kosmetyki marki Umami stworzyła dr Dorota Rutkowska, internistka i nefrolożka, która od ponad dwudziestu lat pracuje w stacji dializ. — Codziennie widzę, jak w ludzkich ciałach kumulują się szkodliwe substancje. Wchłaniamy je wraz z jedzeniem, poprzez skórę, a także używając chemicznych środków czystości, w tym kosmetyków — mówi i dodaje, że na obranie przez nią tej bardziej naturalnej ścieżki wpływ miały też liczne alergie jej dzieci oraz uczulenie na kosmetyki, które pewnego dnia dało o sobie znać u jej mamy. To właśnie dla niej dr Rutkowska zrobiła swój pierwszy krem. Okazał się strzałem w dziesiątkę i bodźcem do stworzenia kolejnych produktów. — Moje podejście oparte jest na eliminacji składników syntetycznych i szkodliwych i zastąpieniu ich tym, co daje natura. Znam działanie ziół i minerałów od podstaw. Wiem, jak wpływają na procesy komórkowe. Staram się też obserwować, jak składniki występują razem w przyrodzie — przyznaje.
Przeglądając zdjęcia kosmetyków marki Umami trudno nie odnieść wrażenia, że kartkujemy książkę kucharską. I wcale nie będziemy dalekie od prawdy. Dr Dorota Rutkowska swoje kosmetyki komponuje ze składników jadalnych. Znajdziemy wśród nich owoce, orzechy, zioła z całego świata, kwiaty, masła, oleje i oliwy. Wiele z nich pochodzi z jej własnego, leżącego w samym sercu lasu na Dolnym Śląsku kawałka ziemi. Twórczyni Umami uprawia ziołowy ogród, a tych bardziej egzotycznych roślin dogląda w swojej oranżerii. Pełne fantazji receptury na początku tworzyła... we własnej kuchni. Bo dobry krem to jej zdaniem taki krem, który można zjeść. Skoro dbamy o to, aby jeść nieprzetworzoną żywność, sięgajmy po równie naturalne, pozbawione chemii kosmetyki.
Smakowicie brzmiące kosmetyki nie tylko obłędnie pachną, ale także działają. "Mój ulubiony" - pisze o gęstym, odżywczym kremie do twarzy z ekstraktem z czekolady i olejkiem z czarnej porzeczki obserwatorka profilu Umami Aleksandra_aestetic. "Mam, używam i uwielbiam" - pisze z kolei o delikatnej oliwce do pielęgnacji ciała Rumianek&Malina Ma_ma_ja. Skąd pomysł na nietypową dla kosmetyków nazwę? — Umami to kwintesencja smakowitości. Wydobycie go w jedzeniu wymaga czasu: mieszania, marynowania, fermentowania. I ja też poświęcam czas swoim produktom — przyznaje Rutkowska.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Clean Beauty oznacza czyste piękno. To hasło przyświeca twórczyni marki Monice Solorz. Gdy ponad sześć lat temu zaczynała przygodę z Veoli Botanica kosmetyki naturalne były jeszcze luksusową niszą. — Tworząc moją markę, chciałam przede wszystkim wypełnić niszę na rynku – było na nim miejsce na wysokiej klasy kosmetyki naturalne w przystępnej cenie. I takie są produkty Veoli Botanica, zrezygnowałam z wysokiej marży, by Polki mogły używać zdrowych, naturalnych luksusowych kosmetyków - wyznała w jednym z wywiadów.
Wegańskie formuły jej kosmetyków oparte są w ponad 97 procentach na surowcach pochodzenia naturalnego. Umieszczone zostały w buteleczkach i słoiczkach z podlegającego recyklingowi farmaceutycznego szkła, które dostarcza jeden z najbardziej uznanych w tej kategorii w Europie producent. Twórcy Veoli Botanica zadbali też o to, aby umieszczane w recepturach surowce pozyskiwane były z zaufanych źródeł w jak najbardziej korzystny dla środowiska sposób.
