Relacje

Kiedy krytyka nie rani, nie hejtuje, lecz motywuje? Posłuchaj co ekspert mówi o konstruktywnej krytyce!

Kiedy krytyka nie rani, nie hejtuje, lecz motywuje? Posłuchaj co ekspert mówi o konstruktywnej krytyce!
Zasady konkstruktywnej krytyki są, wbrew pozorom proste. Ekspert radzi, jak łatwo je opanować.
Fot. Istock

Konstruktywna krytyka rządzi się, wbrew pozorom, prostymi zasadami. Dlaczego warto się ich nauczyć? Słowa krytyki bez względu na to, czy dotyczą naszego wyglądu, pracy czy dokonywanych wyborów, ranią i kaleczą nasze poczucie wartości. Jeśli już chcemy krytykować, nauczmy się to robić mądrze i z głową. Jak to zrobić? Podpowiada dr Aleksandra Hulewska– psycholog i psychoterapeutka z Wrocławskiego Gabinetu Psychoterapii i Rozwoju Osobistego.

 

Zasady konstruktywnej krytyki

Nikt z nas nie lubi być krytykowany. Krytyka kojarzy nam się pejoratywnie. Bycie skrytykowanym = sprowadzonym do parteru, poniżonym, upokorzonym, niedocenionym. Ile to razy mówiono nam, że nie "kijem, a marchewką"? Że system nagród działa, podczas gdy system kar jest absolutnie szkodliwy? Trudno uwierzyć nam w jasną stronę krytyki i dobre intencje krytykującego. Dlatego właśnie specjaliści bardzo ostrożnie podchodzą do pojęcia konstruktywnej krytyki, podkreślając, że jej stosowanie wymaga dużej wiedzy i umiejętności. A tym samym nie jest dla każdego.


Jak podkreśla dr Aleksandra Hulewska– psycholog i psychoterapeutka z Wrocławskiego Gabinetu Psychoterapii i Rozwoju Osobistego, krytyka konstruktywna nacechowana jest pozytywnymi intencjami, chęcią wyjścia naprzeciw drugiej osobie, potrzebą wsparcia jej w rozwoju i zamiarem rozwiązania sporu czy umocnienia wzajemnej relacji.

Co ważne, taka konstruktywna opinia jest też rzetelna. Opiera się bowiem na faktach, konkretnych przykładach, obiektywnych kryteriach oceny, a nie na przeczuciach, subiektywnych wrażeniach, plotkach czy niesprawdzonych informacjach - wyjaśnia psycholog.

Dlatego właśnie konstruktywna krytyka powinna być niezwykle precyzyjna. Dzięki temu osoba oceniana może zrozumieć, co się jej dokładnie zarzuca, a także – co powinna zrobić, by skutecznie wdrożyć pożądane zmiany. I wreszcie co najważniejsze – krytyka konstruktywna jest kulturalna. To znaczy - wypowiadana w sposób pozwalający krytykowanemu zachować godność pomimo podlegania ocenie - zaznacza dr Hulewska. Ważny jest nie tylko sposób, ale nawet pora i miejsce wyrażania krytyki. Niedopuszczalne jest rzucanie słów przez ramię, na korytarzu, czy w pokoju socjalnym pełnym innych pracowników lub w formie smsa czy maila wysyłanego po godzinach. To nigdy nie będzie z pożytkiem dla krytykowanego.

Rzetelna, budująca, kulturalna. Cechy konstruktywnej krytyki

Szef zaprasza nas do gabinetu. Prosi, by wygodnie usiąść, proponuje coś do picia. Stwarza wrażenie, że to luźna, nie do końca formalna rozmowa przełożonego z podwładnym. Sam na sam. Bo konstruktywna krytyka w obecności innych dopuszczalna jest wyłącznie wtedy, gdy dotyczy zespołu. Nigdy jednej osoby. Nie to, nie jest nadmierne spoufalanie się. To stworzenie poczucia bezpieczeństwa. Odrobina empatii nikogo jeszcze nie zabiła, a w relacjach międzyludzkich potrafi zdziałać cuda.

Pokazanie ludzkiej twarzy nie jest oznaką słabości! Nie wywyższa się, nie daje do zrozumienia, że w grę wchodzą jakiekolwiek konsekwencje. I nigdy, ale to przenigdy nie podnosi głosu, ale też nie cedzi słów w sposób nie pozostawiający złudzeń. Kiedy więc słyszymy z jego ust zdanie "To tylko konstruktywna krytyka", powinniśmy spodziewać się trafnego, rzetelnego, opartego na faktach feedback’u. - Takiego, który w danej sytuacji jest uprawniony – bo o niego prosimy lub ponieważ udziela go nam osoba, która ma do tego prawo z racji pełnionej roli (jest naszym przełożonym, promotorem pracy dyplomowej, trenerem itp.) - podkreśla psycholog. 

