Społeczeństwo

"Żyję życiem, którego zawsze pragnęłam. Oto, jak udało mi się to zrobić w 12 miesięcy"

"Żyję życiem, którego zawsze pragnęłam. Oto, jak udało mi się to zrobić w 12 miesięcy"
Fot. Istock

Ile można zmienić w rok? Czy czas kryzysu to dobry moment na życiowe rewolucje? Co może nas czekać, gdy zrywamy ze schematem i odważamy się iść nową drogą? Odpowiedzi na te pytania przyszły do nas w liście czytelniczki

Odważyłam się dla córek – Złożyłam wymówienie dzień po wysłaniu do was pierwszego listu – mówi Agnieszka. – Wyjaśniłam szefom, że chcę się rozwijać, nie wypalać. Odeszłam z firmy, w której spędziłam 10 lat jako asystentka zarządu. Zawsze dyspozycyjna, na obcasach, tonąca w dokumentach i obowiązkach, którymi mnie zarzucano: „bo Aga zawsze stanie na wysokości zadania”. A życie osobiste? Nie było równowagi. Nie chciałam tego dłużej ciągnąć.

Dziś jej decyzja budziłaby kontrowersje – w niepewnych czasach nikt nie ryzykuje. Wtedy jednak nie było epidemii. – Czułam, że muszę uporządkować w głowie sprawy, które mnie obciążały, nie pozwalały iść dalej – opowiada. Nie chodziło tylko o pracę, ale i dramat ostatnich lat.

Długo starała się z mężem o drugie dziecko. Ich starsza córka była nastolatką, gdy Agnieszka w końcu zaszła w ciążę. Radość trwała krótko. Poronienie – pierwsze, drugie, następne. – To wyniszczało mi psychikę – wyznaje. Ostatnią ciążę traktowała już sceptycznie, skoro nie udało się tyle razy, ale stał się cud. Druga córka urodziła się zdrowa. – To dało mi siłę, by chcieć czegoś więcej od życia – wyznaje. – Zainspirowało do odważnych decyzji. Teraz mi lżej.

– Walczę z nadwagą od 20 lat. Kiedy urodziłam pierwsze dziecko, przytyłam. Podobno karmiąc piersią, traci się na wadze, ja przybierałam – mówi. To miało wiele konsekwencji: oddalała się od znajomych, źle czuła się w towarzystwie, miała kłopoty z zawiązaniem butów, frustrował ją widok ubrań, w które się nie mieściła. – Nie oglądałam się w lustrze, moja głowa chciała pamiętać mnie sprzed ciąży – opowiada.

Ile diet stosowała? – Najprościej powiedzieć: wszystkie. Niektóre działały szybko, tyle że pojawiał się efekt jo-jo. Gdy pisałam list do redakcji, byłam zrozpaczona: przytyłam 40 kilogramów w trzy miesiące. Nie znoszę zdjęć z tamtego okresu. Ale właśnie wtedy postanowiłam zadbać o siebie mądrze. Uznałam, że jeśli schudnę trwale, symbolicznie zacznę nowe życie i uwierzę, że mam na nie wpływ. Tylko nie wiedziałam, jak się do tego zabrać – uśmiecha się.

 

– Przełomem była wizyta u lekarki, która zasugerowała badania krzywej cukrzycowej. Wszystko się wyjaśniło! Mam insulinooporność. Doktor wytłumaczyła mi, że to wpływa na przyrost wagi. Dotarło do mnie, że odchudzanie trzeba zacząć od lekarza, a nie wyznań gwiazd, które chwalą się efektami diety X. Dostałam skierowanie do dietetyka. Czekał mnie trudny rok.

Nieidealna Kobieta ze zdjęcia zrobionego niedawno nosi ubrania mniejsze o cztery rozmiary. I jest zadowolona z siebie. – Chudłam rozsądnie, średnio kilogram na tydzień. Żadnych zrywów, wszystko konsultowane z lekarzem, który dobrał mi leki i radził, jak jeść – opowiada Agnieszka. Pokazuje fotografię w komórce: „talerz idealny”, połowa to owoce i warzywa, reszta chude mięso, pieczywo, ryby. Ma też zdjęcia dobrych dla niej produktów, które można kupić w poszczególnych marketach.

 

– Nie rozstaję się z tą ściągą. Biorę udział w warsztatach ze specjalistami od zdrowego odżywiania. To ma sens, a nie diety cud – przekonuje. Kryzysy? Oczywiście. – Lubimy rodzinnie biesiadować, a ja jem teraz ostatni posiłek o szesnastej. Odpadają słodycze, które kocham, wino. To rodzi frustrację, więc czasem pozwalam sobie na „grzech”. Jestem nieidealna, a mimo to skuteczna – przyznaje Agnieszka.

Nosi teraz mniejsze sukienki, a przed pandemią jeździła z przyjaciółkami w góry. Córki widzą ją uśmiechniętą – znów jest zajęta. „Mam pracę z misją” – mówi. Od kilku miesięcy Agnieszka pracuje w centrum medycznym. Spokojniejsza praca? Czasy nie pozwalają, ale ma satysfakcję. Pacjenci do niej lgną, bo... „pani Agnieszka jest cierpliwa, potrafi rozładować stres”. – Dobra energia do mnie wraca – mówi. – Gdy pisałam do „Twojego Stylu” pierwszy list, nie sądziłam, że potrafię zmienić w życiu aż tyle w jeden rok. A to się po prostu stało.

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również