O to, dlaczego warto być aktywną w mediach społecznościowych i zajmować jasne stanowisko nawet w trudnych, kontrowersyjnych kwestiach, pytamy Agnieszkę Plencler, ekspertkę w dziedzinie personal brandingu, która była jedną z prelegentek organizowanej przez "Kobiety w Centrum" "Akademii Liderek".
W ostatni weekend w Sandomierzu odbyło się największe jak dotychczas wydarzenie zorganizowane przez Kobiety w Centrum pod hasłem "Akademia Liderek". Choć stowarzyszenie istnieje zaledwie od czerwca ubiegłego roku, ma siedziby już w kilkunastu regionach w całej Polsce i zrzesza kilkaset kobiet.
Na co dzień organizuje szkolenia mające na celu wzmocnienie ich pozycji na rynku pracy, pomoc w podnoszeniu kompetencji oraz umożliwienie wymiany doświadczeń, a w trakcie 3-dniowych warsztatów lokalne liderki mogły dodatkowo doszkolić się m.in. w zakresie personal brandingu, wystąpień publicznych czy przeformułowywaniu własnych ograniczeń w walor.
W ramach patronatu nad "Akademią Liderek" spotkaliśmy się z jedną z prelegentek. Agnieszka Plencler, psycholog z doświadczeniem w biznesie, której misją jest wzmacnianie kobiet, opowiedziała nam o tym, jak skutecznie budować markę osobistą.
Twójstyl.pl: Czy jeśli wydaje mi się, że nie mam marki osobistej to znaczy, że ona w odbiorze społecznym i tak funkcjonuje, tylko ja nie potrafię skutecznie komunikować tego, co bym mogła i chciała?
Agnieszka Plencler: Najpewniej tak właśnie jest. Każdy z nas, mimochodem, przez sam fakt funkcjonowania w określonym środowisku i interakcji z innymi, przez to, jak się ubieramy, zachowujemy, buduje określony odbiór własnej osoby wśród odbiorców. I to się odbywa naturalnie, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy. Warto to zamienić na proces świadomy - jeśli zdecydujemy się świadomie zarządzać swoimi zasobami, czyli wartościami i kompetencjami, a do tego jasno sprecyzujemy zawodowy cel, mamy wszelkie narzędzia do tego, by zacząć budować silną markę osobistą. To istotne nie tylko w osiąganiu celów tu i teraz, ale też w kontekście rozwoju: w czasach, gdy świat zmienia się tak dynamicznie, czasem w sposób niemożliwy do przewidzenia, powinniśmy nie tylko nadążać, ale wręcz wyprzedzać niektóre zdarzenia, by obrana ścieżka kariery była dla nas zadowalająca, a próg finansowy pozwalał zaspokajać nasze potrzeby.
Jeff Bezos, szef firmy Amazon mówi, że „marka osobista to wszystko to, co mówią o nas inni, kiedy nie ma nas w pokoju”.
Zgadza się, bo w kreowaniu marki osobistej nie chodzi tylko to, co mówimy o sobie sami, ale przede wszystkim o to, co mówią o nas inni. Bardzo lubię tę definicję, bo ona prowokuje do zbierania informacji zwrotnych o nas samych i daje wgląd w to, czy nasza intencja w budowaniu marki osobistej jest spójna z tym, co udaje się nam przekazać. Nie chodzi przecież o to, by mówić o sobie, że jesteśmy świetni, ale o pokazanie, jaką wartość naszą pracą chcemy wnieść i pozostawienie oceny innym. Jeśli mamy kompetencje, jesteśmy autentyczni, to z całą pewnością dostaniemy pozytywny feedback.
Co jeszcze silna marka osobista może nam dać?