 

Konstruktywna krytyka ma bowiem na celu przekazanie zainteresowanemu – pracownikowi przez szefa, uczniowi przez nauczyciela itd. – rzetelnej informacji zwrotnej na jego temat. Dzięki temu osoba, której jest udzielany feedback, zyskuje możliwość wglądu we własne postępowanie. Ma również szansę na wdrożenie zmian w zachowaniu, jeśli uzna je za istotne - dodaje psycholog. Po usłyszeniu właściwej, takiej książkowej konstruktywnej krytyki powinniśmy nadal czuć się pewnie, nadal stabilnie, z nową energią i podejściem do ulepszenia tego, na co szef nas nakierował. Jakiekolwiek uczucie niepokoju, poniżenia, upokorzenia, zniweczenia tego, w co wierzyliśmy jest niedopuszczalne. Jeśli po usłyszeniu słów krytyki mamy ochotę rzucić wszystko i wyjść, ściska nas w środku i paraliżuje, to wcale nie znaczy, że jesteśmy przewrażliwieni. Odporność na stres tak ochoczo wpisywana w listy motywacyjne nie oznacza, że mamy być odporni na poniżanie. Na to nigdy nie ma i nie powinno być zgody. - Krytyka destrukcyjna piętnuje nas samych, a nie nasze zachowania, odnosi się do właściwości, których nie jesteśmy w stanie zmienić (np. wyglądu, wieku, pochodzenia, koloru skóry czy orientacji psychoseksualnej) - mówi dr Aleksandra Hulewska. - Taka krytyka wyrażana jest po prostu w sposób chamski z zamiarem poniżenia drugiej osoby.

 

Jak daleko jest od krytyki do hejtu?

Od krytyki do hejtu jest niestety bardzo bardzo. To dlatego w Stanach Zjednoczonych, Francji,  czy w Niemczech menadżerowie zarządzający zespołami mają szkolenia z zachowań interpersonalnych, których sporą część zajmuje właśnie konstruktywna krytyka. Wszystko po to, by podwładni w najmniejszym stopniu nie poczuli się niekomfortowo. Wystarczy kilka źle dobranych słów, tembr głosu, a nawet gesty, by krytykowanie znalazło się na jednej półce obok mobbingu. W Polsce nadal na tym polu raczkujemy i jesteśmy w tyle za innymi. Rządy twardej ręki i wyznawanie zasady "kto ma miękkie serce, musi mieć twardą d...i liczyć się, że w nią dostanie" brylują w co drugiej branży. A słowo ma ogromną moc. Równie szybko jak podbudować, podnieść morale, samoocenę, potrafi zranić jak brzytwa. 

Niekonstruktywna krytyka sprawia, że w miejsce motywacji pojawia się natychmiastowe osłabienie. Tak, jakby ktoś spuszczał z nas powietrze. Słabniemy kawałek po kawałku. I tracimy serce do tego, co wcześniej dawało nam satysfakcję i radość. Nie ma znaczenia, czy chodzimy do szkoły, na uczelnię, czy jesteśmy starym wyjadaczem z wieloletnim stażem. Człowieka można złamać w kilka minut. I sprawić, że będzie podnosić się miesiącami.

Hejt nie jest pojęciem psychologicznym, ale potocznym określeniem wyjątkowo destrukcyjnego, nienawistnego sposobu odnoszenia się do drugiej osoby czy grupy osób. Gdyby stworzyć continuum wszystkich komunikatów o charakterze oceniającym, to na jego lewym krańcu znajdą się słowa uwielbienia i pochwały, a na prawym hejt. Krytyka konstruktywna będzie zapewne zlokalizowana bliżej środka, po prawej stronie układu - podkreśla dr Hulewska.

Jak przyjmować konstruktywną krytykę? Nie każdy jest do niej stworzony

Zgłębiając zasady konstruktywnej krytyki, o jednym musimy pamiętać. Nawet wzorowej konstruktywnej krytyce mimo wszystko dość daleko od komplementu. Od nas zależy więc, w jaki sposób ją przyjmiemy. Zdaniem psycholog najłatwiej znoszą krytykę ludzie – niezależnie od płci i innych zmiennych socjodemograficznych – o dojrzałej osobowości. - Nie załamują się pod wpływem negatywnych informacji zwrotnych, ponieważ mają realistyczny obraz siebie, stabilną – ani nie zawyżoną, ani nie zaniżoną – samoocenę, a także potrafią skutecznie radzić sobie z trudnymi emocjami - uważa dr Hulewska. Ludzie dojrzali emocjonalnie są otwarci na feedback, ponieważ są świadomi jego znaczenia dla własnego rozwoju osobistego i społecznego.

 

Co nie znaczy, że bezrefleksyjnie zgadzają się z każdą krytyczną uwagą. Przeciwnie, bardzo dokładnie analizują zasłyszane informacje zwrotne, włączając do obrazu siebie tylko te z nich, które trafnie i rzetelnie opisują ich osobę. Oczywiście to wersja idealna. Bo nawet z pozoru stabilna samoocena ulega wahaniom w zależności od różnych wydarzeń w naszym życiu. Nikt z nas nie urodził się zimnym draniem ani rozhisteryzowaną panikarą. Pewne zdarzenia, pewni ludzie wpływają na wzmocnienie samooceny lub zniżenie jej do parteru. Nie jesteśmy w stanie otaczać się tylko dobrymi, wspierającymi osobami. Każdy, kto chociaż raz padł ofiarą hejtu, zaszczucia czy bezpodstawnej krytyki doskonale wie, że życie nie jest usłane przysłowiowym brokatem i komplementami. Nie oznacza to jednak, że mamy zaciskać zęby i zgadzać się na bezpodstawną i niczym nieuzasadnioną krytykę. Na to nigdy nie powinno być zgody. 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również