Veoli Botanica stawia na naturalność i... lokalność. Roślinne składniki aktywne, zawarte w kosmetykach pochodzą z polskich lasów, łąk i pól, a ich najcenniejsze właściwości twórcy marki pozyskują za pomocą ultranowoczesnych formuł. — Postawiliśmy na innowację biotechnologiczną i nowatorskie kompleksy roślinne. Nasze surowce to biopolimery roślinne, peptydy oraz nowoczesne kompleksy o działaniu antyrodnikowym, przeciw podrażnieniom oraz anti-age - przyznaje Monika Solorz.
W ofercie marki znajdziemy mnóstwo produktów do pielęgnacji twarzy: kremy, maseczki, serum, peelingi, olejki, emulsje oraz nowość - naturalne, wygładzająco-kryjące kremy BB! Jednym z hitów Veoli Botanica jest serum pod oczy i na powieki 20 Seconds Eye Treatment. Tak o nim pisze obserwatorka Nataliasie: "Uwielbiam. Właśnie zużywam drugie opakowanie, a trzecie już kupione żeby nie zabrakło. Poza zauważalnym działaniem nawilżającym i przeciwzmarszczkowym to pierwszy krem, po nałożeniu którego pod oczami dobrze mi wygląda korektor."
Wyświetl ten post na Instagramie.
— Na twarzy trądzik, na recepcie kolejny mocny lek, a na półkach drogeryjnych same zdzieraki do szorowania i dezynfekowania twarzy... Tak było przez kilka lat, aż zaczęłam dbać o skórę własnymi siłami i przy użyciu naturalnych metod — wspomina początki swojej przygody z tworzeniem kosmetyków naturalnych Natalia Kamińska-Pietrzak, chemiczka, wielbicielka kuchennych i łazienkowych eksperymentów, założycielka manufaktury Nowa Kosmetyka.
Ręcznie wytwarzane, naturalne i biodegradowalne kosmetyki zawierają prosty skład, w których pierwszy skrzypce grają oleje, olejki eteryczne, witaminy, czysta woda, białka i substancje konserwujące, które naturalnie występują w olejkach eterycznych. Tylko tyle i aż tyle! Proste składy to wyróżnik Nowej Kosmetyki. Natalia Kamińska-Pietrzak jest co prawda chemiczką, ale również alergiczką - stara się w swoich kosmetykach zawrzeć minimum skutecznych składników. Każdą mieszankę testuje na własnej skórze, a potem... na skórze swoich znajomych! "Kocham od Was wszystko, co próbowałam od serum do paznokci, przez tonik, po maski do włosów! Bez owijania w bawełnę, jak mówicie, tak będzie. Doradzacie w wiadomościach, na poczcie, na stronie. Nie wszystkie produkty będą wszystkim pasować i o tym szczerze i otwarcie mówicie. Dla mnie to jest bardzo ale to bardzo ważne, ponieważ dzięki temu ograniczam ilość potencjalnie nietrafionych zakupów i ryzyko marnowania produktu. Idea "less waste" wzięta na zupełnie inny poziom!" - pisze na profilu instagramowym marki zachwycona użytkowniczka Lemon.capri.
Kosmetyki zapakowane są w ciemne szkło, które nie tylko jest bezpieczne dla zawartego kosmetyku i nie wchodzi z nim w reakcję, ale również może być wielokrotnie używane. Za zwrot umytych buteleczek przewidziane są zniżki! To nie wszystko - etykiety na kosmetykach wyprodukowane są z folii PP, którą można wyrzucić do kosza z plastikiem do recyklingu. Eko są również przesyłki, w których minimalistyczne buteleczki do nas docierają. W ofercie Nowej Kosmetyki znajdziemy kosmetyki do pielęgnacji twarzy (serum, tonik, błyszczyk, kremożel, krem pod oczy), włosów (maski, kostki szamponowe, serum, grzebienie), paznokci oraz środki czyszczące do domu.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Koi ma przede wszystkim... koić. Skórę - swoimi bogatymi, skutecznymi recepturami. Środowisko - biodegradowalnymi opakowaniami. Oraz nasze zmysły - kremowymi, niezwykle rozpieszczającymi, przyjemnymi w dotyku konsystencjami. Koi Cosmetics to naturalne składy ale i naturalna filozofia Renaty i Martyny Kozłowskich, czyli mamy oraz córki, które wspólnymi siłami założyły tę markę. Do przewozu oraz dostarczania zamówień zużywają minimum wypełniaczy, a same kosmetyki zapakowane są w szklane, ciemne, biodegradowalne słoiczki. Założycielki zrezygnowały również z kartonowych opakowań - wszystkie potrzebne informacje umieszczają na etykiecie lub stronie internetowej.
