Kultura

Witold Szabłowski w cyklu #Książkorys: "Rzeczy, które wydarzyły się naprawdę, mogą być bardziej fascynujące niż fikcja"

Witold Szabłowski w cyklu #Książkorys: "Rzeczy, które wydarzyły się naprawdę, mogą być bardziej fascynujące niż fikcja"
Witold Szabłowski
Fot. Pola Sobuń

#Książkorys to cykl, w którym pisarki i pisarze opowiadają o literaturze, która miała wpływ na ich życie i twórczość. Kształtowała jako ludzi, wzruszała, pomagała w procesie twórczym i inspirowała do własnych poszukiwań. Poznajcie osobiste wybory książek Witolda Szabłowskiego, reportażysty, autora m.in., "Jak nakarmić dyktatora", "Tańczące niedźwiedzie", "Rosja od kuchni", "Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia" czy "Merhaba".

1. "Pierwsze przygody Mikołajka”, René Goscinny i Jean-Jacques Sempé

"To jest mój numer jeden spośród książek kluczowych. Dostałem ją od rodziców, kiedy miałem 10-11 lat. Pożarłem wszystkie tomy w niesłychanym tempie. Wtedy pierwszy raz miałem poczucie, że czytając czułem entuzjazm całym sobą. Czułem, że się dzieje coś ważnego i że ta książka mnie przenika, dopełnia. "Pierwsze przygody Mikołajka" dały mi także silne poczucie, że chcę zostać pisarzem".

pierwsze-przygody-mikolajka-b-iext121594629
"Pierwsze przygody Mikołajka”, René Goscinny
mat. prasowe

2. "Przygody dobrego Wojaka Szwejka”, Jaroslav Haszek

"Kiedy miałem dwanaście lat, byłem w sanatorium dla dzieci w Zakopanem. Strasznie się tam nudziłem. Dorwałem w tamtejszej bibliotece „Przygody dobrego Wojaka Szwejka”. Jako dorosły człowiek próbowałem przeczytać Haszka raz jeszcze, ale nie da się. Jednak wtedy, ta książka otworzyła mi oczy, że o wojnie można pisać inaczej. Po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że jeśli kiedyś będę autorem, to chcę pisać o poważnych sprawach w taki sposób. Śmieszny i tragiczny jednocześnie, słodki i gorzki. Od tamtego momentu, w książkach oraz w moim pisaniu szukam takich smaków. Najbardziej cenię pisarzy, który potrafią sprawić, że się śmieję, a po kolejnych trzech stronach lektury płaczę. W gruncie rzeczy tak właśnie wygląda życie, wojna i twórczość Haszka".

933479757o
"Przygody dobrego Wojaka Szwejka”, Jaroslav Haszek
mat. prasowe

3. Bohumil Hrabal

"Haszek był dla mnie bramą do literatury czeskiej. Z kolei pierwszą osobą, którą mógłbym określić jako „mistrza” jeśli chodzi o pisanie jest Bohumil Hrabal. „Pociągi pod specjalnym nadzorem” czy „Postrzyżyny” zawierają co, to najpiękniejsze u Haszka, ale ubrane w poważną literaturę. Hrabala odkryłem na pierwszym roku studiów. Był dla mnie pisarzem, który całe życie uciekał przed smugą cienia, która nieustępliwie go goniła. Im był starszy, tym ta ucieczka gorzej mu wychodziła. Finalnie popełnił samobójstwo wyskakując ze szpitalnego okna. Od czasu, kiedy jego życiorys się dopełnił, tym bardziej widoczny jest ten tragizm. I tym bardziej poruszające jest, jak lekko i ciepło pisał o życiu".

pociagi-pod-specjalnym-nadzorem-b-iext115635987
"Pociągi pod specjalnym nadzorem” , Bohumil Hrabal
mat. prasowe

4. "Żart", Milan Kundera

"Historię, która dzieje się w „Żarcie” można streścić w 10-15 zdaniach. Jest tam zawiedziona miłość i nieudolna próba zemsty – skąd tytuł książki. Opowieść banalna jak życie, ale jest tak gęsta i doskonale prowadzona pod kątem narracji, że czytając 450 stron nie można oderwać się od lektury. Przeczytałem ją w życiu pięć razy i za każdym razem, gdy do niej siadam upewniam się, że mam parę dni wolnego, bo wiem, że pochłonie mnie bez reszty".

e122190836544729d61ee31b82a79eaf
"Żart", Milan Kundera
mat. prasowe

5. "Sto lat samotności", Gabriel García Márquez

"Cofnę się do czasów licealnych. Gabriel Garcia Márquez to kolejny przykład pisarza, który przemawiał do mnie we wczesnym etapie życia, a później przestał. Uwielbiałem „Sto lat samotności” i kiedy przeczytałem ją po raz pierwszy, to następnie z rozpędu przeczytałem ją jeszcze cztery razy. Zacząłem uczyć się języka hiszpańskiego planując, że kiedyś przeczytam ją w oryginale. Marzyłem, że kiedyś pojadę do Kolumbii, do miasta Aracataca, w którym mieszkał dziadek Márqueza. Dlaczego? Większość opowieści ze „Stu lat samotności” to historie, które Gabriel usłyszał od swojego dziadka. Pojechałem tam rok przed śmiercią pisarza. Dużo niesamowitych rzeczy się wtedy wydarzyło. Na miejscu spotkałem rodzonego brata Márqueza. Zabrał mnie w niesamowite miejsce, a dokładnie do punktu skupu złomu, które okazało się dawną lożą masońską, do której należał ich dziadek! Na ścianach wciąż wisiały portrety dawnych mistrzów loży, a także ich przodka. Márquez był dla mnie bardzo ważny jako pisarz. Po powrocie z Kolumbii okazało się jednak, że „Sto lat samotności” nie było już dla mnie. Ta książka nie miała mi nic nowego do powiedzenia".

