Nowy film reżysera Alonso Ruizpalacios zachwyci fanów serialu "The Bear" gorączkowym i pełnym dramatów obrazem pracy w restauracyjnej kuchni. Rooney Mara i Raúl Briones Carmona świetnie zagrali kochanków, którzy wykradają cenne minuty na odrobinę czułości na kuchennym zapleczu, zaś finał filmu pozostaje na długo w pamięci.
Filmy i seriale o gotowaniu wciąż są w modzie, o czym świadczy chociażby popularność serialu „The Bear” czy niedawny „Bulion i i inne namiętności” z Juliette Binoche. Kto jednak marzy o wysmakowany kadrach ekskluzywnych potraw, srogo się rozczaruje filmem „La Cocina”. Tutaj szybciej zobaczymy sterty obierków i brudne dania czy potoki wody zalewające kuchenną podłogę. Meksykański reżyser Alonso Ruizpalacios („Narcos: Meksyk”) sam pracował w restauracji, zna więc pracę w kuchni od podszewki. Dlatego biorąc się za adaptację sztuki z 1957 roku „Kuchnia” Arnolda Weskera nie bał się pokazać prawdziwego oblicza tej pracy.
La cocina to po hiszpańsku kuchnia. Chociaż film osadzony jest w Nowym Jorku, to hiszpański tytuł jest nieprzypadkowy. Ponad połowa osób zatrudnionych w filmowej restauracji The Grill w samym sercu Nowego Jorku przy Times Square, to właśnie imigranci z krajów latynoskich. W kuchni częściej słyszy się hiszpański niż angielski, a część pracowników, w tym świeżo zatrudniona Estela (Anna Diaz) ledwo mówią po angielsku. To właśnie oczyma Esteli oglądamy dramaty rozgrywające się na zapleczu restauracji. Już pierwsza scena, w której dziewczyna niekończącymi się korytarzami trafia do kuchni, przypomina zejście do piekła. Na jego dnie znajduje się właśnie la cocina, w której pracują ludzie ze wszystkich zakątków świata, zarówno z Meksyku, Ameryki Środkowej i Południowej, jak i krajów arabskich. Mówi się tutaj naraz wszystkimi językami, a tempo pracy może przyprawić o zawrót głowy.
Przy zalewie zamówień, pretensjach klientów i wciąż pojawiających się brakach w personelu, nikt nie chce tracić czasu na poszukiwanie winnego kradzieży 800 dolarów z restauracyjnej kasy. Dlatego szybko głównym podejrzanym staje się Pedro (Raúl Briones Carmona), wyszczekany ale niepozbawiony zawadiackiego uroku kucharz z Meksyku. Pedro jest na celowniku, ponieważ wśród ludzi tak blisko ze sobą pracujących, każdy wie, że mężczyzna musi zdobyć pieniądze na aborcję dla swojej dziewczyny, Julii (Rooney Mara), jednej z kelnerek w restauracji. To właśnie ich relacja staje się osią filmu. Pedro zdobywa pieniądze dla ukochanej, ale jednocześnie próbuje ją zniechęcić do pozbycia się ciąży. Julia zamierza podjąć najlepszą decyzję dla siebie, zwłaszcza że w domu ma kolejne dziecko, wciąż zaniedbywane z powodu długich i niespodziewanych zmian w restauracji. Relacja z Pedrem przynosi jej wytchnienie w ciągu żmudnych godzin pracy w The Grill, ale widz szybko się orientuje jak niewiele w rzeczywistości para wie na swój temat. Dlatego kiedy Pedro przekonuje Julię, aby stworzyć rodzinę i przeprowadzić się w pobliże najpiękniejsze plaży w Meksyku, rozumiemy sceptycyzm kobiety.
Jednocześnie relacja Julii i Pedra jest czymś więcej niż ich osobistym wyborem. To moment połączenia dwóch światów, białej Ameryki i nielegalnych imigrantów. W pewnym momencie jeden z kucharzy z Meksyku wygłasza całą mowę o tym o ile lepsze są białe kobiety (ku oburzeniu pracujących tam Latynosek), a jednocześnie powtarzany jest popularny wśród latynoskich mężczyzn żart o tym, że kochają swoje amerykańskie żony miłością na miarę „zielonej karty”. Prawo do legalnego pobytu jest czymś najbardziej upragnionym przez większość pracowników The Grill, co cynicznie rozgrywa właściciel restauracji, Rashid (Oded Fehr), aby zmusić pracowników do cięższej pracy. Oglądając film "La Cocina" tuż po objęciu władzy przez Donalda Trumpa ciężko było nie myśleć o zdjęciach z wywozu nielegalnych imigrantów. Jednocześnie Ruizpalacios pokazuje, że nie tylko oni utkwili w zepsutym systemie. Również Julia, rodowita Amerykanka, nie jest w stanie uciec z pracy, która nie daje jej nawet chwili na odpoczynek, co staje się katalizatorem do tragicznego finału.
Czarno-białe kadry nawiązują do pierwszej ekranizacji sztuki z 1961 roku, ale także pozwalają ukryć kuchenny brud, tak aby na pierwszy plan wyszły ludzkie dramaty. Alonso Ruizpalacios wspaniale bawi się tempem filmu, raz przyśpieszając, raz zwalniając jakby wraz z pracownikami udawał się na przerwę na papierosa. Na sam koniec funduje jednak widzom długą, mocną scenę, po której ciężko będzie opuścić salę kinową.
Film „Apetyt na więcej. La Cocina” pojawi się w kinach 28 marca.