— Pomysł powstał w ramach alternatywy dla drogich i bardzo drogich kremów. Dzięki wykształceniu chemicznemu same zaczęłyśmy robić mikstury. Po pozytywnych opiniach przyjaciół i rodziny wiedziałyśmy, że chcemy kontynuować to, co robimy i tak powstało Koi — przyznała w jednym z wywiadów Renata Kozłowska. W kosmetykach marki Koi znajdziemy naturalne, niemodyfikowane, najwyższej jakości składniki - ekstrakty roślinne ze śliwki kakadu, lukrecji, alg morskich, szałwii, arniki, kompozycje dobroczynnych olejków – awokado, drzewa sandałowego, marchwi, rokitnika oraz wyspecjalizowane składniki aktywne takie jak roślinny czynnik wzrostu, komórki macierzyste z gorzkiej pomarańczy czy najstabilniejszą postać witaminy C.
W ofercie znajdziemy kosmetyki do kompleksowej pielęgnacji twarzy - od oczyszczania po nawilżanie, odżywianie i regenerację. "Uwielbiam go! Gdy sięgam denka to mi go brakuje i muszę zakupić kolejny pomimo chęci testowania czegoś nowego" - pisze o eliksirze nawilżającym na Instagramie Koi Cosmetics jedna z użytkowniczek. "Moja wrażliwa naczynkowa cera kocha Wasze kosmetyki" - dodaje kolejna.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Hanna Kurcińska, absolwentka chemii i założycielka marki Hagi o stworzeniu własnych, naturalnych kosmetyków marzyła ponad 20 lat. Sprawy mieszkaniowe, wychowanie trójki dzieci i inne, mniej lub bardziej angażujące zobowiązania zmusiły ją jednak do odłożenia na później swojego marzenia. Przypomniało ono o sobie dopiero, gdy dzieci wyfrunęły z gniazda. — Zaczęło się od zbierania i suszenia ziół oraz robienia ekstraktów: wodnych i olejowych. Poznawałam nazwy roślin i ich właściwości. Robiliśmy z mężem destylacje z parą wodną w celu uzyskiwania olejków eterycznych. Ponieważ jesteśmy chemikami, było to dla nas i moich 2 przyjaciółek wielką przygodą — przyznała w jednym z wywiadów Kurcińska.
Gdy po latach zaproponowała przyjaciółkom, chemiczce i zielarce, wspólne założenie firmy, te nie wykazały zainteresowania. Wtedy do akcji wkroczyły córki Hanny. „Mamo, nie martw się. My to z tobą zrobimy” - powiedziały. I tak powstało Hagi. Nazwa firmy wzięła się od pierwszych liter imion - Hanny oraz córek Agaty i Gabrieli. Literka "I" oznacza: i wszyscy inni. Bo w tworzeniu marki pomagało mnóstwo przyjaciół. Na początku swojej przygody produkowały 40 mydeł dziennie. Dziś w ofercie marki jest ponad siedemdziesiąt naturalnych produktów do pielęgnacji twarzy i ciała, do kąpieli oraz dla dzieci. I całe mnóstwo zachwyconych klientek. "Do niewielu kosmetyków żywię jakieś uczucia, ale ten olejek kocham i zdecydowanie zasługuje on na Oskara!" - pisze na Instagramie Hagi Cosmetics o naturalnym olejku do ciała z olejem chia i złotymi drobinkami obserwatorka Jadzia_kinska. "Wczoraj miałam przyjemność po raz pierwszy skosztować kąpieli z tym zapachem w roli głównej. To jest totalny sztos! Zapach Bali na mojej skórze" - chwali z kolei kosmetyki do ciała z linii Wakacje na Bali Kaatarzynaanna.
Wyświetl ten post na Instagramie.
