Wywiad

Aleksandra Świgut, stypendystka programu VeloTalent, opowiada o tym projekcie, pasji i marzeniach

Aleksandra Świgut, stypendystka programu VeloTalent, opowiada o tym projekcie, pasji i marzeniach
Fot. Honorata Karapuda

Aleksandra Świgut to pianistka, która uczy na Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie. Dzięki stypendium VeloBanku ma szansę spełnić marzenie o nagraniu płyty z orkiestrą. 

Aleksandra Świgut - wywiad ze stypendystką programu VeloBanku

Twój Styl: Co to takiego VeloTalent, którego jesteś stypendystką?

Aleksandra Świgut: To pionierski program VeloBanku, którego jestem pierwszą beneficjentką. Ideą projektu jest wsparcie młodych i zdolnych profesjonalistów, którzy od jakiegoś czasu funkcjonują na rynku, ale wciąż potrzebują zarówno merytorycznego, jak i wizerunkowego wsparcia. Marzyłam o nagraniu płyty z orkiestrą, a to drogie i złożone przedsięwzięcie. Współpraca z tak skomplikowanym organizmem jakim jest orkiestra symfoniczna to trudne zadanie. Wiele zależy od porozumienia z dyrygentem, który nie tylko koordynuje i dyscyplinuje, ale przede wszystkim nawiązuje relacje, inspiruje, wpływa na wrażliwość muzyków i nadaje kierunek interpretacji. Nawiązanie kontaktu z kilkudziesięcioosobową grupą artystów, otwarcie się na ich przekaz, zbudowanie zaufania i stworzenie spójnej interpretacji wymagało od wszystkich muzyków energii, koncentracji i samodyscypliny.

W jaki sposób pomagają tutaj działania VeloBanku?

Rynek muzyki klasycznej wciąż niesłusznie pozostaje niszą, której trudno przebić się do masowego odbiorcy. VeloTalent ma mi pomóc kształtować wizerunek i przez działania promocyjne wzmocnić w budowaniu własnej publiczności. Dlatego odbyłam szkolenia z wystąpień publicznych, komunikacji medialnej, a nawet spotkanie ze stylistką i ekspertem finansowym. Świat muzyki klasycznej funkcjonuje na innych zasadach niż świat popkultury. Jego specyficzny klimat został doskonale sportretowany w filmie „Tár” z Kate Blanchett. W tym świecie musisz porzucić swoje ego, poddać się woli kompozytora, unicestwić samego siebie.

A ty lubisz występować w pięknych sukniach, które zwracają uwagę.

Jestem estetką. Lubię ciekawe stroje i wyraziste kolory, chciałabym żeby moje kostiumy były dziełami sztuki. Uważam, że piękny strój wzmacnia doznania estetyczne, a wtedy wizerunek staje się wyrazisty. Piękna stylizacja dodaje mi pewności siebie, odwagi, pozwala wyrazić kobiecość. Robię to też z szacunku do publiczności, która chce poczuć się wyjątkowo przychodząc na koncert.

Sama zajmujesz się swoimi social mediami?

Zajmuję się każdym aspektem kariery, co jest obciążające i pozostawia mało czasu na utrzymanie warsztatu muzycznego na najwyższym poziomie. Dbam o aktywność w social media, ale nie jest to moja naturalna droga komunikacji. Musiałam się tego nauczyć - z natury jestem nieśmiała i nie mam potrzeby dzielenia się prywatnością. Całkowicie oddzielam tę przestrzeń od zawodowej. Mój zawód jest zresztą wysoce schizofreniczny - na scenie daję upust emocjom, których nie mogę okazać w życiu prywatnym. A w życiu prywatnym jestem jak żołnierz na polu walki. Emocje są pod maksymalną kontrolą. Moje drugie imię to „dyscyplina”.

Mówi się o tobie, że jesteś muzyczną buntowniczką. Co to znaczy?

Bunt jest we mnie na wielu poziomach. Nie zgadzam się z miałkością kultury, tandetą, prymitywizowaniem przekazu. Z tym, że dziś promowani są ludzie, którzy niczego sobą nie reprezentują. Popkultura opiera się na podglądactwie, mocnym i kontrowersyjnym przekazie dotyczącym życia prywatnego. Staram się, aby moja sztuka była zbudowana na kompetencjach, ciężkiej pracy i wartościach. Mój bunt dotyczy też niezgody na konserwatyzm środowiska akademickiego, które czasem tłamsi młode pokolenie muzyków i nie pozwala im rozwinąć skrzydeł. Edukacja powinna nadążać za szybko zmieniającą się rzeczywistością. Dziś aby zainteresować swoją sztuką nie wystarczy perfekcyjne opanowanie utworu zgodnie z kryteriami przyjętymi przez grono ekspertów. Autentyczność i własny styl można zbudować wyłącznie w oparciu o odkrywanie własnych emocji. To nasza osobowość jest najlepszym paliwem sztuki. Nie interesują mnie sztywne kanony interpretacji. Przeglądam się w dźwiękach Chopina czy Griega, ale opowiadam o sobie.

Tego również uczysz studentów Akademii?

Tak. Oczywiście pracujemy nad warsztatem - nie można przekazać emocji bez zbudowania narzędzi, ale w ten obszar włączam pracę nad wyobraźnią i tą drogą wpływam nie tylko na intelekt, ale przede wszystkim na duchowość młodych ludzi, która jest dziś bardzo zaniedbanym obszarem. Praca pedagogiczna na Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie to dla mnie wielki zaszczyt. Uważam, że to niezwykle potrzebne i odpowiedzialne zadanie, które daje wiele satysfakcji.

A czy muzykę klasyczną można zrozumieć nie będąc wykształconym muzykiem?

Oczywiście. Jedyną kartą wstępu jest wrażliwość, którą ta muzyka wzbogaca i potęguje. Muzyka klasyczna jest znacznie bardziej skomplikowana niż rozrywkowa, słuchając jej trzeba się bardziej w nią zaangażować, ale w zamian daje tysiące odcieni jednej emocji, które trudno wyrazić słowami.

Twoja siostra jest skrzypaczką, ty pianistką. Rodzice też są muzykami?

Potrzeba muzykowania była w mojej rodzinie czymś naturalnym. Mama śpiewała w chórze, dziadek grał na akordeonie, wujek na fagocie. Te rodzinne, muzyczne tradycje głęboko w nas rezonowały. Moja siostra jest skrzypaczką Królewskiej Opery Sztokholmskiej. Wszystko zawdzięczamy przede wszystkim poświęceniu naszej mamy, która całe życie dbała, żebyśmy mogły realizować swoje marzenia. Mama jest dla mnie największym autorytetem.

Gdzie szukasz relaksu?

Koncertowanie jest wyczerpujące, a wolny czas poświęcam na nieustanne poszerzanie repertuaru. Swój zawód rozumiem szeroko. Bycie artystą wymaga nie tylko inteligencji emocjonalnej, to także ciężka praca fizyczna. Paradoksalnie sport jest bliski sztuce, którą uprawiam. Muszę utrzymywać ciało w dobrej kondycji, aby nie dopuścić do wypalenia. Dużo biegam, chodzę na siłownię, tańczę. Lubię ruch. Muzyka to całe moje życie. Niedawno usłyszałam piękne zdanie: przedmioty ścisłe - matematyka, ekonomia, filozofia - uczą jak myśleć, ale to muzyka uczy jak kochać. Chciałabym do końca życia dzielić się tą miłością z ludźmi.

GRZEDZINSKI_20230817_GRW02770
Aleksandra Świgut z orkiestrą
fot. Wojciech Grzędziński
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również