Wywiad

Maja Ostaszewska: "Hejt, o ile nie jest cyniczną strategią, ma źródło w ignorancji i lęku"

Maja Ostaszewska: "Hejt, o ile nie jest cyniczną strategią, ma źródło w ignorancji i lęku"
Maja Ostaszewska w sesji okładkowej do magazynu "Twój STYL"
Fot. ANIA DĄBROWSKA/ VAN DORSEN ARTISTS

Ostatni rok był dla niej intensywny, wielobarwny. Kilka mocnych ról, wsparcie od widzów i… życzenia wszystkiego najgorszego od hejterów. Udział w ważnych wydarzeniach, nadzieja, ale i chwile zwątpienia. Siłą Mai Ostaszewskiej jest wierność sobie. To, że umie celebrować życie. A w trudnych momentach mówi: nawet najgorsze przeminie, trzeba robić swoje.

Spotykamy się w upalny dzień. Ona w przerwie teatralnego tournée, po serii filmowych premier i festiwali. O każdym z filmów, w których grała, było głośno; Zielona granica, Kolory zła. Czerwień, Teściowie 2. Wkrótce zobaczymy ją w miniserialu Projekt UFO na Netflixie. A w teatrze już nowa sztuka Krzysztofa Warlikowskiego Elizabeth Costello, z którą byli w Atenach, Barcelonie, Awinionie. Żyje intensywnie, nie tylko aktorstwem. Wychowuje dzieci, angażuje się w akcje społeczne. Mówi głośno, co myśli, nawet gdy to naraża ją na hejt. Ale życie nie po to jest, by milczeć, gdy wokół dzieje się coś złego... Nie widać po niej zmęczenia, jest spokojna. Jednak w rozmowie jej nastrój będzie się zmieniać. Ma rzadką umiejętność – umie kontrolować emocje, jednocześnie dając im głos. O dobrych rzeczach mówi z błyskiem w oku, o złych z nadzieją, że... ludzi dobrej woli jest więcej. Każdy odcień rzeczywistości interesuje ją i porusza. Rozmawiamy więc o kolorach, z których teraz składa się jej życie.

Maja Ostaszewska: filmy, role i ... dojrzałość

Twój STYL: Dużo się u ciebie dzieje. Stan nasycenia – można tak nazwać ten etap?

Maja Ostaszewska: Tak. Jeszcze kilka lat temu mówiło się, że aktorki po 45. roku życia są w gorszej sytuacji, dostają mniej ciekawych propozycji. Ja nie narzekam, widzę też wspaniałe role koleżanek. Ten stan trzeba doceniać. Przez lata starałam się uciekać z szuflad i dbałam, żeby projekty, w których biorę udział, były różnorodne. Teraz, w jednym intensywnym roku przyszły właśnie takie i to jest spełnienie moich marzeń sprzed lat.

Dramat bliski faktom z polsko-białoruskiej granicy, thriller o stracie dziecka, komedia z inteligentnym dowcipem, serial o UFO – jak takie natężenie znosi aktorka?

Trudne wyzwanie, ale łatwych nie lubię. Po zdjęciach do Zielonej granicy byłam wyczerpana. Praca nad tym filmem dotykała czegoś tkliwego we mnie. Przypominała o przeżyciach z lasu, zaangażowaniu w pomoc humanitarną na Podlasiu. To było doświadczenie na granicy sztuki i życia. Czasem miałam wrażenie, że biorę udział w psychodramie, bo odgrywałam coś, co znam, sama przeszłam. Kilka dni po zakończeniu tych zdjęć byłam już na planie Kolorów zła. Dla mnie, matki nastolatków, granie kobiety, której zamordowano córkę, było ciężkim zadaniem. Ale zawód wybrałam świadomie, ponoszę koszty. Czasem mówię, że aktorstwo to trening empatii. Fascynuje mnie dotykanie różnych stanów, przyglądanie się cudzemu losowi, patrzenie z innej niż moja perspektywy. Dzięki temu mogę rozumieć lepiej innych. Jestem za to wdzięczna.

Maja Ostaszewska o relacji z dziećmi

Jako mama szesnastolatki czuję lęk na myśl, że światy nasze i dzieci rozchodzą się mimo dobrej woli rodziców. Nie znamy kodów, nie czujemy problemów. Masz na to swój sposób?

Myślę, że najważniejsza jest rozmowa i stałe dawanie sygnału, że interesuje nas, co się z dziećmi dzieje, co mają do powiedzenia, co jest dla nich ważne. Że one nas ciekawią. Czułe podejście, nie pchanie się do ich świata na siłę, szanowanie ich przestrzeni. A z drugiej strony komunikat: nie musisz spędzać ze mną dużo czasu, ale pamiętaj, że jestem. Zapraszanie do wspólnego bycia. Ja proponuję wyjazdy, mamy też tradycję wspólnych spacerów, kolacji tylko we czworo – w domu albo na mieście. Pilnuję, żeby spotykając się pod koniec dnia albo po powrocie dzieci ze szkoły, przywitać się, uścisnąć. To daje nadzieję, że nie będziemy mieszkać na dwóch obcych planetach.

 

 

Maja Ostaszewska: "Ciekawość to apetyt na życie"

Kino to fikcja, która może być przyjemna, oczyszczająca?

