Historie osobiste

Straciłam szansę na macierzyństwo. Czuję się oszukana przez byłego męża

Straciłam szansę na macierzyństwo. Czuję się oszukana przez byłego męża
Fot. Getty Images

Aleksander nie chciał dzieci. Przekonywał, że będzie nam lepiej tylko we dwoje. Planował podróże dookoła świata. A w końcu… zostawił mnie z niespełnionymi marzeniami i uczuciem pustki.

Zaczęło się niczym w bajce – zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia i od samego początku byliśmy właściwie nierozłączni. Młodzi, radośni, spontaniczni, z głowami pełnymi marzeń o dalekich podróżach i wspólnym życiu pełnym przygód. Alek był wolnym duchem – zawsze uśmiechnięty, pełen energii i pomysłów. Ja, zakochana po uszy, gotowa byłam iść za nim wszędzie. I kiedy oświadczył mi się na jachcie na środku jeziora, bez chwili wahania powiedziałam "tak".

Bez dzieci będzie nam lepiej

Od początku mówił, że nie widzi siebie w roli ojca. Podkreślał, że wolność i odkrywanie świata to coś, co ceni ponad wszystko. W pewnym sensie i ja to czułam, też ciągnęło mnie w świat. I choć zawsze sądziłam, że kiedyś – może nie od razu, ale na pewno w jakiejś mniej lub bardziej odległej przyszłości – będę mieć rodzinę, dzieci, psa i dom z ogrodem, w którym wszyscy będziemy się bawić i spotykać z przyjaciółmi. Odłożyłam jednak te plany na później. Byliśmy jeszcze młodzi, mówiłam sobie, mamy jeszcze czas, możemy jeszcze pożyć tylko dla siebie. Planowaliśmy wspólnie nasze wielkie wyprawy na wszystkie kontynenty - analizowaliśmy mapy, czytaliśmy przewodniki, zapisywaliśmy miejsca, które chcielibyśmy zobaczyć. Postanowiliśmy nie kupować mieszkania - łatwiej i taniej było wynajmować, aby zebrane pieniądze przeznaczać na dalekie eskapady.

Najpierw pojechaliśmy do Azji. Bez konkretnego planu, z plecakami na plecach, wędrowaliśmy przez kilka miesięcy, spontanicznie podejmując decyzje, dokąd jechać i gdzie zatrzymać się na nocleg. To była przygoda życia. Alek okazał się cudownym kompanem – nie tylko pełnym pomysłów organizatorem, lecz także wspaniałym, ciepłym opiekunem, z którym czułam się przez cały czas komfortowo i bezpiecznie – nawet kiedy musieliśmy zrobić przerwę w podróży, bo mocno się pochorowałam.

 

Zdradzona i oszukana

Udało nam się zorganizować jeszcze kilka wspólnych wyjazdów, a po pewnym czasie Alek dostał pracę w dużym banku – znakomicie płatną, ale też odpowiedzialną i angażującą. Nie mógł już wyrywać się na kilkumiesięczne wyprawy, miał do dyspozycji standardowy urlop, jaki przysługuje osobom zatrudnionym na etacie. I nawet w wolne dni zawsze miał przy sobie komputer, żeby w razie potrzeby być na bieżąco ze służbowymi sprawami. Uznałam, że to dobry moment, żeby porozmawiać o powiększeniu rodziny. Mieliśmy fundusze, perspektywy na przyszłość, a ja czułam się gotowa na macierzyństwo. Ku mojemu rozczarowaniu mąż stanowczo powiedział, że nie zmienił w tej kwestii zdania. Nadal nie chce mieć dzieci. Zaczął znów mówić o wspólnych podróżach, realizowaniu marzeń – które będzie łatwiejsze, gdy zarobi odpowiednio dużo i będzie mógł sobie pozwolić na zostawienie pracy i wyprawę w nieznane.

Ale czas mijał, Alek awansował, coraz więcej czasu spędzał w biurze, na służbowych kolacjach i wyjazdach. Czułam, że między nami coś się zmienia, ale nie chciałam tego zauważać. Tłumaczyłam sobie, że jest pochłonięty pracą, zestresowany, starałam się go wspierać, jak mogłam. Byłam gotowa czekać na niego, wierząc, że to tylko kolejny etap w realizacji naszych wspaniałych planów. Aż pewnego dnia powiedział mi, że odchodzi. Z dnia na dzień. Bez ostrzeżenia, wyjaśnienia, bez słowa przepraszam. Nie mogłam w to uwierzyć… Mój świat legł w gruzach, a plany i marzenia pękły jak bańka mydlana…

 

On został ojcem. Ja być może już nigdy nie będę matką

Długo dochodziłam do siebie. Wierzyłam, że to nieporozumienie, może chwilowy kryzys, że Aleksander wróci do mnie i wszystko będzie jak dawniej. Przestał się jednak odzywać, od czasu rozwodu już nigdy się ze mną nie skontaktował. Od wspólnych znajomych dowiedziałam się, że ożenił się z koleżanką z pracy. Mieszka teraz z nową żoną w domu z ogródkiem gdzieś za miastem. Mają już jedno dziecko, drugie w drodze… On, który tak marzył o wolności, teraz na dobre porzucił podróże, by zająć się rodziną. A ja? Jestem już w takim wieku, kiedy zajście w ciążę może być niemałym wyzwaniem. Poza tym nie mam teraz partnera, przecież kochałam jego, nie wyobrażałam sobie życia z nikim innym. Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego mi to zrobił. Dla mnie to bolesny paradoks – przecież twierdził, że takie życie nie jest dla niego! Zaufałam mu, a on mnie zdradził, przekreślając wszystko, co przez lata razem budowaliśmy i planowaliśmy. Czuję pustkę, żal i wiem, że nic nie zrekompensuje mi straconych lat…

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również