Kultura

Nagrodzony Złotą Palmą film o bogaczach, influencerach i walce o przetrwanie już na Canal +

Nagrodzony Złotą Palmą film o bogaczach, influencerach i walce o przetrwanie już na Canal +
Kadr z filmu "W trójkącie"
Fot. Materiały Prasowe

Na co dzień piją szampana, jedzą kawior i wrzucają słodkie selfie na media społecznościowe. Tym razem jednak nie będzie tak wesoło, a koniec luksusowego rejsu nie będzie dla jego bogatej klienteli miły. Zacznie się prawdziwa walka o przetrwanie, a tu pieniądze już nie grają tak wielkiej roli. Genialny film "W trójkącie" już w Canal +.

Czy świat mody, luksusu i społecznych podziałów może rozpaść się w jeden wieczór(wypełniony najlepszym szampanem i kawiorem rzecz jasna)? Ruben Östlund w swoim nagrodzonym Złotą Palmą filmie "W trójkącie" (2022) pokazuje nam, że tak – i robi to z bolesną precyzją, podszytą gorzkim, ale zaskakująco zabawnym humorem. To nie jest kolejna opowieść o pięknych ludziach robiących piękne rzeczy. To opowieść o tym, jak bardzo jesteśmy uwikłani w system, którego reguły znamy – ale który przestaje działać, gdy tylko zmienią się warunki gry.

Początek jak z Instagrama

Na początku poznajemy Carla (Harris Dickinson) – młodego modela, który, mimo pracy w topowych kampaniach, wciąż nie zarabia tyle co jego dziewczyna, Yaya (Charlbi Dean) – influencerkę, której "feed" to luksusowe śniadania, bikini i sponsorowane wakacje. Ich związek to swoisty eksperyment – oparty na grze sił, oczekiwań i ekonomicznych nierówności. Już pierwsza scena – kłótnia o rachunek w restauracji – mówi wiele o współczesnej dynamice damsko-męskiej, feministycznym napięciu i ekonomii relacji. Ale to dopiero preludium.

Witamy na jachcie. Najdroższym, rzecz jasna

Prawdziwa akcja rozkręca się na pokładzie luksusowego jachtu – gdzie bohaterowie trafiają w ramach influencerki współpracy. Tu mamy do czynienia z pełną galerią uprzywilejowanych postaci: rosyjskiego oligarchy, brytyjskiego producenta broni, pogardliwych gości i personelu, który z uśmiechem spełnia każdą, nawet najbardziej absurdalną prośbę (jak kąpiel w jacuzzi o 3:00 w nocy).

Z każdą minutą czuć, że coś musi się wydarzyć. I się wydarza – najpierw burza, potem zatrucie pokarmowe podczas wystawnej kolacji z owocami morza. Wymioty, biegunki, chaos – to nie tylko śmiałe, fizyczne przegięcie, ale i alegoria: luksus dosłownie przestaje działać a katastrofa zrównuje wszystkich.

Zamiana ról i brutalne przebudzenie

Kiedy jacht tonie, bohaterowie trafiają na bezludną wyspę. I tu właśnie film wchodzi na wyższy poziom. Bo nagle siła i hierarchia nie leży już w pięknie, pieniądzach ani liczbie followersów, ale w... umiejętności rozpalania ognia i łowienia ryb. Niewidoczna wcześniej sprzątaczka, Abigail (rewelacyjna Dolly de Leon), staje się naturalną przywódczynią grupy – jedyną, która potrafi przetrwać. To właśnie na wyspie dochodzi do ostatecznej dekonstrukcji systemu wartości bohaterów. Carl staje się zabawką w rękach Abigail. Yaya traci kontrolę. Granice klasowe i płciowe zacierają się, a twarze modelek nie mają już żadnego znaczenia, gdy trzeba zdobyć tuńczyka.

Luksus to iluzja – a świat jest brutalnie prosty

Östlund z chirurgiczną precyzją i ogromną odwagą rozkłada na czynniki pierwsze społeczne podziały, klasizm, mizoginię, a nawet mechanizmy influencer marketingu. Śmiejemy się, bo widzimy w tym coś absurdalnie znajomego – ale to śmiech, który kończy się lekkim dyskomfortem. Film jest pełen długich, wymownych scen. Kamera lubi zostać na twarzy bohatera kilka sekund za długo – zmuszając nas do wejścia w jego myśli, nawet jeśli tego nie chcemy. A montaż, muzyka i symbolika – choć nieprzesadna – robią ogromne wrażenie.

Dramat tuż po premierze

Wielką ironią losu i zarazem głęboko poruszającym kontekstem filmu "W trójkącie" jest fakt, że była to ostatnia rola Charlbi Dean – południowoafrykańskiej modelki i aktorki, która wcieliła się w postać Yayi. Zaledwie kilka miesięcy po premierze filmu w Cannes, Dean zmarła nagle w wieku 32 lat z powodu nieoczekiwanych powikłań po infekcji bakteryjnej.

To właśnie w postaci Yayi odbijają się wszystkie sprzeczności współczesności: piękno, które daje władzę; zależność emocjonalna podszyta kalkulacją; i puste hasztagi, które w zderzeniu z rzeczywistością tracą sens. Charlbi Dean zagrała to z niezwykłą lekkością i głębią – i być może właśnie dlatego jej obecność w filmie nabiera dziś dodatkowego, poruszającego znaczenia.

Czy to komedia? Czy dramat? A może lustro?

"W trójkącie" nie da się łatwo zaszufladkować. To film momentami przezabawny, momentami brutalnie smutny. To też opowieść o końcu świata – nie w sensie apokalipsy, ale końcu systemu, który znaliśmy. Ruben Östlund nie daje nam łatwych odpowiedzi, ale zadaje bardzo celne pytania. Mnie ten film zachwycił, ale ja lubię inteligentne kino z pazurem, które nie boi się wyśmiewać zarówno elit, jak i klasowych mitów. On dosłownie rozbiera świat na części pierwsze i zostawia widza z otwartymi ustami. Ten film to nie tylko kino. To socjologiczna wiwisekcja naszych czasów – gdzie piękno, bogactwo i status społeczny są warte tyle, co papierowy parasol w tropikalnej burzy.

No i scena castingu - jaką minę modele robią dla H&M, a jaką dla Balenciagi? Wspaniałe!

Wtrojkacie2
Scena castingu z filmu "W trójkącie"
materiały prasowe

"W trójkącie" jest dostępny w Canal +.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również