Chcemy wyglądać naturalnie, ale... defekty mają być zakryte. U mnie największym problemem są cienie pod oczami. Dlatego odkąd pamiętam używam korektorów. Opiszę kilka moich odkryć.
Jak robiłam test? Kilka kropek pod każdym okiem wklepywałam, albo rozcierałam delikatnie pędzelkiem - ostrożnie, by nie naciągać skóry. Wnioski? Po teście widzę, że korektor trzeba koniecznie wypróbować przed kupnem – ani cena, ani aplikator (pędzelek albo gąbeczka), ani forma nie gwarantują sukcesu. Zwłaszcza gdy się ma tak zapadniętą skórę pod oczami i cienie jak ja.
Można wybierać aż z 21 odcieni! Korektor ma dużo pigmentów, dlatego jest mocno kryjący.
Moje wrażenia: Esencjonalny, gęsty korektor, tępy podczas rozcierania, a potem widoczny jak puder. Dlatego trzeba starannie wybierać kolor. Im bardziej nietrafiony, tym bardziej widoczny.
Uwaga! Obciąża delikatną cienką skórę, dlatego dobrze jest przed nałożeniem wymieszać go na palcu z odrobiną kremu.
Stworzony do wrażliwych okolic oczu. Zawiera składniki kojące, nawilżające i zmniejszające cienie (ekstrakt z zielonej herbaty, kolagen i kwas hialuronowy). Plus mikroperełki, które rozpraszają światło.
Moje wrażenia: Aplikator z gąbką pozostawia na skórze niewiele kosmetyku, ale to wystarczy, by ją odświeżyć. Nie kamufluje bardzo ciemnych cieni.
Zawiera składniki stosowane w kremach pod oczy: kwas hialuronowy, peptydy, witaminę E, wyciąg z zielonej herbaty, z ogórka, ziele świetlika, algi i drobinki miki. To wiele obiecuje.
Moje wrażenia: Po nałożeniu musiałam chwilę poczekać na wniknięcie kosmetyku – nie dzieje się to błyskawicznie. Ale efekt świetny – korektor niweluje wszystkie mankamenty. Uwaga! Jest gęsty, należy rozcierać go delikatnie, ale szybko – zanim straci poślizg.
Zawiera składniki nawilżające i witaminy, które wzmacniają delikatny naskórek i naczynka. Łagodzi podrażnienia.
Moje wrażenia: Ma idealną konsystencję i aplikator w pędzelku. Świetny do poprawek w ciągu dnia. Kolor jest zaskakująco jasny. Przestraszyłam się tego, ale po kilku minutach od nałożenia ponownie spojrzałam w lustro i okazało się, że okolice oczu są optycznie wygładzone i rozjaśnione. A po jasnym nalocie ani śladu.
Z jednej strony jest korektor: kryjący, długotrwały i odporny na pot. Z drugiej serum nawilżające z pędzelkiem. Zawiera kwas hialuronowy, glicerynę, rozświetlające perełki.
Moje wrażenia: Dzięki serum skórze nie grozi wysuszenie. Drobne pigmenty sprawiają, że korektor jest na twarzy niewidoczny, a polimery, że nie zatyka porów.