Oczywiście. Był moment w  polskim kinie, kiedy komedie były słabe, naiwne. Te romantyczne też mogą być piękne – uwielbiam Notting Hill albo To właśnie miłość. Fajnie, że i u nas wracają komedie inteligentne. Teściów lubię za to, że jest tam miejsce na refleksję, pokazujemy nasze przywary narodowe, indywidualne, mentalne. Jest klasizm, pozycjonowanie się. I coś, na co świetne określenie ma Michał, mój partner: zakompleksiona duma. Cieszę się, że widzowie pokochali tę serię. Chyba mogę zdradzić: pod koniec sierpnia zaczynamy zdjęcia do trzeciej części.

Uwielbiam twoje miny w tym filmie. Tak różne od oszczędnego, ale sugestywnego wyrazu twarzy matki z Kolorów zła… Granie często i w różnych filmach to dla ciebie trening warsztatu?

Wciąż się uczysz czy korzystasz z doświadczenia? Po tylu latach w zawodzie pewno i to, i to. Doświadczenie jest bezcenne, ale kluczowa jest ciekawość. Gdy ludzie ją tracą, zaczynają się starzeć. Ciekawość to apetyt na życie. Dopóki jej nie stracimy, dojrzewanie może być wspaniałym doświadczeniem. W życiu i w pracy aktorki. Wydaje mi się, że na różnych etapach życia zawodowego inne sprawy są trudnością. Na początku drogi nie wiesz, czy to, co robisz, jest skuteczne i co ludzie zaakceptują, więc pokazujesz całą siebie. Potem jest moment niepokoju, że będziesz się powtarzać, bo to już było w tym, tamtym filmie, trzeba więc znaleźć coś nowego. Albo pojawia się niepewność – może się nie rozwijam? To proces. Jestem świadoma siebie, pracuję z emocjami i często ludzie postrzegają mnie jako silną. Bywam silna i odważna, ale miewam też momenty kryzysu, braku wiary w siebie, poczucia zagubienia. Ale nie wpadam w panikę i niczego nie robię na siłę. Nie interesuje mnie popisywanie się za wszelką cenę. Szukam nowych sensów, formy, ale też daję sobie prawo i luz niezaspokajania wszystkich gustów. Prawo do niepodobania się wszystkim, a nawet do niebycia lubianą przez wszystkich.

 

 

Maja Ostaszewska: "Daję sobie prawo do błędu"

Czyli nie interesuje cię „złoto”? Złote Kaczki, Złote Lwy…

Byłabym hipokrytką, mówiąc: nie cieszę się z nagród. Cieszę się jak dziecko. To komunikat, że to, co robię, jest skuteczne i ma sens dla innych. Celebruję sukcesy. Uwielbiam premiery, festiwale, gdy ubieramy się odświętnie, jesteśmy razem i dzielimy się frajdą, że udało nam się zrobić dobre kino. Tylko nie można się na tym zawieszać, budować poczucia wartości. Na drugi dzień trzeba wstać i robić swoje. Sukces i porażka nie są stanem constans. Jedyne, czego możemy być pewni, to przemijanie i płynność. Niepewność traktuję jak przygodę. Mam poczucie, że może mi się nie udać, że nie wiem wszystkiego. Daje sobie prawo do błędu. Błąd jest wpisany w poszukiwanie, odkrywanie. Nie powinniśmy bać się pomyłek. 

Brak sukcesu cię nie demotywuje?

Nie. Przeczekuję trudne momenty, bo wiem, że one też mają kres. Smutek, rozpacz są integralną częścią życia, tak jak radość. Nie chcę zatupywać tych stanów. Staram się przeżywać je świadomie, iść dalej. W tym roku parę razy zalała mnie fala wdzięczności płynąca od ludzi, ale też dosięgnął mnie najsilniejszy hejt. Z jednej strony sukces filmu i miłość widzów, a z drugiej – życzenia śmierci. Ten rozstrzał był tak wielki, że pozwolił mi znaleźć dystans do tego, co do mnie dociera. Gdy ktoś mi grozi, obraża, próbuje zastraszyć, myślę: to jest o nim, nie o mnie. Straszne, co czasem ludzie mają w głowach i co przynosi im ulgę. Np. wirtualne uczestnictwo w paleniu czarownic. Staram się pamiętać, że najgorszy hejt, o ile nie jest cyniczną strategią, ma źródło w ignorancji i lęku.

Cały wywiad można przeczytać we wrześniowym wydaniu magazynu "Twój STYL".

st_09_001_x2_v1

Kim jest Maja Ostaszewska?

Maja Ostaszewska - Rocznik 1972. Aktorka teatralna i filmowa. Prywatnie związana z operatorem filmowym i scenarzystą Michałem Englertem, z którym ma dwoje dzieci: syna Franciszka i córkę Janinę.
Grała na deskach Teatru Dramatycznego, TR Warszawa, Teatru Narodowego, a od 2008 roku jest związana z Nowym Teatrem Krzysztofa Warlikowskiego.
Ma na swoim koncie liczne role filmowe, w tym: "Jack Strong", "Body/Ciało", "Broad Peak", "Ziolona granica" czy uwielbiany przez widzów film "Teściowie" i "Teściowie 2". Laureatka Telekamery "Tele Tygodnia" 2012 i 2018 w kategorii Aktorka.

 

Tekst ukazał się w magazynie Twój STYL nr 09/2024
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również