Biegać nie każdy lubi, a spacery to za mało, żeby być w formie. Kompromis? Chód sportowy. Niszowy i niedoceniany, choć to dyscyplina idealna. Pierwsze kroki pomagają nam stawiać Justyna i Robert Korzeniowscy.
Pracuję w domu, dzień spędzam przed komputerem. Wstaję, by zrobić kawę, obiad, włączyć pranie. Wieczorem spacer po okolicy, zakupy. Przed snem sprawdzam w smarftonie, ile zrobiłam kroków w ciągu dnia. Przeciętny rezultat: dwa tysiące. Zgroza! Światowa Organizacja Zdrowia zaleca, by było to co najmniej 10 tysięcy kroków. Mniejsza aktywność oznacza ryzyko zdrowotnych problemów: nadwagi, chorób układu krążenia, kręgosłupa.
Siłownie od tygodni zamknięte, zimą nie otwarto lodowisk, w ferie nie pojechałam na narty. Próbuję ćwiczyć w domu, ale to... nudne. Nie przepadam za gimnastyką, wolę sporty zespołowe, ruch na powietrzu – byle nie bieganie, do którego zraziłam się w szkole. Ale przechadzki po okolicy to za mało, by utrzymać kondycję.
Przeglądając YouTube’a, trafiam na kanał Walking Lovers prowadzony przez Justynę i Roberta Korzeniowskich. Olimpijczyk i jego żona zachęcają do chodu sportowego. Przekonują, że to dyscyplina nie tylko dla zawodowców. W serii filmików pokazują technikę, wyjaśniają, na czym polega walking i czym różni się od zwykłego marszu. Zapewniają, że to świetny trening cardio, który skutecznie spala kalorie, zwiększa wydolność organizmu i rzeźbi ciało. Gdyby komuś nie wystarczały wskazówki w internecie, prowadzą zajęcia w kilku miejscach w Warszawie. Przechadzka pod okiem olimpijskiego mistrza? Brzmi świetnie! Umawiam się na trening.