Wyobraźmy sobie szalone lata 20. ubiegłego wieku. Czas, w którym świat próbuje otrząsnąć się po Wielkiej Wojnie, rzucając się w wir zabawy. Z jednej strony mamy dostojną, starą Europę, pachnącą perfumami i nostalgią. Z drugiej – nadciąga amerykański żywioł: głośny, szybki, zakochany w pieniądzach i... jazzie.
To właśnie w tej scenerii rozgrywa się akcja "Księżnej Chicago" (The Duchess of Chicago) – operetki Emmericha Kálmána, która po niemal wieku zapomnienia wraca na polskie sceny w spektakularnym stylu.
Fabuła spektaklu brzmi jak scenariusz najlepszej komedii romantycznej ze Złotej Ery Hollywood. Poznajemy dwie skrajnie różne postaci. Ona: nowoczesna milionerka z Ameryki. Jest pewna siebie, wyzwolona, kocha rytm charlestona i "american dream". On: książę z dawnego rodu. Wierny tradycji, rozmiłowany w walcu wiedeńskim i tęskniący za minioną epoką monarchii.
Choć dzieli ich niemal wszystko – od pochodzenia po gusty muzyczne – rodzi się między nimi uczucie. To historia o tym, że przeciwieństwa nie tylko się przyciągają, ale potrafią wywołać prawdziwą burzę emocji.
To, co wyróżnia to dzieło Kálmána, to niezwykła warstwa muzyczna. Kompozytor, znany z klasycznych wiedeńskich melodii, tutaj odważył się na eksperyment. "Księżna Chicago" to artystyczny ring, na którym tradycyjny czardasz i walc ścierają się z nowoczesnym jazzem i slow-foxem.
„Księżna Chicago” to nie tylko spektakl – to artystyczna podróż przez czas, kontrasty i emocje. Gdy po raz pierwszy zetknąłem się z tym zapomnianym arcydziełem Kálmaná, poczułem, że jego energia wciąż żyje, a jego przesłanie jest dziś równie aktualne jak w 1928 roku. To opowieść o zderzeniu światów, nostalgicznej starej Europy z błyskotliwym „american dream”, jazzu z walcem, tradycji z rewolucją - mówi Michał Znaniecki, reżyser spektaklu.
Mazowiecki Teatr Muzyczny nie stawia na "muzeum". Nowa inscenizacja to uczta dla oka, która czerpie garściami z estetyki lat 20., ale podaje ją w nowoczesnej formie:
Powrót "Księżnej Chicago" (premiera 29 listopada) to wydarzenie kulturalne, które wykracza poza ramy klasycznej operetki. To opowieść o zmianie, o tym, jak stare ustępuje miejsca nowemu, i o miłości, która musi znaleźć drogę w gąszczu kulturowych różnic. Reżyser Michał Znaniecki słusznie zauważa, że energia tego dzieła "wciąż żyje", a dylematy bohaterów są zaskakująco bliskie naszym dzisiejszym wyborom.
Jeśli szukamy wieczoru pełnego pasji, wyśmienitej muzyki i wizualnego piękna – ten tytuł powinien znaleźć się w naszym kalendarzu.