Ma ona szczególne znaczenie w kryzysie wartości, w którym obecnie się znajdujemy. Dobrze obrazuje to barometr zaufania Edelmana: w ciągu ostatnich kilku lat tracimy zaufanie do instytucji publicznych, do polityków i pojawiających się na platformach internetowych informacji. Tracimy orientację, co jest prawdą, a co fake newsem, nie wiemy, które źródła są wiarygodne, a szum informacyjny powoduje, że nie jesteśmy w stanie weryfikować wszystkiego, co do nas dociera. Taka sytuacja tylko potęguje głód wartości i wiarygodności, a marka osobista może być dla nas takim właśnie gwarantem wiarygodności, stawia nas w pozycji eksperta.
O ile jestem wystarczająco pewna siebie, żeby tak o sobie pomyśleć…
Badania przeprowadzone w ubiegłym roku wśród pracowników siedmiu korporacji oraz na reprezentatywnej próbie Polaków w ramach projektu "Uwierz w siebie" jasno pokazały to, o czym mówi się głośno od dawna: kobiety mają tendencje do niedoceniania własnych umiejętności. W związku z tym za późno zaczynają ubiegać się o awans i często za późno sygnalizują gotowość do dalszego rozwoju, bo we własnej ocenie nie spełniają wszystkich warunków do tego, by to się udało. Bardzo się pod tym względem różnimy od mężczyzn, którzy mają przekonanie, że jak już ten upragniony awans dostaną, to jakoś sobie poradzą. Trzeba nam dużej uważności, by nie wpaść w tę pułapkę „doskonałości”. Dlatego tak bardzo w "Kobietach w Centrum" zależy nam na szkoleniu jak największej liczby dziewczyn. By faktycznie uwierzyły w siebie.
A co z social mediami, które w dobie pracy online są właściwie moją wizytówką?
Pandemia tylko to potwierdziła, że dziś nie musimy się dobrze znać w realu by dobrze, żeby efektywnie ze sobą pracować jako zespół. Możliwość korzystania z różnych kanałów komunikacji daje nam jedną z większych technologicznych korzyści, czyli multilokację. W połączeniu z silną, świadomie zbudowaną marką osobistą stanowi ona doskonałe narzędzie do tego, by odnieść sukces na polu zawodowym. Pod warunkiem, że odpowiednio zadbamy o naszą obecność online.
Ale ja nie bardzo lubię być aktywna w mediach społecznościowych…
A szkoda! Przecież informacje o pani dostępne w internecie mogą pracować na pani korzyść 24 godziny na dobę. Nawet jeśli nie znamy się osobiście, ja mam w wyszukiwarce pełny obraz tego, jak pani pracuje: pani wywiady, publikacje, zdjęcia. To oczywiście nie zastąpi nam kontaktu "face to face", ale już na starcie daje mi bardzo dużo informacji na pani temat, dlatego tak ważne jest, by świadomie i celowo zarządzać swoim wizerunkiem online. Zwłaszcza, że jak mówi Tom Peters, autor bestsellerów z dziedziny zarządzania, ludzi o podobnych do nas kompetencjach jest bardzo dużo. Cała sztuka więc polega na tym, by tych, którzy szukają najlepszego kandydata na konkretne stanowisko przekonać do tego, że szukają właśnie nas.
Ale aktywność w mediach społecznościowych jest czasochłonna i naraża mnie na utratę prywatności.
Te dwa mity rozbraja m.in. autor książki "Przywództwo w erze cyfrowej", który analizuje motywację i bariery, jakie napotykają managerowie w kontekście funkcjonowania w social mediach. Przecież to w dużej mierze od nas samych zależy, czym chcemy się podzielić z odbiorcami i w jakich kanałach to zrobimy. To nie musi być przekaz w stylu: "teraz wypiłam kawę", "teraz kupiłam sukienkę". Poza tym mamy do dyspozycji różne platformy komunikacji: co innego opublikujemy w platformie biznesowej LinkedIn, a co innego na Instagramie, Facebooku czy Twitterze. Można więc śmiało powiedzieć, że to obszar, o który trzeba zadbać chcąc z sukcesem budować swój wizerunek w sieci zwłaszcza, że jak pokazują trendy i raporty, rozwój technologiczny idzie zdecydowanie w stronę pracy online: niedługo może się okazać, że praca w biurze "face to face" jest przywilejem dla nielicznych. Dlatego warto znaleźć w tej przestrzeni dobry sposób na wyrażanie siebie i akcentowanie swojej wyjątkowości, odrębności.
