Pierwszy w całości zrealizowany spektakl Teatru Telewizji, „Okno w lesie” Ryssa i Rachmanowa, nadano w 1953 roku. Wyemitowano go na żywo, wprost ze studia telewizyjnego. – Coraz bardziej dokuczała nam niedoskonałość techniczna, obraz bladł i czerniał na zmianę, czasem znikał zupełnie – tłumaczył dawny dyrektor artystyczny, Jan Szancer. Z czasem przedstawienia zaczęły być rejestrowane, przez co zatarła się granica między teatrem a filmem. Nie znaczy to jednak, że TT uosabiany był tylko ze sztuką wysoką. Każdy z nas kojarzy przecież cykl spektakli kryminalnych, czyli legendarną „Kobrę”. W latach 60. oglądało ją aż 85% telewizyjnej widowni, czyli ok. 10 mln osób. Od 1969 r. pojawiło się kolejne udogodnienie – rozpoczęły się próby z emisją programów kolorowych. Pierwszą kolorową sztuką był monodram „O szkodliwości palenia tytoniu” w reżyserii Jerzego Antczaka. Dopiero w 2011 r. reaktywowano tradycję przedstawień na żywo. Cykl otworzyła „Boska”, w której główną rolę zagrała Krystyna Janda. Odtąd sztuki na żywo pokazywano nie tylko w telewizji, lecz także w Internecie.
W 1999 r. Akademia Teatru Telewizji wytypowała tzw. „złotą setkę” najlepszych spektakli. W zestawieniu nie mogło zabraknąć „Dam i huzarów” z 1973 r. Interpretacja Olgi Lipińskiej uznawana jest za jedno z najlepszych przedstawień dzieł Fredry. Do historii przeszła także „Kartoteka” Krzysztofa Kieślowskiego z wybitnymi kreacjami Gustawa Holoubka, Lidii Korsakówny i Janusza Gajosa. W roku 1980 premierę miała słynna komedia „Igraszki z diabłem” z Marianem Kociniakiem, Krzysztofem Kowalewskim czy Markiem Kondratem. W gronie naszych ulubionych sztuk znajduje się też „Zbrodnia i kara” Andrzeja Wajdy. Jerzy Radziwiłłowicz i Jerzy Stuhr wznieśli się w niej na wyżyny aktorskiego kunsztu!
Wszyscy najwybitniejsi polscy aktorzy wzbogacili swój dorobek o role w Teatrze Telewizji. Mimo upływu lat niektóre z kreacji wspominane są do dziś. Tadeusz Łomnicki brawurowo wcielił się w Horodniczego w interpretacji „Rewizora” Jerzego Gruzy. Słynna fraza „Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie” nigdy nie wybrzmiała tak dobitnie, jak z ust Łomnickiego. Wiele słynnych ról przypadło na lata 90., gdy twórcy Teatru Telewizji dysponowali coraz nowszymi zdobyczami techniki. Właśnie wtedy Anna Seniuk została panią Dulską i udowodniła, że przesłanie dramatu Gabrieli Zapolskiej jest wciąż żywe. W 1993 r. zadebiutował „Amadeus”, w którym w tytułową postać Mozarta wcielił się Zbigniew Zamachowski. Po obejrzeniu dramatu w naszych uszach jeszcze długo wybrzmiewał rubaszny śmiech aktora… Koniec lat 90. to czas premiery „Krawca”. Ze sztuki, którą Sławomir Mrożek odłożył na 13 lat do szuflady, Andrzejowi Sewerynowi i Krzysztofowi Globiszowi udało się wyciągnąć samo sedno.
Mimo trudności wynikających z nowego reżimu sanitarnego, premierowy Teatr Telewizji ukazuje się średnio dwa razy w miesiącu. We wrześniu premierę miał „Trójkąt Bermudzki”, komedia z Cezarym Pazurą, Radosławem Pazurą i Anna Karczmarczyk w głównych rolach. W październiku widzowie po raz pierwszy zobaczyli „Halo, halo, tu mówi Warszawa” i „Cud biednych ludzi”. W listopadzie poza wspomnianym „Ni z tego, ni z owego” odbyła się premiera sztuki „Badyle” na podstawie opowiadań Tadeusza Różewicza i Marka Gajdzińskiego. Najbardziej wyjątkowy spektakl tego sezonu zostanie przygotowany z okazji 50. rocznicy wypadków grudniowych. „Cena władzy” opowiada o dramatycznych dniach, które przesądziły o upadku Władysława Gomułki i przejęciu sterów państwa przez Edwarda Gierka. W tle prześledzimy natomiast sprowokowaną podwyżkami tragedię na Wybrzeżu. W styczniu czeka nas premiera historii gangsterskiej, rozgrywającej się w przedwojennej, wielokulturowej Łodzi. Będzie to „Kokolobolo, czyli opowieści o przypadkach ślepego Maksa i Szai Magnata”. Fanom kryminału z pewnością przypadnie do gustu także „Lewiatan” w adaptacji Cezarego Harasimowicza. W repertuarze na nadchodzące miesiące nie zabraknie też adaptacji sztuk zagranicznych. Agnieszka Lipiec-Wróblewska wystawi brytyjski dramat „Tamta twarz”, opowiadający o dysfunkcjach współczesnej rodziny. Kurtyna w górę!