"Bez żadnych zbędnych przebieranek i podkolorowywania rzeczywistości pokazuje, jak wygląda jej życie. Poza wizualną stroną jest też merytoryka" – powiedziała o jej instagramowym profilu Zosia Ślotała-Haidar. Sylwia Antoszkiewicz nie tylko inspiruje nas swoim stylem, ale przede wszystkim uczy, jak odnaleźć go w sobie. Poznajcie kolejną Nominowaną w kategorii Styl akcji #poswojemu!
Za co kochasz modę?
Sylwia Antoszkiewicz: Moda jest częścią mojego życia od zawsze – co prawda wtedy w moim środowisku nikt nie używał określenia „moda”, zawsze chodziło o styl. O to, żeby w siermiężnych czasach PRL-u nie tylko być sobą, ale dodatkowo wyróżniać się wśród szarego tłumu. Moja babcia, ciotki, mama – wszystkie kobiety w rodzinie były uparcie „inne”. Można powiedzieć, że nie miałam szansy zastanowić się, czy kocham to czy nie – po prostu wzrastałam w poczuciu, że wszystko w kwestii mojego ubioru zależy ode mnie – szyłam od szóstego roku życia, robiłam na drutach i szydełku zanim jeszcze poszłam do szkoły, a swoje ubrania przerabiałam i projektowałam już w podstawówce. Było to dla mnie „normalne”, bo w sklepach wtedy nie było naprawdę nic.
Jak zatem opisałabyś swój styl?
Mój styl dzisiaj to w największym skrócie połączenie miękkiego minimalizmu, printów w zebrę i futer vintage – przekładając to na język osobowości stylu to mieszanka osobowości kreatywnej, naturalnej i klasycznej. Są takie momenty w roku, kiedy wybieram większy spokój w stylizacjach i dzieje się to zazwyczaj wtedy, gdy pracuję intensywnie przy „kolorowych” projektach – telewizyjnych czy reklamowych. „Oczyszczam” wtedy ilość bodźców i barw wokół mnie. Dzięki temu zachowuję równowagę. Styl to energia, która płynie i dobrze, żeby płynęła swobodnie. Do kolorów wracam, gdy na horyzoncie pojawia się spokój. Tego też uczę moje klientki – rozumienia ich własnych ubraniowych zachowań i wyborów.
Wyświetl ten post na Instagramie
Jestem ciekawa, jaka jest najcenniejsza rzecz w twojej szafie?
Najcenniejsze dla mnie są te rzeczy, które poruszają moje serce. Mam na przykład torbę Givenchy, którą upolowałam za grosze, a której wartość znacznie przewyższa to, ile za nią zapłaciłam. Na koniec dnia dla mnie to tylko torba. Ale już torba Isabel Marant, którą dostałam od jednej z moich klientek, to mój święty graal. Nigdy jej nie sprzedam, ani nikomu nie oddam, a pozbywam się rzeczy łatwo. I nie chodzi o jej wartość finansową, a emocjonalną. Ta dziewczyna przeszła piekło i oddała się w moje ręce na początku swojej drogi do siebie. To co razem odkryłyśmy, to jak bardzo się zmieniła podczas naszego procesu (jednego z najdłuższych) i to gdzie jest teraz – jest dla mnie najlepszym, co mnie spotkało w sensie zawodowego spełnienia i za każdym razem, kiedy patrzę na tę torbę, myślę o Oli i o tym, jakie życie jest wspaniałe, kiedy tylko pozwolimy sobie żyć.
Na swoim Instagramie piszesz, że uczysz intuicyjnego ubierania się. Co właściwie kryje się pod tym pojęciem?
Intuicyjne ubieranie zaczyna się wtedy, kiedy naprawdę rozumiemy i lubimy siebie. Nie w tym afirmacyjnym znaczeniu, ale w tym prawdziwym i głębokim. Lubimy siebie nie wtedy, kiedy stoimy przed lustrem i powtarzamy sobie to do znudzenia, ale wtedy kiedy damy ciała i potrafimy z wyrozumiałością i spokojem powiedzieć sobie - „no słuchaj stało się, trudno, popełniłaś błąd, ale to nie jest koniec świata, a ty masz narzędzia do tego, by wszystko poukładać na nowo”. Wszystko zaczyna się, gdy patrzymy na siebie z miłością matki – na swoje kiedyś nielubiane pieprzyki, łydki, uszy, akceptujemy je i zdajemy sobie sprawę, że to mój wybór czy to lubię czy nie. Bo uwaga – każdy ma wybór. A od dania sobie prawa do wyboru wszystko się zaczyna. To wtedy możemy zadać sobie pytanie: co tak naprawdę podoba się MNIE, w czym tak naprawdę ja siebie lubię, widzę, wyobrażam, o czym marzę i jak chcę, żeby wyglądało moje życie. Moje życie. Bo mam je tylko jedno i jest ono moje. To jest też nauka o braniu odpowiedzialności – za siebie, za swoje wybory, nawet za to co mnie do tej pory spotkało – to już wyższy poziom wtajemniczenia – ale niezbędny w rozwoju. Jeśli mowa stricte o stylu, każdy z nas jakiś ma. W procesie zdejmujemy więc z siebie wszystkie maski, zbroje, nie swoje wybory i przekonania, jakieś zupełnie niepotrzebne ograniczenia i dopiero kiedy odkryjemy nasze prawdziwe, stylowe „ja”, wszystko staje się łatwiejsze, chociaż to proces, który trwa.
Zdradzisz mi, kto cię inspiruje?