D'Alchémy to polska marka, która jako jedna z niewielu firm na świecie, wykorzystuje jako bazę do produkcji swoich kosmetyków aktywne bologicznie hydrolaty roślinne zamiast wody. W pięknych, minimalistycznych opakowaniach stworzonych z biofotonicznego szkła znajdziemy też czyste olejki eteryczne oraz całe mnóstwo roślinnych substancji czynnych. Wszystkie pozyskiwane z upraw ekologicznych lub dziko rosnące na terenach ekologicznie czystych, odznaczone eko certyfikatami i przetestowane licznymi badaniami.
Marka D'Alchémy to przede wszystkim bogate, zaawansowane formuły anti-aging, ale odżywcze, nawilżające i niezwykle otulające działanie kremów odczuje posiadaczka każdego rodzaju cery. Bo D'Alchémy to prawdziwa uczta dla zmysłów - jest w tych kosmetykach jakaś szczypta magii, którą dodatkowo podbijają szalenie przyjemne, zaczerpnięte jakby z pracowni średniowiecznego zielarza zapachy.
Również ciemne opakowania kosmetyków D'Alchémy przywodzą na myśl starodawne buteleczki, jakie moglibyśmy znaleźć na półce średniowiecznego alchemika. Ale doprawione są szczyptą nowoczesności. Wykonane z tzw. szkła fioletowego (biofotonicznego) chronią zawarte w nim kosmetyki przed naturalną degradacją - spowodowaną np. promieniami słońca. Kosmetyki są więc nie tylko naturalne ale i dobrze zabezpieczone. Oraz skuteczne! "Uwielbiam ten produkt,szczególnie teraz, latem
I choć wszystkie kosmetyki do twarzy i do ciała marki D'Alchémy szybko Cię w sobie rozkochają, jeden z nich zachwyca szczególnie. Intensywnie regenerujący olejek do twarzy w przeciągu dwóch tygodni zupełnie niespodziewanie zrobił z moją skórą prawdziwą rewolucję. "To jest cudo!"- potwierdza moją opinię na profilu marki na Instagramie jedna z użytkowniczek.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Zaczęło się od niepozornej pasji. Zanim Karolina Sałas-Szlejter stworzyła markę BIOUP dla własnej przyjemności i na własny użytek zaczęła tworzyć proste formuły - mydełka, peelingi, kule kąpielowe. Swoją wiedzą na temat olei, maceratów i ekstraktów dzieliła się na organizowanych w całej Polsce warsztatach. Równocześnie sama zaczęła zgłębiać tajniki zielarstwa. Zbierała zioła i z nimi eksperymentowała. W poszukiwaniu tych najcenniejszych jeździła w odległe zakątki Polski - na Podlasie i Podkarpacie. Wkrótce zgromadzona przez nią wiedza zachęciła ją do wymyślania bardziej zaawansowanych formuł. Kiedy postanowiła stworzyć markę kosmetyków naturalnych? Gdy jej alergiczna, podrażniania przez większość dostępnych na rynku produktów zaczęła świetnie reagować na tworzone przez nią własnoręcznie naturalne mikstury.
Dziś w ofercie marki BIOUP znajdziemy ponad 20 kosmetyków do pielęgnacji twarzy, ciała i włosów - wegańskich, naturalnych, przetestowanych szeregiem badań laboratoryjnych, tworzonych na bazie lokalnych, sprawdzonych surowców, nierzadko oznaczonych ekologicznymi certyfikatami. Ponieważ BIOUP to młoda i mała manufaktura kosmetyki robione są w małych partiach i, jak sama założycielka przyznaje z przymrużeniem oka - w wielkim chaosie. Trzeba przyznać, że efekt tego chaosu jest wyjątkowo zachwycający! "Z tym właśnie serum zaczynam mój dzień" - pisze o aktywnym serum z witaminą C 8% Izabellasakutova. "To serum jest po prostu obłędne. Zapach obłędny i działa cuda" - dodaje z kolei na temat eliksiru rewitalizującego z mango inna zachwycona użytkowniczka.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Założone w odległym Kamieniu Pomorskim przez siostry - Anię i Ulę Bieluń Ministerstwo jest dziś chyba ulubionym ministerstwem Polek. Historia tej pięknej marki zaczęła się od... rozczarowania. Zakochana w eko klimatach i naturalnych kosmetykach, kupowanych jeszcze w tamtych czasach za ciężkie pieniądze, Ania rozszyfrowała skład naturalnego mydła, które okazało się zwykłym toaletowym mydłem z prefabrykatu. Wzięła sprawy w swoje ręce i zaczęła zgłębiać mydlarską wiedzę. Pierwsze samodzielnie zrobione w kartonie po mleku cynamonowe mydło okazało się strzałem w dziesiątkę i cudownym bodźcem do kolejnych działań. Razem z siostrą postanowiła stworzyć Ministerstwo Dobrego Mydła. Dla tej pasji porzuciły swoje dotychczasowe zajęcia - Ula taniec i studia architektoniczne, Ania dziennikarstwo i fotografię. Choć początki do łatwych nie należały, dziś nie żałują ani dnia.
