Kultura

Fragment nowej książki Krystyny Kofty, MY czy JA i TY?

Fragment nowej książki Krystyny Kofty, MY czy JA i TY?
Fot. materiały prasowe

Jako pierwsi publikujemy fragment książki My czy ja i ty? czyli moje na wierzchu autorstwa Krystyny Kofty, pisarki, plastyczki, felietonistki Twojego Stylu, od 21 października do kupienia online na czytelnia.pl!

Krystyna Kofta. MY czy JA i TY? czyli moje na wierzchu

Fragment książki

Wstęp: czy pani zna mojego Kazia?

W pewnym sklepie podeszła do mnie pani, która spytała: „Przepraszam, czy pani zna mojego Kazia?”. Zaczęłam się zastanawiać o co może chodzić, nie daj boże jakiś zapomniany romans, czy coś w tym guście. Na szczęście wyprowadziła mnie z błędu. Bo Kazio w taki sam sposób zabiera się do wbicia gwoździa. Traktuje to tak poważnie jak mój mąż. Wołam z łazienki, spod prysznica, żeby otworzył bo dzwoni listonosz, a on na to: teraz nie mogę, bo wbijam gwóźdź! A podczas zebrania Rady Naukowej szacownego profesorskiego grona psychologów, jeden z uczestników spytał mojego męża, także psychologa, jak to było z tym gwoździem? Wynika z tego jasno, że mężczyźni czytają pisma kobiece.

***

Gdy w 1989 roku odzyskaliśmy wolność, do gry wkroczył wolny rynek, a wraz z nim „kolorowe pisma”. Na samym początku były to cienkie magazyny, drukowane na marnym, gazetowym papierze. Stopniowo papier staje się lepszy, a kolory intensywniejsze. Tygodniki opinii uważające się za ambitne, kpiły na potęgę z „kolorowych pism” i reklam. Produkowanie się w „takim piśmie” nie było dobrze widziane w środowiskach inteligenckich. Wtedy otrzymuję propozycję pisania felietonów do „Twojego Stylu”, który właśnie powstał. Ukazało się do tamtej chwili ledwie kilka numerów. Waham się, środowisko literackie odradza, bo jakże to tak, autorka poważnych książek będzie pisała w kobiecym magazynie kolorowym? – ostrzega mnie pewien redaktor.

Ponieważ nie zwykłam słuchać dobrych rad ciotek, a nawet intelektualistów, godzę się na to. Z ciekawości, ale też, żeby zarobić trochę grosza i móc w spokoju pisać książki. Wkrótce ambitne tygodniki opinii stają się kolorowe i ostro konkurują między sobą o wyśmiewane wcześniej reklamy. A osoby, które odradzały mi współpracę z pismem kobiecym, zaczynają zabiegać o miejsce w „takich pismach”. Nagle do wszystkich dociera fakt, że pisarki i pisarze w podziwianej Ameryce i Europie zawsze pisali do „Vogue’a”, czy „Vanity Fair”. Sylvia Plath, Truman Capote… tak jest do dziś. A ja swoją kolumnę w „Twoim Stylu” mam już od 30 lat!

Co kilka lat zmieniam tytuły cyklu i fotkę. Poprosiłam, żeby zbytnio nie fotoszopować mojego zdjęcia. Mówię młodemu, świetnemu fotografowi, że się nie cięłam, nie robię liftingu, bo pisarka może być stara, no i jest efekt w postaci drugiego podbródka. A on, że to nic: „robimy żółwika”. Znacie to? Podbródek wysunięty do przodu na maksa. O tamtej sesji zdjęciowej też powstał felieton.

Tematem była także moja choroba nowotworowa. Napisałam pięć felietonów, po których mnóstwo kobiet poszło się zbadać. A ja nie spodziewałam się takiego muru wsparcia czytelniczek i czytelników. Ten trudny rok życia stał się inspiracją do opublikowania dziennika „Lewa, wspomnienie prawej”.

„Gdyby zamilkły kobiety” – to kolejna książka, której początkiem był felieton. Milczenie kobiet dla „świętego spokoju”, z lęku przed rozmową na „niewygodny temat” dla męża, dzieci, partnera, teściów czy rodziców przewija się przez teksty. Ten strach widoczny jest także w życiu zawodowym, w firmie, w stosunkach towarzyskich i przyjacielskich.

Piszę w felietonach o dystansie, którego nam brak. Jednak gdyby udało się ten dystans stworzyć, to związek by ochłódł. A tak walimy od czasu do czasu w ścianę wzajemnego niezrozumienia, żeby potem pojawił się stygmat codziennego lub tylko chwilowego szczęścia. Sprzeczne uczucia miotające parą, jak polny wicher koszulą stracha na wróble, są powietrzem, którym oddychamy. Choć prawda, że smog nas czasami zatyka.

Obserwuję zmiany, które pojawiają się wraz z zyskaniem większej świadomości, poczucia wartości własnej. Pomaga w tym wykształcenie. Dziewczyn z wykształceniem wyższym jest więcej. Prześcignęły facetów, którzy mogliby się uczyć, „ino im się nie chce chcieć”, jak mówi wieszcz. A ty kobieto uczysz się, awansujesz, w końcu przebijasz szklany sufit, choć często się przy tym kaleczysz. Mężczyźni nie chcą oddać tego co mają. Musisz walczyć o swoje.

Z felietonami wiąże się wiele znajomości, rozmów. Nawet w górach, na szlaku, spotykam osoby, które czytają i mówią o tym. Czasami proszą o wspólną fotkę. Poprzez felietony rozszerza się mój „rynek czytelniczy”. Zachęcone felietonem czytelniczki sięgają po powieść. Niekiedy na spotkaniach autorskich narzekają, że „powieść jest trudna, jednak udało się ją przeczytać”. Często spotykam się z dziewczynami w różnym wieku, które zwierzają się z tego, że felieton pomógł im przetrwać kryzys, albo podjąć decyzję, o tym, żeby już z nim nie być. Bywają momenty komiczne, związane z opisywanymi sytuacjami. Modelem męskim jest często mój mąż. „Nie w tej chwili!” albo „Pozwól mi dokończyć!” to jego najczęściej wypowiadane zdania. Mężczyźni uważają, że prośba o zrobienie czegokolwiek, właściwie w każdym momencie, godzi w ich wolność osobistą. Nam tego prawa odmawiają. Opisywałam wkręcanie żarówki, wbijanie gwoździa i tym podobne działania.

Obecnie mężczyźni chętnie deklarują się jako feminiści. Pora, żeby deklaracje wreszcie wcielić w życie. Chcą się czegoś o nas dowiedzieć, znaleźć odpowiedź na słynne pytanie Freuda: „Czego chcą kobiety na miły Bóg, czego one chcą?”. Na to pytanie nie ma jednej, ogólnej odpowiedzi. Są tylko jednostkowe. Każda z nas może chcieć czegoś innego. To łańcuszek ogniw. Staram się takie ogniwa odnaleźć i opisać w felietonie.

PREMIERA: 21.10.2020

SPRZEDAŻ ONLINE:  CZYTELNIA.PL

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również