Historie osobiste

"Nie wyglądasz na swój wiek". Czy to naprawdę jest komplement?

Nie wyglądasz na swój wiek. Czy to naprawdę jest komplement?
Fot. Launchmetrics/Spotlight

Większość z nas niemal przez całe życie musi mierzyć się z kulturą oceniania i dopasowywać się do "ogólnych", choć w zasadzie nieokreślonych wzorców piękna. Z wiekiem jest coraz trudniej. Jeśli zdecydowałyśmy nie poprawiać wyglądu, uchodzimy za "zbyt stare", epatujące siwizną, w oczach niektórych wręcz zaniedbane. Jeżeli korzystamy z zabiegów odmładzających, jesteśmy uznawane za sztuczne, niepotrafiące pogodzić się z upływem czasu… Wystarczy przejrzeć konta znanych kobiet na social mediach. "Udaje nastolatkę, a stuknęła jej pięćdziesiątka", albo inaczej: "Wygląda tak staro! A przecież stać ją na upiększające zabiegi!", "Ta siwizna strasznie ją postarza"... A do tego dochodzą komentarze pozornie miłe, czyli.... "Nie wyglądasz na swój wiek". Naprawdę ktoś uzna takie słowa za komplement?

„Nie wygląda pani na babcię” Dorota, 64 lata:

To jeden z "komplementów", jaki najczęściej słyszę, gdy wybieram się gdzieś z moją 23-letnią wnuczką, która jest brana za moją córkę. Zawsze wtedy odpowiadam "Tak, ale ciągle mam nadzieję, że to się szybko zmieni!", co sprawia, że komplementująca mnie osoba zazwyczaj głupieje – bo jak to, chcę wyglądać staro? A dlaczego nie? Lubię siwiznę i zmarszczki, wreszcie dobrze czuję się w swoim ciele. Całe życie słyszałam komentarze na temat swojego wyglądu. "Miss Polonia to ty nie będziesz!" – mawiał ojciec, kiedy zbyt długo przesiadywałam w łazience. "Założyłabyś sukienkę, te spodnie strasznie cię poszerzają" – narzekała mama. Nie nosiłam wprawdzie rozmiaru XS, ale gruba też nie byłam. Ale po takich komentarzach moje kompleksy rosły. Do dziś pamiętam, jak było mi przykro. Zajęło mi dużo czasu, zanim znalazłam w sobie dość siły, żeby olewać to, jak powinnam wyglądać według pani Ani z pracy, szefa, wujka czy sąsiadki z parteru. To są ich opinie, ale moje życie. To ja mam czuć się dobrze ze sobą. Gruba, chuda, siwa, blond, stara czy młoda – czyjaś ocena dłużej mnie nie wiąże. Nie zamierzam ani jednego dnia więcej spędzić na dopasowywaniu się do czyichś norm estetycznych i wyobrażeń. Zamierzam być sobą i tego samego staram się uczyć moją wnuczkę!

"W twoim wieku to już nie wypada!" Milena, 53 lata:

Mam włosy jak Violetta Villas i kocham je nad życie. Uważam je za mój największy atut – sięgają mi prawie do pasa i często noszę rozpuszczone. Ilość komplementów, jakie za nie otrzymuję, jest niemal taka sama, jak nieprzyjemnych komentarzy. Co ciekawe, komplementują mnie częściej mężczyźni, a nieprzyjemne uwagi – czasami mocno zawoalowane – dostaję od kobiet, zwłaszcza w moim wieku lub starszych. "Jak się ma tyle lat to się nosi skromne fryzury, a nie takie kudły" – to zaprzyjaźniona sąsiadka mojej matki, w odpowiedzi na narzekania mojej rodzicielki, jak to ja wyglądam. "Pani zwiąże te wiechę, bo ktoś drzwiami przytrzaśnie" – pielęgniarka na SOR-ze, gdzie czekałam na wyniki przywiezionego z podejrzeniem zawału taty i siedząc na krześle opierałam głowę o ścianę koło drzwi gabinetu. "Z tyłu liceum, z przodu muzeum" – starsza pani w autobusie. "Wiesz, z tymi włosami nie wyglądasz na swój wiek, zwłaszcza z daleka" – koleżanka. Która zaraz ze słodkim uśmieszkiem dodała "Ale jak posiwiejesz to już tak dobrze nie będzie".