— Nie mamy tu deadline'ów sprzedażowych, planów do wykonania i projektów do zaliczenia. Nie musimy wyrabiać norm, przysypiać na zebraniach, manipulować etykietami. Możemy za to: marzyć, wymyślać, mylić się, poprawiać, wybrzydzać, szukać najlepszych rozwiązań do upadłego, głośno się kłócić i poprawiać to, co nam przeszkadza — mówią o swojej marce Ania i Ula. Tę radosną wolność tworzenia czuć w ich kosmetykach. Bo dziś Ministerstwo Dobrego Mydła to już nie tylko ręcznie wyrabiane mydła. W ofercie znajdziemy przeróżne, obłędnie smakowite kremy do twarzy, bogate, olejowe serum, peeling (chałwowy!), hydrolaty, glinki, pudry, produkty do pielęgnacji ciała i włosów. "To jest cudo! Uratował mi okolice oczu po alergii nabytej po jakimś kremie. Stosuję po hydrolacie na twarz i pod oczy" - pisze o Skwalanie z trzciny cukrowej jedna z obserwatorek. "Razem z córką uwielbiamy Wasze kosmetyki. Piling chałwowy cudowny. Już nigdy nie kupię innego" - dodaje Iwonakowall i udowadnia, że z niezwykłej oferty Ministerstwa Dobrego Mydła można też korzystać... międzypokoleniowo.
Wyświetl ten post na Instagramie.
— Kosmetyki zaczęliśmy robić na własny użytek niedługo po tym, jak urodził się nasz pierwszy syn. Zaczęliśmy zwracać większą uwagę na to, co znajduje się w dostępnych na rynku kosmetykach i okazało się, że ich skład w większości pozostawia wiele do życzenia. Stąd pomysł, aby tworzyć własne mydła, kremy czy peelingi z najlepszych składników, bez dodatku konserwantów i niepotrzebnej chemii — przyznała w jednym z wywiadów współzałożycielka podlaskiej Mydlarni 4 Szpaki Magdalena Łotowska-Kudaszewicz. Stworzone przez Magdalenę i jej męża domowe mydła zaczęły robić furorę wśród znajomych. Potem posłużyły za dość oryginalny środek wymiany na inne używane na co dzień dobra (np. chleb!). I tak zaczęła się histora Mydlarni 4 Szpaki.
Tworzone przez 4 Szpaki produkty są proste, funkcjonalne, apetyczne dla zmysłów i naturalne - na każdym etapie produkcji, od receptury, poprzez użyte, najczęściej lokalne surowce, do etykiety czy opakowania. Opierają się na naturalnych surowcach, zamiast chemii i wypełniaczy są bogate w roślinne oleje (szczególnie nasze lokalne hity - olej z rzepaku czy lniany), masła, olejki eteryczne, glinki czy suszone zioła. Flagowymi produktami Mydlarni 4 Szpaki są mydła i szampony w kostce oraz naturalne dezodoranty w kremie. "Najlepsze na świecie. Brawa dla wszystkich dzięki którym istnieją" - pisze na Instagramie marki 4 Szpaki Ohlala_ragdoll. W ofercie znajdziemy też sera do twarzy i włosów, olejki, masła do ciała, peelingi, hydrolaty, kule zapachowe i świece.
Wyświetl ten post na Instagramie.