Recenzje

Recenzja filmu "Cudowny chłopak. Biały ptak": osobista lekcja historii odpowiedzią na szkolny bullying

Recenzja filmu "Cudowny chłopak. Biały ptak": osobista lekcja historii odpowiedzią na szkolny bullying
Fot. Mat. prasowe

"Biały ptak" to wzruszająca lekcja o znaczeniu człowieczeństwa, zarówno w czasie wojny, jak i współcześnie, w ekskluzywnej szkole na Manhattanie. Kontynuacja filmu "Cudowny chłopak" nie jest pozbawiona wad, ale spełnia swoje zadanie jako przypomnienie o znaczeniu empatii. 

Trzydzieści lat temu popularna była seria książek zatytułowana „Balsam dla duszy”. Zawierała proste, ale inspirujące opowiadania, które miały przynieść czytelnikowi nie tylko uczucie katharsis, ale również nadziei. Podobną rolę pełni film „Biały ptak”, którego podtytuł nosi nazwę „Cudowny chłopak”. Nie jest to przypadek, ponieważ film pełni rolę sequela do produkcji z 2017 r. „Cudowny chłopak” z Julią Roberts, Owenem Wilsonem i Jacobem Tremblay’em jako Auggiem. W "Cudowny chłopaku" głównym bohaterem był Auggie, chłopiec którego zdeformowana w wyniku choroby i licznych operacji twarz stała się powodem prześladowania go przez grupę rówieśników. Na jej czele stał Julian (Bryce Gheisar).

O czym opowiada film "Biały ptak"?

W „Biały ptaku” wraca Julian (ponownie Bryce Gheisar), wydalony ze szkoły za znęcanie się nad Auggiem. Od czasu akcji "Cudownego chłopaka" upłynęło kilka lat, ale Julian nie może się odnaleźć w kolejnej nowej szkole i instynktownie poszukuje towarzystwa podobnych do niego, popularnych chłopców. Nie ma wyrzutów sumienia z powodu tego co zrobił Auggiemu ani refleksji nad swoim zachowaniem. Jest na dobrej drodze do tego, aby, „być normalny. Ani dobry ani zły”, jak wyznaje odwiedzającej go z Paryża babci Sarze (Helen Mirren). Wtedy Sara mówi mu, że bycie neutralnym nie jest wystarczające i opowiada mu o swojej młodości w niewielkiej wiosce we Francji, okupowanej przez nazistów. Sara (grana w wersji nastoletniej przez Ariellę Glaser) jest lubianą uczennicą, której rodzice, lekarz i wykładowczyni matematyki, zapewniają dobry, pełen miłości dom. Do czasu kiedy wojna wkracza do miasteczka, a rodzice Sary trafiają w ręce nazistów. Sara musi skorzystać z pomocy chodzącego o kulach chłopca imieniem Julien (Orlando Schwerdt). Sara do tej pory ignorowała Juliana, nie tylko z powodu niepełnosprawności, ale także jego ojca pracującego w kanałach. Mimo to Julien wraz z rodzicami Vivienne (Gillian Anderson) i Jean-Paulem (Jo Stone-Fewings), ryzykują wolnością, ukrywając dziewczynkę w stodole. Julian stara się uprzyjemnić Sarze codzienną nudę przynosząc jej pracę domową i wymyślając sposób na podróżowanie bez ruszania się poza ściany stodoły. Między nastolatkami zaczyna rodzić się uczucie, jednak realia okupowanej Francji nie pozwalają o sobie zapomnieć. Szpiegujący sąsiedzi oraz szkolny kolega pracujący dla nazistów utrudniają ukrywanie Sary. Wkrótce splot okoliczności doprowadzi do tragedii. Współcześnie Sara, ceniona artystka, opowiada wnukowi o jego imienniku, aby zainspirować go do zmiany zachowania. 

Czy lekcja udzielona Julianowi przez babcię jest oczywista? Tak, ale robi to w zręczny i poruszający sposób. Reżyser Marc Foster („Marzyciel”, „Mężczyzna imieniem Otto”, „Chłopiec z latawcem”) potrafi wykorzystywać znane widzowi tropy filmowe (dzięki czemu nie ma potrzeby pokazywania zbyt drastycznych scen), aby stworzyć sprawnie zrealizowaną historię, wzruszającą, ale nie nadmiernie przesłodzoną (wyjątek dla nierealistycznej i kiczowatej sceny z wilkami). Porównanie sprzeciwu wobec nazistowskiej okupacji z przemocą w szkole może wydawać się na wyrost, ale bez względu na czasy przeciwstawienie się presji otoczenia wymaga odwagi, którą film wychwala. Pewnym rozczarowaniem jest obsadzenie w roli Francuzów brytyjskich aktorów. Gillian Anderson i Helen Mirren jak zwykle lśnią, nawet w tych niewielkich rolach, w których je obsadzono, jednak sceny z Francji zyskałyby, gdyby odgrywane byłyby po francusku. Podobnie sprawne oko zauważy, że film był nagrywany w Czechach, a nie we Francji. 

"Cudowny chłopak. Biały ptak" to dobry wybór, jeśli mamy ochotę na sprawne i skłaniające do refleksji kino poruszające się w obrębie znanych nam schematów. Jest w nim miejsce na łzy, wzruszenie nad pierwszym uczuciem oraz okrzyk: Vive l'humanite. 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również