Od czego powinnam zacząć budowanie wizerunku w social mediach?
Przede wszystkim warto pamiętać o tym, że mniej jest osób, które publikują, a więcej tych, które obserwują, więc nie zrażajmy się, jeśli nie mamy od razu wysokich zasięgów, wielu lajków i komentarzy. To wymaga cierpliwości, czasu i konsekwencji. Poza tym systematyczność – jeden post w miesiącu to za mało. Jeśli wchodzimy w system świadomego budowania marki, to trzeba, powiedzmy, raz w tygodniu coś opublikować. I trzecia rzecz: wrzucenie samego linku to za mało, bo wartością dla odbiorcy jest nie tyle szerowany materiał, co nasz autorski do niego komentarz: to może być zajawienie linkowanego tekstu albo jakiś wnioski, komentarz. Skupmy się na jakości, bo tylko tą jakością w dłuższej perspektywie się wygrywa.
A jak mogę podkreślić, że to co robię, jest unikatowe?
Trzeba jasno określić nasz punkt wyjściowy: jakie mamy kompetencje, w czym jesteśmy świetne i jakie mamy wartości, czyli co się wpisuje w nasz świat, na co się godzimy, co jest dla nas motywacją, a co nie. I kolejna rzecz, w zasadzie jest najważniejsza: dlaczego robimy, to co robimy. To najistotniejsza kwestia, która stanowi o wyjątkowości naszej pracy. Tymczasem najczęściej komunikujemy się w sposób techniczny, racjonalny: jestem Ania, jestem dyrektorem od tyli i tylu lat, zajmuję się tym i tym – tak wygląda większość prezentacji. I ta część opisu własnej osoby też jest ważna, ale nie stanowi o tym, co jest w naszej pracy najważniejsze. A przecież właśnie to chcemy zaakcentować.
Ale przecież wiele marek właśnie tak prowadzi swoją komunikację.
I to jest błąd. Simon Sinek, spiker motywacyjny, który stworzył tzw. złoty krąg, tłumaczy to w kontekście biologii, a konkretnie funkcjonowania naszego mózgu. Gdy zaczynamy od twardych, racjonalnych argumentów i skupiamy się na analizie, uruchamiamy korę przedczołową odpowiedzialną za racjonalizację, blokując w ten sposób możliwość emocjonalnego odebrania słuchanej osoby. Inaczej, gdy zaczniemy od wartości, a dopiero w drugiej kolejności skupimy się na powodach, dla których warto nam uwierzyć - wtedy mamy szansę trafić głębiej i zaktywizować u odbiorcy układ limbiczny, czyli ośrodek w mózgu odpowiedzialny za emocje i pójść za tymi emocjami – to znacznie silniejszy i skuteczniejszy komunikat. Bo trzeba pamiętać, że decyzji nie podejmujemy racjonalnie, ale właśnie emocjonalnie, podświadomie.
Poproszę o dobry przykład.
Proszę zobaczyć, ile marek opowiada się za wartościami. Wiele z nich ma świetne wyczucie społecznego trendu i potrzeb, cały czas prowadzi badania i wie, jak to robić dobrze. Np. Reebok od kilku lat lansuje hasło "Be more human" w duchu zrozumienia dla ludzkich słabości, kampania Yes podejmująca tematy inkluzywności albo Dove, która już nie tylko nie tylko podkreśla, że każde ciało jest piękne, ale także mówi głośno o szkodliwości używania filtrów przekłamujących rzeczywistość. Wiele brandów decyduje się iść drogą większej wiarygodności, wartościom bliższym ludziom tu i teraz i to jest słuszny kierunek.
