Wirusy, bakterie, grzyby, szkodliwe promienie UV, krążące w powietrzu toksyny zagrażają nam o każdej porze dnia i nocy. Ale mamy potężnego obrońcę – układ odpornościowy. Jak działa i dlaczego czasami jednak zawodzi, wyjaśnia immunolog, dr Wojciech Feleszko.
Czym właściwie jest odporność?
Układ odpornościowy to skomplikowana sieć zależności między komórkami, które kontrolują nasze ciało. Są w każdym narządzie i układzie. Wyszukują zagrożenia i nie dopuszczają, by wyrządziły nam one śmiertelną krzywdę. Mechanizm ich działania nie został dokładnie poznany. Badania nad układem odpornościowym rozwinęły się dopiero w latach 80., bo narzędzia do podglądania ludzkiego ciała, jakimi dysponowano wcześniej, były niedoskonałe. Immunologią zaczęto się interesować w kontekście wirusa HIV. Od tej pory pogłębiamy wiedzę, ale jeszcze wiele zostało do zbadania.
Czy dlatego wciąż są sytuacje, w których jesteśmy bezbronni?
Choroby zawsze dziesiątkowały ludzi i przed wieloma nauczyliśmy się bronić, produkując szczepienia. To przykład wykorzystania wiedzy o układzie odpornościowym w praktyce. Dzięki szczepionkom potrafimy mobilizować siły obronne, przygotować się na atak i go odeprzeć. Dlatego nadzieją, jaką mamy w związku z koronawirusem (wirus SARS-CoV-2 wywołujący chorobę COVID-19 – przyp.), jest to, że ktoś wymyśli szczepionkę.
Jaka jest szansa, że nasz układ odpornościowy sam nauczy się rozpoznawać i niszczyć wroga?
On się uczy, jestem przekonany! Dotyczy to wszystkich chorób, na jakie jesteśmy narażeni – również COVID-19. Badania, jakimi dysponujemy, pokazują, że duża grupa ludzi przechodzi zakażenie bezobjawowo. Niektórzy tak jak zwykłe przeziębienie, inni trochę ciężej, jak grypę. Tylko nieliczni przechodzą chorobę ciężko. Wiele osób nie ma objawów, nawet nie wiedzą, że są zakażone – to znak, że organizm sam radzi sobie z patogenem. Ich układ odpornościowy likwiduje zakażenie w zarodku. To optymistyczna wiadomość, choć śledząc relacje, jesteśmy przerażeni liczbami zachorowań i zgonów. Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że jako lekarz doczekam takich czasów – wydawało się, że już jesteśmy tacy mądrzy i wszystko potrafimy, a stanęliśmy przed trudnym wyzwaniem, biorąc pod uwagę zasięg choroby.
Jak reaguje system obronny, gdy chorobotwórcze drobnoustroje dostaną się do organizmu?
Mamy dwa rodzaje odporności: wrodzoną, nazywaną nieswoistą, i nabytą, swoistą. Odporność nieswoista chroni nas przy pierwszym uderzeniu wirusów czy bakterii. Jak? Wyłapując i wymiatając patogeny za pomocą śluzu, rzęsek, łez. Jeśli mimo to intruz dostanie się do środka, do akcji wkraczają makrofagi – komórki pływające we krwi, które niszczą patogen.
Jednak nie zawsze udaje się całkowicie go wyeliminować.
Jeśli intruzowi uda się przedostać przez pierwszą barierę, uruchamia się odporność swoista. Ale jej działanie wymaga czasu. Patogen trzeba pochwycić, pociąć go na kawałki, zaprowadzić na przesłuchanie do komisariatu policji”, czyli do węzła chłonnego. Jeśli któraś z komórek układu odpornościowego przepływających przez węzeł chłonny rozpozna patogen (czyli potrafi go zniszczyć), zaczyna się namnażać i rozpoczyna walkę.
Skuteczną?
W większości przypadków tak. Układ odpornościowy ma potencjał, żeby każdy drobnoustrój w końcu „dopaść”. Problem w tym, że generowanie odpowiedzi swoistej trwa długo, średnio około siedmiu dni. W tym czasie drobnoustrój może nas przechytrzyć, skierować przeciwko nam... nasz własny układ immunologiczny. Tak dzieje się u niektórych osób zarażonych koronawirusem. Gdy pojawia się w organizmie, mechanizmy odporności swoistej ruszają. Badania pokazują jednak, że u niektórych osób w kontakcie z SARS-CoV-2 działają słabiej, dłużej niż zwykle. Wtedy ponownie wkracza do akcji odporność nieswoista, atakując z ogromną, destrukcyjną siłą. Dlaczego? Organizm próbuje za wszelką cenę zatrzymać zakażenie, a ponieważ mu się nie udaje, uruchamia się tzw. burza cytokinowa. Makrofagi zaczynają produkować taką liczbę cząsteczek alarmujących o zakażeniu, że doprowadza to do niszczenia dotkniętej przez wirus tkanki.
Czy taka reakcja organizmu zdarza się też przy innych chorobach?
Podobny mechanizm obserwujemy przy wirusowym zapaleniu wątroby, która nie jest niszczona przez wirusy, tylko przez własny układ odpornościowy organizmu. Jest to rodzaj autoagresji, aczkolwiek usprawiedliwiony, bo mamy czynnik zakaźny, czyli wirus. Inaczej jest w przypadku chorób autoimmunologicznych, m.in. tocznia – układ odpornościowy zaczyna niszczyć własne komórki, mimo że nie ma agresora z zewnątrz.
Dlaczego niektórzy mają dobrą odporność, a inni słabą?
Pierwszym czynnikiem, który ją determinuje, są geny. Ważne jest też, w jakim środowisku żyjemy, jak często mamy kontakt z patogenami. W społeczeństwach wysoko rozwiniętych, bogatych, gdzie dba się o higienę, układ odpornościowy funkcjonuje inaczej niż w niektórych społeczeństwach afrykańskich czy azjatyckich. Brak drobnoustrojów w otoczeniu sprawia, że mechanizmy odporności są gorsze, jesteśmy więc narażeni na choroby cywilizacyjne, jak cukrzyca, choroby reumatoidalne, szereg chorób skóry itd. Obserwuje się też większy rozwój chorób alergicznych. Z drugiej strony higiena umożliwiła wyeliminowanie wielu dolegliwości, na które zapadała wcześniej ludzkość. W zamian pojawiły się choroby cywilizacyjne, z którymi jeszcze nie potrafimy sobie radzić.