Kiedy poskarżyłam się matce, po której odziedziczyłam te piękne włosy, zdziwiłam się najbardziej. Skwitowała, że w tym wieku już nie wypada obnosić się z taką fryzurą. "Młodym pasuje, ale ty jesteś już po pięćdziesiątce. Ile czasu chcesz udawać koleżankę swojej córki?". Mama od lat nosi swoje włosy ścięte krótko. Bo tak jest wygodnie, skromnie i z klasą, uważa. Poszłam do łazienki i popłakałam się z przykrości jak dziecko. W jakim świecie my żyjemy, że kobieta nie może nosić długich, rozpuszczonych włosów? Bo są ładne i mogłaby wzbudzać zazdrość u innych kobiet, których natura tak nie obdarzyła? Chrzanię, do śmierci będę nimi „epatować”. Do czego zresztą zachęca mnie córka, która twierdzi, że wyglądam z nimi jak "wiedźma" – ale nie jak Baba Jaga, tylko kobieta, która "wie", zna swoja wartość, ceni wolność i nie zamierza się przejmować tym, co mówią inni. Tego będę się trzymać!

 

Bez makijażu? To odważnie! Magdalena, 47 lat:

Rozwiodłam się i po kilku latach zakochałam ponownie, dwa lata temu. Mój nowy partner komplementował, że jestem taka szczupła, naturalna, nie maluję się, nie noszę sztucznych paznokci. Mieszkam na wsi, jestem lekarką weterynarii, a po pracy uprawiam ogród, więc częściej zakładam gumowe kalosze i polar niż szpilki. Janek był tym zachwycony, powtarzał, jak lubi to, że jestem taka "prawdziwa". Kiedy poznałam jego rodzinę, okazało się, że jestem całkowicie różna od jego matki i dwóch sióstr, które chyba nawet ze śmieciami nie wychodzą bez precyzyjnego makijażu i złotej biżuterii. Na pierwszym spotkaniu rodzinnym usłyszałam, że świetnie wyglądam, jak na kogoś, kto się nie maluje i jest taki fascynująco naturalny. Ale wszystkie panie zgodnym chórem stwierdziły, że one nie miałyby odwagi się tak pokazać. Czyli w domyśle - gdybym się umalowała, to może też bym wyglądała jak człowiek. No i ta figura – czyżbym liczyła na to, że zostanę modelką? One słyną z wychudzonych sylwetek, a teraz panuje moda na dojrzałe piękno…

Nie wiem, jak mam reagować w takich wypadkach. Uwagi są pozornie niewinne, wypowiadane z uśmiechem, ale czuję, że podszyte są złośliwością. A przecież każdy z nas chce być akceptowany taki, jakim jest! Dlaczego ludzie uważają, że mają prawo wyrażać swoje opinie o czyimś wyglądzie? Czy gdybym powiedziała im, że od lat cierpię na poważne problemy jelitowe i nie jestem w stanie przytyć, odpuściłyby sobie "komplementy" na temat mojej sylwetki? Czy powstrzymałyby się od komentarzy, gdybym do ślubu (którego na razie nie planujemy brać, ale kto wie), poszła bez makijażu i ufarbowanych włosów? Wątpię. Ale uśmiecham się uprzejmie i oznajmiam, że muszę już jechać, bo dostałam pilne wezwanie do chorego konia w pobliskiej stadninie. Do tego nie potrzebny mi elegancki makijaż ani tipsy…"

 

Komplement czy przytyk?

"Nie wyglądasz na swój wiek", "Świetnie sobie radzisz, zważywszy na twój wiek", "Ta fryzura naprawdę cię odmładza" – jeśli bierzesz takie słowa za dobrą monetę, zastanów się dwa razy. W języku angielskim określa się je mianem "backhanded compliments", czyli dwuznacznych komplementów, będących w rzeczywistości zawoalowanymi przytykami. Wypowiadające je osoby tak naprawdę chcą cię skrytykować – i robią to w najbielszych rękawiczkach, jak pisze w magazynie "Psychology Today" profesor psychologii z oregońskiego Brown University, Joachim I. Krueger.

Dlaczego ktoś komplementując jednocześnie obraża? Jak wynika z badań (Sezer, Brooks & Norton, 2016) ludzie mogą robić to, by zdeprecjonować twoją pozycję, lub gdy sami czują się zagrożeni i chcą podnieść swój status. Takie zawoalowane przytyki nawiązujące do wieku częściej słyszą kobiety, co według badań związane jest z panującymi podwójnymi standardami starzenia się. Jak zauważają badacze (Åberg, Kukkonen, Sarpila, 2020) kobiety zdecydowanie silniej czują, że starzenie się niszczy ich wygląd – wciąż będący podstawą społecznej oceny. W efekcie przywiązujemy do niego większą wagę niż mężczyźni i obawiamy się wyglądać „staro" od najmłodszych lat. Dziś, w dobie powszechnego oceniania (co może robić każdy, zwłaszcza w przestrzeniach internetowych), wiele kobiet czuje presję, by cały czas inwestować w wygląd i szukać panaceum zapewniającego przedłużenie młodości. Często płacą za to dużą cenę, co metaforycznie świetnie pokazał choćby film „Substancja", z nagrodzoną Złotym Globem za rolę starzejącej się gwiazdy TV Demi Moore…

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również