Co kupować z drugiej ręki i vintage? O dobrych wyborach mówi ekspertka Zofia Komasa

Zofia Komasa jest cenioną kostiumografką, a od niedawna ma swój butik pop-up z ubraniami z drugiej ręki i vintage - Varszawa Vintage. Pomysłodawcy targów zaprosili Zosię do współtworzenia 25. edycji w roli kuratorki i ekspertki. Nam opowiada, jak zaczęła się jej przygoda z modą i z czym wiąże się rola kuratorki. 

Kiedy zaczęłaś interesować się modą vintage? Czy towarzyszyła Ci od zawsze?

Moda vintage towarzyszyła mi od zawsze - wychowałam się w kuluarach teatralnych, jeździłam z moim tatą po całej Polsce, kiedy realizował swoje sztuki. Uwielbiałam przebywać z garderobianymi, podglądać dbałość, z jaką przygotowują kostiumy, tworzą postaci. Wróciłam do mody vintage podczas studiów na ASP, gdzie szukałam swojej tożsamości jako artystka. W mojej szafie znajdziesz nową bieliznę i buty, wszystko inne jest vintage, bądź co najmniej z drugiej ręki lub jest prezentem od kogoś, komu dane ubranie się znudziło. 

Skąd pomysł na autorskie miejsce Varszava Vintage? Jaka jest główna idea Waszego butiku, kto go tworzy?

Butik powstał z kryzysu. Razem z Marcelem, z którym pracowałam przy filmach, reklamach i serialach, zdecydowaliśmy, by otworzyć coś swojego i mieć jakąś stałość w naszym niestałym zawodzie. Brakowało mi miejsca z dobrą, ciekawą selekcją vintage w Warszawie, bo sama jako kostiumografka często podróżowałam po Europie w poszukiwaniu strojów do konkretnych projektów. Chciałam mieć swoje miejsce, które inspiruje, zachęca do vintage, może pomóc odnaleźć swój styl. Chcieliśmy, by miało wyjątkowy klimat. Pracuję w branży filmowo-modowej od piętnastu lat i gdy otwierałam butik wiedziałam, że będą zaglądać do niego koleżanki i koledzy z pracy, ale na szczęście nie skończyło się tylko na nich. Nasza społeczność rośnie.

Co polecasz kupować z drugiej ręki i vintage? W jakie materiały i fasony warto inwestować?

Mam proste zasady: wybieram dobre dżinsy Levi's, kowbojki - meksykańskie bądź teksańskie, jedwabne koszule, skórzane kurtki, najlepiej takich firm jak Chevignon, sukienki z jedwabiu i lnu, dobre bawełniane T-shirty Harley Davidson lub z nadrukiem ulubionego zespołu, kaszmirowe, wełniane sweterki i kardigany. I koniecznie garnitury z dobrej włoskiej wełny.

Jaką destynację poleciłabyś na szukanie perełek z drugiej ręki i vintage, czy masz szczególnie ulubione miejsce?

Zdecydowanie polecam Barcelonę, Amsterdam, Paryż i Rzym. Znajdziesz tam świetną selekcję vintage, ubrania i dodatki w dobrym stanie, z nutą stylu, który reprezentuje każde z tych miast. Właśnie wracam z Barcelony, gdzie zaopatrzyłam się w sześćdziesiąt kilogramów ubrań vintage do mojego kolejnego projektu filmowego.

Na czym polegała Twoja rola kuratorki podczas ostatniej 25. edycji targów Jestem Vintage? Skąd pomysł na takie działanie?

Pomysł kuratorski wyszedł ode mnie. Brakowało mi merytorycznego przewodnika po targach, chciałam, żeby reprezentowała je osoba, która kocha vintage, zna się na selekcji i sama jest wystawcą. Cieszę się, ze twórcom Jestem Vintage spodobał się mój pomysł i dzięki ich zaufaniu czułam, że mogę przekazać swoją wiedzę, przedstawić wystawców z innej strony oraz zachęcić i zdobyć nowych fanów vintage. 

Jako kuratorka rozmawiałam z wystawcami o ich selekcjach, ich misji oraz o tym, jak dbać o rzeczy, które mają w swojej ofercie. Wszystko zostało podane w przystępnej, zrozumiałej, a przede wszystkim autentycznej formie. To chyba właśnie najpiękniejsza strona vintage - autentyczność! 

Następna edycja Jestem Vintage #26 odbędzie się w dniach 13 i 14 września w Elektrowni Powiśle.