Historie osobiste

Prezenty, których nie wypada dawać. Szczere, osobiste i zabawne historie upominkowego zażenowania

Prezenty, których nie wypada dawać. Szczere, osobiste i zabawne historie upominkowego zażenowania
Fot. Getty Images

Kubek z logo firmy, w której pracuje darczyńca, ubranie w totalnie nietrafionym rozmiarze, produkty do higieny i wiele, wiele innych dziwnych rzeczy znajdujemy każdego roku pod choinką. Czasem nas śmieszą, jak szalony nawilżacz powietrza w kształcie fontanny o pstrokatych wzorach i kolorach. Kiedy indziej zasmucają, bo wyraźnie pokazują, że ktoś nie zadał sobie trudu, by pomyśleć o naszych potrzebach. 

Przygotowania do świąt pamiętam z dzieciństwa tak: siadamy z rodzicami i zastanawiamy się wspólnie, co ucieszy naszych najbliższych. Jaki prezent spodoba się wujkowi Romkowi, a jaki cioci Eli? Siostra, która lubi kolorowe kosmetyki pewnie polubi koralową szminkę, a brat gra w tenisa - jemu zatem kupimy biografię Andre Agassiego? To było dla nas ważne. Przykładaliśmy się i zaczynaliśmy szukać pięknych prezentów miesiąc wcześniej, aby na pewno kupić coś, co spodoba się bliskim. Mając czas można na spokojnie znaleźć wymarzony prezent, a jednocześnie nie przepłacać.

Zostało mi to do dziś. Przygotowywania do Świąt zaczynam pod koniec listopada, aby nie zabrakło mi czasu dla nikogo. Myślę o bliskich i chciałabym ich ucieszyć. Kiedy jednak posłuchałam opowieści, jakie prezenty znajdowali pod choinką moi znajomi, uznałam, że zasługuje to na osobny artykuł. Mnie też zdarzyło się dostać coś, po czym nasuwały mi się dwie myśli: "jak bardzo mnie nie znasz, że mi to kupujesz?" i druga: "jak bardzo masz mnie w nosie?". Stąd pomysł na krótkie podsumowanie, czego NIE DAWAĆ w prezencie nigdy, nikomu i pod żadnym pozorem, ponieważ to żenujące i zasmucające. 

