Jak się bronić przed manipulacją w związku? Masz wrażenie, że ty tylko dajesz, a twój partner – tylko od ciebie bierze? Trzeba dbać o zachowanie równowagi w związku. Tymczasem, zgodnie z psychologiczną koncepcją dawców i biorców, większość z nas tego nie potrafi.
„Dwoje na huśtawce”, sztuka Williama Gibsona, opowiada o romansie Gittel i Jerry’ego, pary trzydziestolatków, którzy spotkali się w Nowym Jorku. Rozstają się, schodzą i wreszcie ona jego ostatecznie porzuca, bo wie, że Jerry nie może zapomnieć swojej żony, która zawsze będzie na pierwszym miejscu w jego sercu. Zrywając związek, Gittel ponosi ofiarę na rzecz kochanka. Robi tak, bo jest psychologicznym dawcą.
Tę koncepcję opracowali Cris Evatt i Bruce Feld, autorzy książki „Dawcy i biorcy. Tajemnice wzajemnej fascynacji”. Próbowali znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego wokół nas pełno jest związków, przypominających huśtawkę, na której jedna osoba ciągle jest na górze, a jej partner na dole?
Evatt i Feld przebadali około tysiąca par i stwierdzili, że jedynie w co piątej zachowana jest równowaga dawania i brania. W pozostałych zaś w mniejszym stopniu jedno z partnerów ciągle całuje (jest dawcą), a drugie na te pocałunki czeka (jest biorcą).
Dawcy i biorcy nie mogą bez siebie istnieć. Jedno potrzebuje kogoś, kogo będzie można obsypywać darami, drugie osoby, która zatroszczy się, pójdzie na kompromis. Oba typy reprezentują odmienne, dopełniające się osobowości.
Skoro dawca i biorca reprezentują komplementarne podejście do miłości, dlaczego ich związki tak rzadko się udają? Evatt i Feld uważają, że nawet najbardziej zatwardziały dawca końcu się zorientuje, jak niewiele otrzymuje od partnera. Poczuje się wykorzystywany i manipulowany. Biorca z kolei, choć potrzebuje szczodrości dawcy, również czuje tę dysproporcję. Wie, że partner się poświęca, a on nie ma ani ochoty, ani możliwości, by to odwzajemnić.
Poczucie wykorzystania z jednej, a nuda i tłumione wyrzuty sumienia z drugiej strony nie są dobrym fundamentem miłości. I dlatego relacje biorców i dawców rozpadają się.
Chyba, że któraś ze stron podejmie decyzję o zmianie i szukaniu równowagi. Bywa, że potrzebna jest na tej drodze pomoc terapeuty – może z niej korzystać indywidualnie któreś z partnerów (i uczyć się odnajdywania przyjemności w dawaniu bądź braniu), mogą też skorzystać z terapii par. Ważne, by oboje naprawdę tego chcieli.
Zreformowani dawca i biorca nie muszą zamienić się w swoje przeciwieństwa. Trzeba tylko od czasu do czasu zrobić bilans związku i sprawdzić, czy rachunki się zgadzają. Czy po stronie każdego z nas jest tyle samo plusów i minusów? Bo co za dużo, to niezdrowo. Także, a może przede wszystkim w miłości.