- Co teraz będzie? - Coś. No ku**a stary mam nadzieję. Takimi słowami zaczyna się „Światłoczuła” w reżyserii Tadeusza Śliwy i w pewien sposób rezonuje na pierwsze wrażenia z aktu wprowadzającego. Film, który przerasta stawiane przed nim oczekiwania i okazuje się znacznie lepszym niż można by wnioskować z pierwszych sekwencji. Główny bohater Robert (Ignacy Liss) opuszcza dotychczasowe miejsce zamieszkania, żegnając się z najbliższymi i tekturowym Krzysztofem Ibiszem. Z zawodu jest fotografem, który jak wskazują wszystkie elementy jego życia zawodowego jest wybitny w swoim fachu. Jednocześnie ceni sobie anonimowe, wolne od zobowiązań życie, ale wszystko do czasu.
Recenzja przygotowana przez zespół redakcyjny Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego Mastercard OFF CAMERA.
Zmiany w życiu Roberta zaczynają się podczas jednej z sesji reklamowych, gdzie Agata (Matylda Giegżno) zostaje wytypowana przez zleceniodawcę, aby stać się twarzą projektu. Od tego momentu narracja powoli zaczyna się przesuwać z opowieści o młodym i tajemniczym fotografie w stronę tytułowej Światłoczułej – Agaty. Ich relacja nie jest wolna od niecelowo popełnianych faux-paus ze strony Roberta. Kontrast jaki istnieje między dwójką jest zauważalny na każdym poziomie, czy to tych błahych i mniej istotnych jak kwestie materialne, ale i tych głębszych i ważniejszych. Agata większość swojego czasu poświęca na pracę z trudną młodzieżą (a konkretniej z chłopcami) w jednym z ośrodków wychowawczych w Warszawie. Wraz z kolejnymi rozmowami, spotkaniami i aktywnościami podejmowanymi przez bohaterów granice pomiędzy zaintrygowaniem, a zauroczeniem zaczynają się zacierać.
Mimo, że tytuł i główne założenie filmu związane jest z główną bohaterką znakomicie odgrywaną przez Matyldę Giegżno to przez znaczną część filmu obserwujemy wydarzenia oczami Roberta. Agata natomiast podejmuje się, zarówno wobec niego jak i wobec widzów, roli przewodniczki. To jej decyzje i przede wszystkim doskonale napisane dialogi kształtują nową rzeczywistość ambiwalentnego i poszarpanego przez przeszłość Roberta.
Niezwykle istotne w kontekście odbioru „Światłoczułej” są aspekty techniczne filmu. Michał Englert przyzwyczaił nas już do pełnych kolorytu, jakościowych zdjęć i nie inaczej jest w tym przypadku. Reżyser obsady, czyli Nadia Lebik fenomenalnie skomponowała zespół aktorski sięgając na wielu aktorów czekających na przebicie się z mniejszych ról bądź epizodów serialowych. Autorzy muzyki – Katarzyna Sochacka, Aleksander Świerkot i Łukasz Federkiewicz (Kortez) zadbali o to, aby wtedy, gdy dźwięk i utwory były konieczne pełniły one funkcję pełnoprawnego aktora. Jednak to praca Małgorzaty Karpiuk i Ewy Mroczkowskiej robi największe wrażenie. Pierwsza była odpowiedzialna za kostiumy druga zaś za scenografię, w której wszystko można traktować jako naturalne i świetnie skomponowane w całość. Natomiast postacie ubrane są wręcz bezbłędnie, a jedna ze scen, w której Agata wybiera sukienkę, tylko to potwierdza.
Tadeusz Śliwa wyreżyserował znakomity film o miłości, który początkowo w żadnym stopniu nie zapowiadał się na taki. Jest to świeże i też bardzo szczere spojrzenie na wiele wątków jednocześnie nie będąc tylko kolejnym takim samym filmem na bazie utartych motywów.
Film „Światłoczuła” (reż. Tadeusz Śliwa) do zobaczenia w ramach Konkursu Polskich Filmów Fabularnych podczas 18. Mastercard OFF CAMERA.