930560378o
"Sto lat samotności", Gabriel García Márquez
mat. prasowe

6. "Legenda tysiąca byków”, Yaşar Kemal

"Pod koniec studiów zacząłem mieszkać w Turcji. Tam miałem kolejne wielkie pisarskie objawienie, czyli Yaşara Kemala. Moim zdaniem, to największy pisarz turecki, a jednocześnie zupełnie zapomniany i niedoceniony. W języku polskim ukazała się tylko jedna książka jego autorstwa o tytule „Legenda tysiąca byków”. Przeczytałem ją i przepadłem. Yaşar Kemal jest pisarzem, który opisał odchodzące światy. „Legenda tysiąca byków” jest opowieścią o Jorukach, ostatnim koczowniczym plemieniu w Turcji. To byli ludzie, którzy żyli jak Turcy 1000 lat wcześniej. Nie budowali domów, nie osiadali na stałe. Zajmowali się przepędzaniem bydła, tworzyli rękodzieło, kuli miecze i byli świetnymi wojownikami. Powieść Yaşara Kemala jest próbą sportretowania, w jaki sposób ostatni Jorukowie próbują żyć, jak ich przodkowie. Z roku na rok jest to coraz trudniejsze, bo coraz mniejsze znaczenie mają nie tylko ich umiejętności, ale także wartości: dane słowo, przyjaźń, zasady moralne. To niesamowicie mocny obraz i jedna z najpiękniejszych książek Kemala. Kolejna, która nikogo na świecie nie zainteresowała, bo pisał o rzeczach nieistotnych dla większości".

821385-352x500
"Legenda tysiąca byków”, Yaşar Kemal
mat. prasowe

7. "Gottland", Mariusz Szczygieł

"Oczywiście na pewnym etapie życia zainteresowałem się reportażem. Postacią, która miała na mnie duży wpływ był Mariusz Szczygieł. Nauczył mnie, że rzeczy, które się wydarzyły naprawdę mogą być tak samo pasjonujące jak fikcja, a czasami nawet bardziej. To on wpuścił mnie w te maliny zwane reportażem. Dlaczego "maliny"? Bo to niesłychanie trudne napisać reportaż, w którym musisz sprawdzić każdy najmniejszy detal, szczegół, kolor i zapach. Mariusz Szczygieł nauczył mnie nie tylko pisać, ale także zaszczepił we mnie jakiś rodzaj swojej wrażliwości, spojrzenia na rzeczywistość. Miałem to szczęście, że został moim nauczycielem i przełożonym w Dużym Formacie. Mój faworyt w twórczości Szczygła? „Gottland” oczywiście".

large_szczygiel_gottland
"Gottland", Mariusz Szczygieł
mat. prasowe

8. "Zawsze piękne. Życie, śmierć i nadzieja w slumsach Bombaju”, Katherine Boo

"To książka, która w reportażu pozwoliła mi postawić kolejne kroki. Była pozycją przełomową. Historia dzieje się w slumsie w Bombaju, w którym mieszka Katherine Boo. Drobna blondynka, Amerykanka z mnóstwem alergii - sama w środku jednej z najniebezpieczniejszych dzielnic świata. Codziennie przez cztery lata dokumentowała życie jednej rodziny, która zajmowała się zbieraniem złomu. Robiła to w momencie, w którym ich rzeczywistość bardzo się zmieniała. Nagle wartość złomu poszybowała w górę, ze względu na przygotowania Chin do olimpiady sportowej. Rodzina z dnia na dzień zaczęła się bogacić, a Katherine Boo skrzętnie dokumentowała ich codzienność w tym ważnym czasie. Wrażenie robi niezwykła dbałość o szczegóły. Autorka zrobiła do książki ponad 150 wywiadów z okolicznymi mieszkańcami i świadkami wydarzeń. Niewielu autorów stać na to, aby przeprowadzić się na cztery lata do Bombaju, zamieszkać w slumsie i napisać o tym książkę. Dla mnie to absolutnie najwyższa forma reportażu".

352x500 (1)
"Zawsze piękne. Życie, śmierć i nadzieja w slumsach Bombaju”, Katherine Boo
mat. prasowe

9. "Łaskawe”, Jonathan Littell

"Przygotowując się do tego spotkania uświadomiłem sobie, że dopiero po „Łaskawych” zacząłem pisać książki, które są reportażami historycznymi. Duża w tym zasługa Littella, który z niewiarygodną dbałością o szczegóły i narracyjną fantazją opisał losy jednego z niemieckich oficerów w trakcie II wojny światowej. Postać Maximiliana Aue przypomina nieco Forresta Gumpa. Oficer SS jest obecny w trakcie wszystkich najważniejszych momentów historycznych, a w niektórych odgrywa dosyć ważną rolę. Oczywiście, że to wszystko jest fantazją Littella, ponad to przeplataną wątkami homoseksualnymi. "Łaskawe" to ponad 750 stron intensywnej, wciągającej, doskonale przemyślanej i skonstruowanej historii wojennej. Od pierwszej kartki trzyma w napięciu i nie pozwala odłożyć się na półkę. Ta książka odczarowała dla mnie myślenie o pisaniu tekstów historycznych. Littell należy także do mistrzów zakończeń książek. Dopiero w ostatnim zdaniu zawarta jest cała tajemnica i sens tej historii".

laskawe-b-iext121551109
"Łaskawe”, Jonathan Littell
mat. prasowe
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również