Najsłynniejszym oszustem matrymonialnym naszych czasów został Simon Leviev czyli "oszust z Tindera". Aplikacji randkowych używa w Polsce około 3 milionów osób, zaś historia Simona Levieva pokazuje jak łatwo stać się ofiarą love scam.
Spis treści
Profil Simona Levieva znalazła na Tinderze Cecilie Fjellhøy w 2018 roku. Mężczyzna natychmiast przypadł jej do gustu. Zdjęcia, na których pozuje w kabriolecie albo w lamborghini, emanowały elegancją i luksusem. Norweżce to zaimponowało. Przesunęła jego profil w prawo i chwilę później otrzymała potwierdzenie, że Simon też ją zaakceptował. Na pierwszej randce w luksusowym londyńskim hotelu Leviev wywarł na kobiecie ogromne wrażenie – nie tylko dlatego, że był przystojny, szarmancki i czuły, lecz również dlatego, iż zjawił się z zespołem asystentów oraz ochroniarzy. Podał się za dyrektora generalnego przedsiębiorstwa LLD Diamonds i syna izraelskiego handlarza diamentami Lva Levieva. Powiedział, że ma jeszcze spotkanie biznesowe w Sofii i jeśli ma ochotę, może z nim polecieć. Gdy niedługo później siedzieli w jego prywatnym odrzutowcu, zaserwowano kawior.
– To było niesamowite – wspomina Cecilie. – On miał ogromną charyzmę.
Cecilie Fjellhøy sądziła, iż znalazła wymarzonego mężczyznę. Simon Leviev przysyłał jej róże, dzwonili do siebie codziennie, odwiedzał ją w Londynie, zabierał w podróże służbowe i obiecywał, że wnet zamieszkają razem.
Wyświetl ten post na Instagramie
Jednak w pewnym momencie wszystko się zmieniło. Simon zaczął opowiadać, że otrzymuje groźby od konkurencji z branży diamentów. Raz wysłał jej nawet zdjęcia zakrwawionego ochroniarza i siebie ze szramami na twarzy. Dlatego Cecilie nawet się nie zawahała, gdy poprosił ją o przysługę: miała mu pożyczyć swoje karty kredytowe, aby mógł podjąć pieniądze niezauważony przez wrogów. W kolejnych tygodniach miała coraz mniej wiadomości od Simona. A kiedy z podejrzanych przyczyn Simon Leviev odwołał spotkanie z rodziną Cecilie, zamiast tego żądając więcej pieniędzy, dziewczyna zaczęła podejrzewać, iż została oszukana. Do tego momentu Norweżka pożyczyła „mężczyźnie swojego życia” 215 tysięcy euro, zaciągając w tym celu kredyty w 10 bankach. Ale to wcale nie był koniec koszmaru, ponieważ następnego dnia po zablokowaniu przez nią karty i złożeniu doniesienia na policję otrzymała wiadomość z nieznanego numeru telefonu, która brzmiała: – Zapłacisz za to, co zrobiłaś.
Zrozpaczona Cecilie Fjellhøy zwróciła się o pomoc do zespołu dziennikarzy śledczych. W trakcie pracy natrafili oni na szokujące fakty: Leviev, który w rzeczywistości nazywa się Shimon Hayut i wcale nie pochodzi z bogatej rodziny, był poszukiwany w Izraelu od 2011 roku z powodu fałszowania dokumentów, kradzieży oraz posługiwania się cudzymi czekami. W 2015 roku wylądował na półtora roku w fińskim więzieniu za oszustwa na szkodę trzech kobiet. Okazało się, że Hayut aka Simon Leviev jest oszustem matrymonialnym, Tulipanem ery Tindera. Wyszukuje odpowiednie kandydatki na portalach randkowych, po czym udaje zakochanego, by zdobyć ich zaufanie, a później wyciągnąć od nich pieniądze. W swoją grę wciągnął ponad tuzin kobiet, dzięki czemu mógł przez lata podróżować po Europie, wciąż zmieniając tożsamości i żyjąc w luksusie.
Przerażające jest jednak to, że Hayut wcale nie stanowi wyjątku. Tego typu oszustwa już dawno stały się problemem w różnych zakątkach świata. W oddziale FBI zajmującym się cyberprzestępstwami odnotowano w 2021 roku ok. 24 tysięcy zgłoszeń z kategorii „love scams”. Szkody finansowe poniesione przez ofiary internetowych oszustów miłosnych oszacowano na blisko miliard dolarów. Dla porównania: w 2015 roku suma była pięciokrotnie niższa. Nie tylko w USA skala przypadków oszustw tego typu rośnie. Także polskie media donoszą co jakiś czas o kobietach, które uległy urokowi „amerykańskiego żołnierza” proszącego o pomoc w przechowaniu majątku. Jedyne, co musiały zrobić, to uiścić kilka opłat związanych z przekazaniem kosztowności swojego internetowego ukochanego. Często za takimi operacjami kryją się całe gangi z Ghany albo Nigerii – jedna z grup ujętych w 2018 roku na terenie Niemiec wyłudziła ponad milion euro. Nie zawsze jednak oszukują szajki lub pojedyncze osoby – niekiedy robią to sami administratorzy. Na niektórych portalach randkowych można o tym nawet przeczytać w regulaminie.
– Faktycznie wielu usługodawców wspomina drobnym drukiem o tym, że w aplikacji występują nieprawdziwe profile – mówi Tatjana Halm, adwokatka z centrum doradztwa konsumenckiego.
Spragnione bliskości osoby są wciągane w rozmowy na czatach z atrakcyjnymi, choć w rzeczywistości nieistniejącymi ludźmi – tylko po to, aby przedwcześnie nie zrezygnowały z opłacania usług tych portali.
Wróćmy jednak do sprawy Cecilie Fjellhøy. Wspólnie z dziennikarzami śledczymi udało się jej odnaleźć inną nieświadomą niczego ofiarę, Szwedkę Pernillę Sjoholm. Gdy ta dowiedziała się o schemacie działania mężczyzny, zaoferowała, iż ściągnie go do Monachium, gdzie zostanie zidentyfikowany jako Shimon Hayut. Ale podczas konfrontacji ze Skandynawką oszust wszystkiemu zaprzeczył. Pod koniec 2019 roku ujęto go jednak we wspólnej akcji Interpolu oraz izraelskiej policji. Dostał wyrok 15 miesięcy pozbawienia wolności – jednak wyłącznie z powodu przestępstw, za które był poszukiwany od blisko dekady. Od 2020 roku 31-latek znajduje się ponownie na wolności, a za oszustwa na Tinderze do dziś nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Jego wszystkie profile w mediach społecznościowych zablokowano. Tinder uniemożliwił mu założenie nowego konta. Niewiarygodną historię oszusta z Tindera można obejrzeć na Netflixie.
Tworzy w sieci fałszywy profil i posługuje się nim do wyszukiwania naiwnych, majętnych celów. Zasypuje ofiarę komplementami i dowodami miłości, budując zaufanie. Oszust prosi ofiarę o pieniądze, otrzymuje je i znika.
Statystyczna ofiara internetowego oszusta matrymonialnego traci w Stanach Zjednoczonych średnio powyżej 40 tysięcy dolarów. Według FBI w 2021 roku odnotowano w USA ponad 24 tysiące przypadków oszustw tego typu. Szkody oszacowano na blisko miliard dolarów. Według danych FBI z 2019 roku „oszustwa miłosne” zajmowały drugie miejsce pod względem częstotliwości zgłaszanych przestępstw.