A szczerość, autentyczność zaczyna się opłacać.
Zdecydowanie. Podobnie jest w kontekście tego, co dzieje się w tej chwili w Ukrainie – to sytuacja, która zachęca, a nawet wymaga tego, by opowiedzieć się za konkretnymi wartościami. Wygoda dystansowania się od trudnych kwestii czy przymykania na nie oczu już przestała zdawać egzamin – jeśli to robimy to znaczy, że wpisujemy się w trend łamania pewnych wartości podstawowych. Wiele badań prowadzonych na przestrzeni ostatnich lat od lat potwierdzało tę tendencję, a obecna sytuacja pokazuje to bardzo dosadnie. Dlatego warto jasno sygnalizować swoje stanowisko, bo jestem głęboko przekonana, że słuszne wartości budują lepszy świat.
Ale jak to zrobić bez niezręczności?
W kontekście biznesowym nie musimy przecież rozmawiać o Putinie. Tu bardziej chodzi o to, czy my się w ogóle zachowujemy zgodnie z wartościami, które deklarujemy. Seth Godin, amerykański mówca i autor książek z zakresu marketingu celnie to ujmuje: sztuką jest pozostać w zgodzie ze swoimi wartościami nie tylko wtedy, gdy inni na nas patrzą: to tutaj rozgrywa się nasza autentyczność i wiarygodność. Ona jest ważna na każdym etapie budowania marki osobistej: jeśli w przestrzeni online pokazujemy siebie w określonym stylu, ten wizerunek musi być spójny z tym, jacy jesteśmy w rzeczywistości. Zdarzało mi się pracować z klientkami, które w internecie kreowały bardzo mocne stanowisko, pokazywały się interesująco, wręcz ekstrawagancko, a podczas spotkania w cztery oczy nie mogłam ich poznać: okazywało się, że są wycofane, ciche, nie chcą zabierać głosu. Taka niespójność nie ma szansy się obronić.
A może mówiąc o swoich wartościach warto znaleźć sobie jakieś hasło przewodnie?
Szukając dobrego określenia dla tego, co jest naszym wyróżnikiem, można wesprzeć się jakimś cytatem, który jest nam bliski. Sama znalazłam dla siebie motto: "Jakość jest najważniejsza, bo dzięki niej życie smakuje lepiej", ale dla każdego może to być coś innego. Dochodzimy do tego w procesie, np. jedna z moich klientek odkryła, że to tworzenie jest dla niej źródłem radości. I faktycznie: z sukcesem pomnaża biznesy, jeden pączkuje od drugiego, a to hasło jest jej najważniejszą życiową motywacją nie tylko w obszarze zawodowym, ale też prywatnie. I kiedy się przedstawia, zaczyna właśnie od tego - taki drobny zabieg otwiera zupełnie inne obszary porozumienia.
A kiedy już „ogarnę” swoje social media?
Nie powinnyśmy zapominać o tym, że ten świat pozawirtualny nadal istnieje: są eventy, w których warto brać udział, konferencje, nerworking, którego też nie powinnyśmy bagatelizować, czy inne sytuacje, które pozwalają nam uczyć się nowych rzeczy. Multilokacja, o której wspominałam wcześniej, pozwala żonglować tymi samymi treściami wielokrotnie, np. biorąc udział w konferencji buduję sobie networking, czegoś się uczę, ale jednocześnie to jest mój materiał do wykorzystania w sieci po zdarzeniu. Podajemy szczegóły: jestem tu i tu, uczestniczyłam w wykładzie takim i takim, super wartościowe było dla mnie to i to i zachęcamy odbiorców do komentowania. Jeśli dobrze się zastanowić, wiele rzeczy które robimy na co dzień jest dobrym pretekstem do tego, by z korzyścią dla siebie podzielić się nimi w sieci. To trochę tak jak z pracą na siłowni: jednorazowa wizyta, nawet bardzo intensywna nie sprawi, że będziemy mieć piękną sylwetkę i dobre samopoczucie na dłużej, ale nawet kilka brzuszków wykonanych codziennie w dłuższej perspektywie da zadziwiające rezultaty.