Inspiruje mnie wszystko na co patrzę i czego się uczę. Lata temu odkryłam, że więcej natchnienia znajduję w muzeach, galeriach sztuki, instytutach wzornictwa i podczas podróży, niż wśród ludzi, ale jestem uważna – zbieram inspiracje nawet wtedy, kiedy wydaje mi się, że tego nie robię. Nasiąkam tym, co widzę na Instagramie i na Pintereście, bo sprytne algorytmy podsuwają mi coraz bardziej trafne propozycje. Jeśli chodzi o kobiety – zawsze patrzę w górę – na te, które są starsze ode mnie i są dowodem na to, że jedyne co ma znaczenie to to, jak się ze sobą czujesz i jaką drogę dla siebie wybierasz. Szybko się nudzę i często zmieniam obiekty moich westchnień – obecnie wzdycham do Małgosi Szumowskiej!
Wyświetl ten post na Instagramie
Jakie konta w social mediach obserwujesz?
Najchętniej – design, sztuka, wnętrza, fotografia, jedzenie. Jest też kilka kobiecych kont, które łączą wszystkie te elementy, a dodatkowo cenię je za to kim są, co robią i jak to robią. Jednym z moich ulubionych profili jest @monikh – konto Monikh Dale - według mnie - jednej z najbardziej inspirujących kobiet w sieci.
Gdyby nie moda to co?
Kwiaty i rośliny! Czuję, że gdybym miała drugie życie i miałabym zdecydować się na nowy zawód – byłoby nim projektowanie zieleni. Jedną z moich ulubionych postaci, a jednocześnie najbardziej niedocenionych kobiet w Polsce jest Alina Scholtz, czyli pionierka polskiej architektury krajobrazu. Moje ulubione zajęcie to śledzenie jej warszawskich powojennych realizacji, o każdej porze roku. Kompletnie nie zdawałam sobie sprawy z tego, na co patrzę, dopóki nie odkryłam Aliny i jej prac.
Jakie miałabyś rady dla dziewczyn, które chciałyby iść w twoje ślady? Mam na myśli zająć się zawodowo modą i być twórczynią internetową?
Po pierwsze to doskonały moment ponieważ od października rusza moja szkoła i pierwsze certyfikacje Terapeuty Stylu w mojej autorskiej metodzie Inside Your Style. Po drugie poleciłabym bycie otwartym na zmiany. Warto być też ciekawym i obserwować. Branża czeka na każdą nową osobowość i każdego, kto ma coś ciekawego do powiedzenia. W końcu nie ma drugiej takiej jak osoby jak ty, więc moja najlepsza rada – zrób pierwszy krok, bo każda najbardziej fascynująca podróż zaczyna się właśnie od niego.
Co jest według Ciebie najtrudniejsze w prowadzeniu social mediów?
Konsekwencja i obecność! Trudno być może w to uwierzyć, ale z natury jestem raczej introwertyczna i często wybieram samotność. Robię to głównie po to, by odreagować energetyczny drenaż, który regularnie dotyka mnie w pracy. Jestem jak gąbka, zasysam za dużo. Poza tym naprawdę intensywnie pracuję nad swoimi projektami i czasem nie wiem, kiedy z poniedziałku robi się piątek, ale dla Instagrama, statystyk, widoczności taka cisza to wieczność.
Wyświetl ten post na Instagramie
To co jest najprzyjemniejsze?
Kontakt z kobietami, skrócony dystans, ciepło i dobro, które przepływa między nami. Moje obserwatorki są podobne do mnie, lubią podobne rzeczy i mają podobne potrzeby. I mimo że rzadko komentują moje posty publicznie, piszą do mnie prywatnie i tak sobie prowadzimy fajne rozmowy o stylu, zakupach, wyborach, pielęgnacji. Ja tam jestem dla nich przecież, nie dla siebie. A Instagram to moja ulubiona platforma komunikacji i najlepsze źródło inspiracji.
Co oznacza dla ciebie hasło #poswojemu?
To chyba najbardziej bliskie mi hasło. Jestem już zwyczajnie za stara i za dużo przeżyłam, żeby brać pod uwagę inne opcje. Albo „poswojemu” albo wcale. Już nie muszę iść na żaden kompromis. I mimo że nigdy tego nie lubiłam, teraz po prostu tego nie robię – ani w życiu, ani w pracy. Tym dla mnie jest dojrzałość, tym dokładnie jest dorosłość, od której tak bardzo uciekamy w młodości, myląc ją z nudą i stagnacją. A to zupełnie inna jakość życia.
Sylwia Antoszkiewicz - Terapeutka stylu i psychostylistka, zafiksowana na budowaniu stylu w oparciu o wewnętrzne pragnienia i prawdziwe potrzeby. Działa w kontrze do tego co wypada, do trendów, analiz kolorystycznych i dzielenia kobiecych sylwetek na owoce lub figury geometryczne. Stylistka i projektantka strojów uczestników i prowadzących programów Ninja Warior, Love Island i Finding Prince Charming. Współprowadząca programów "Raz, Dwa, Trzy Piękna Ty” i „Daj się odmienić”, obecnie prowadzi podcast Fiore Re:LOVE, w którym rozmawia z inspirującymi kobietami o miłości. Prowadzi warsztaty stacjonarne dla klientów indywidualnych i dla firm, wykłada na konferencjach i w szkołach, i wciąż czuje, że dopiero się rozkręca. Właścicielka i dyrektor kreatywną marki LOUS WARSAW i konceptu second hand @goodbyehellostore. Prywatnie mama 11 letniego Janka, fanka filozofii ZEN i rozwoju duchowego.