  • Prezenty przechodnie. Mam ciocię, bogatą (to ważne), która ma w domu szafkę rzeczy niechcianych. Upycha tam nietrafione prezenty, przedmioty, które kiedyś kupiła, ale zrozumiała, że są brzydkie i inne okropieństwa. Niestety, mimo ze mogłaby ze swoim nabitym portfelem pójść w grudniu do sklepu i kupić miłe gwiazdkowe prezenty dla rodziny, ona staje przed tą szafką i podejmuje decyzje. Tu decydują się losy, czy reszta rodziny będzie w te święta, śmiać się łaskawie, płakać, odczuwać zażenowanie, czy zamilknie i spojrzy znacząco za okno. Niestety, również naszej babci Marysi zdarzyło się oddać swojej przyjaciółce obrus, który kiedyś, przed laty, owa przyjaciółka jej podarowała. Co się babcia najadła wstydu to jej. Przyjaciółka powiedziała tylko ze smutkiem: "no, Marysiu, nie wiedziałam, że Ci się ten obrus aż tak nie podobał, że tyle lat to trzymałaś w sobie, a teraz mi go złośliwie oddałaś".
  • Prezenty z kluczem (przykrym). Mam nadzieję, że nie w każdej rodzinie jest taki nieprzyjemny zwyczaj dawania upominków, które mają ukrytą wiadomość. Gdyby jeszcze była to książka z napisem "Jesteś piękna!", którą romantyczny wujek dawałby cioci, było uroczo. Niestety, "prezenty z kluczem" to zwykle grzebień dla łysego, albo coś w połowie drogi - wcierka wzmacniająca włosy dla... łysiejącego. Przyjaciółki opowiadały, że w ich domach niektórzy znajdowali pod choinką pastę do zębów, szampon przeciwłupieżowy, dezodorant, książkę kucharską "Naucz się wreszcie gotować", a nawet tabletki z apteki na odchudzanie.
  • Prezenty firmowe. Zmora rodzin pracowników dużych korporacji. Niestety, niektórzy ludzie nie zadają sobie trudu, by kupić coś przemyślanego, niekoniecznie drogiego, ale idą po linii najmniejszego oporu dając gadżety, które dostali w pracy. Znam historię ciotki, która zależnie od miejsca pracy, dawała całej rodzinie albo kremy ze swojej fabryki, albo długopisy, albo segregatory na dokumenty. Niestety z wyraźnym logo jej firmy. Inna "kochająca i uważna" ciocia pracowała w lokalnej stacji radiowej. Na korytarzu przy wejściu do jej firmy stały kartony pełne kubków z napisem "Zacznij dzień z uśmiechem i..." tu padała nazwa firmy. Każdy mógł je sobie brać. Ona brała każdego roku i wkładała swoim najbliższym pod choinkę. Czuli się naprawdę wyjątkowo.
  • Prezenty z cyklu "nie znam cię". To szeroka kategoria, w której świetnie odnajdują się starsze osoby, nie rozumiejące współczesnego świata, ale też nie chcące go zrozumieć. To one nastolatkowi kupują miód z pasieki, albo starą grę komputerową sprzed lat, która już nie działa na aktualnych konsolach, dziecku w wieku szkolnym - historię kanonizacji jakiegoś świętego, a dorosłej szczupłej córce - rajstopy w rozmiarze XXXL. Generalnie rajstopy i kapcie (oraz jak podpowiedziała mi przyjaciółka z liceum - brzydkie, bure szaliki) to prezenty dla każdego i dla nikogo. Z pewnością jednak nikt zapytany o "magię świąt" nie pomyśli: rajstopy, prawda? Podobnie jak moja przyjaciółka, która nigdy nawet nie jeździła na łyżwach, nie myślała o magii, gdy pod choinką znalazła kask do hokeja.
  • Prezenty z przeceny. Macocha mojej przyjaciółki, jak zresztą wszyscy członkowie jej rodziny, dostali kiedyś na Gwiazdkę rzeczy ze sklepu "Wszystko po 1 euro". Nawet nie zdjęła cen. Mojej przyjaciółce przypadł poliestrowy, twardy koc. Większość tych "wyjątkowych upominków, podkreślających magię świąt", wylądowała w najbliższym śmietniku po wyjściu z wigilii. Ta sama pani, kiedy indziej, podarowała swoim młodym kuzynkom używane biustonosze, a zapytana o to przez osłabione dziewczyny z tupetem powiedziała, że recykling jest modny. A to bogata macocha. To ciekawe, że właśnie te osoby, które stać na ładny, wyszukany prezent, często obdarowują innych "byle czym", znalezionym w koszu przy wyjściu z supermarketu. Nie zapomnę, jak kiedyś bliska mi osoba popłakała się, pokazując mi prezent, jaki dostała od naszej wspólnej, zamożnej kuzynki. Było to mydło w płynie z przyklejoną ceną 7,99 zł. "Tak mnie wyceniają", żaliła się. Inni bogaci krewni kupili koleżance rolki, ale takie z najniższej półki, całe z plastiku. Rozpadły się po tygodniu. Ale pod choinką wielkie pudło wyglądało spektakularnie. 
  • Prezenty, które mają się przydać. To ta mniej romantyczna wersja świąt. Z jednej strony - zrozumiała. Niektórzy stoją twardo na ziemi i wolą dać coś, co będzie przydatne. Póki to ładny przedmiot, naprawdę potrzebny, wszystko OK. Jednak niektórzy racjonalni darczyńcy potrafią zapakować materiały higieniczne (koleżanka znalazła pod Choinką zestaw podpasek i tamponów, słysząc komentarz "tego nigdy za wiele"), leki ("taka ilość witaminy C wystarczy ci do Wielkanocy"), zeszyty szkolne ("nauka to potęgi klucz") a nawet płyn do sprzątania ("tak ładnie pachnie").
  • Prezenty koperty. Z jednej strony już lepiej dostać kopertę niż niechciany prezent. Z drugiej - koperta to już całkowity brak wysiłku i jeśli nie towarzyszy jej choćby książka, ładna kartka z wypisanymi odręcznie życzeniami, jakaś smakowita czekolada, to oznacza, że komuś nawet nie chce się poznać naszych potrzeb. Poza tym w kopercie o wiele gorzej wygląda kwota 20 zł, a plastikowy, twardy koc z poliestru, kupiony w podobnej cenie, może zrobić lepsze wrażenie. Będzie to jednak tylko pierwsze wrażenie. Okropne. 

Chciałabym w tym roku dostać prezenty, w których zobaczę, że ktoś o mnie pomyślał. I naprawdę, każdy by tak chciał. Prezenty to metafora tego, jak ktoś nas widzi i na ile jesteśmy ważni. Nie muszą być drogie, ważne by były "nasze". 

 

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również