To jeszcze tylko pewność siebie i mamy to!
Zgadza się, to niby drobna rzecz, ale tak naprawdę zmienia wszystko. Patrząc na swoje kompetencje i dotychczasowe osiągnięcia dochodzimy do etapu, w którym chciałoby się pójść dalej i mówić o sobie szerszemu gronu. Ale tej pewności siebie nam, kobietom, braknie, co bardzo wyraźnie pokazały prowadzone przez nas badania, o których wspominałam. Są o tyle innowacyjne, że wykraczają poza deklaracje. Zamiast ankiety wykorzystaliśmy w nich narzędzie do mierzenia czasu reakcji w odpowiedzi na pytanie – to nam dobrze pokazuje różnicę między tym, co o sobie myślimy versus to, jak naprawdę jest. Różnice są gigantyczne.
Jak mogę się w tym obszarze wzmacniać?
Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę z tego, że pewność siebie to nie jest monolit, ale cecha, na którą składa się kilka komponentów. Badanie "Uwierz w siebie" zdefiniowało jej cztery części składowe. Pierwszą jest atrakcyjność społeczna, czyli to, na ile jestem interesująca dla grupy, w której przebywam, na ile czuję, że mogę coś wartościowego do niej wnieść, na ile ludzie lubią ze mną przebywać. Drugi obszar to kompetencja, trzeci - poczucie skuteczności. Kolejny to odporność na krytykę. Kiedy przyjrzymy każdemu z tych jej aspektów bliżej, dostaniemy odpowiedź, nad czym dłużej powinnyśmy popracować. Szczęśliwie dziś w niepamięć odchodzi błędne przekonanie, że u źródła budowania własnej marki osobistej leży próżność. Podobnie z pewnością siebie - wreszcie przestaliśmy ją utożsamiać z zarozumiałością czy pychą i zrozumieliśmy, że jest kluczowa do tego, by osiągnąć sukces.
Czy są gotowe narzędzia do tego, by popracować nad pewnością siebie?
Jednym z takich, które pomoże określić swoje mocne strony będzie np. test Gallupa. Pozwala nie tylko lepiej zorientować się we własnych zasobach, ale też skutecznie zakomunikować je otoczeniu. Do dyspozycji mamy też sporo kursów czy testów online, a już wkrótce na stronie www.uwierzwsiebie.com.pl dostępny będzie test pewności siebie w formie B2See z możliwością odbycia personalizowanego szkolenia uwzględniającego jego wyniki. Warto się tak sprawdzić, bo deklarowany wgląd w siebie daje nam jakiś punkt odniesienia, ale rzadko pokrywa się z rzeczywistością. Oczywiście projekt „Kobiety w Centrum”, w którym razem działamy, to idealne miejsce, w którym można popracować nad pewnością siebie.
***
Pierwszą edycję "Akademii Liderek" honorowym patronatem objął Rzecznik Praw Obywatelskich, Fundacja Onkocafe i Twójstyl.pl, a partnerem wydarzenia została Fundacja Konrada Adenauera, Komisja Europejska, Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej, kancelaria WP Law i marka Teaology. W jej realizację zaangażował się także lokalny samorząd, a wśród zaproszonych gości pojawili się m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Marcin Wiącek, były Minister Pracy i Polityki Społecznej Władysław Kosiniak – Kamysz, Agnieszka Kłos – Siddiqui, prezeska Provident Polska oraz Aleksander Woźnicki, adwokat specjalizujący się w prawie pracy.