Stres, długotrwałe napięcie i cały wachlarz negatywnych emocji zapisują się na skórze bardzo widocznie, w sposób niemożliwy do przeoczenia. I chociaż trudno całkowicie wyeliminować jego źródło, w kwestii ochrony skóry przed jego negatywnym działaniem całkiem sporo jest w naszych rękach!
Spis treści
Wpływ stresu na skórę to proces, zmiany zachodzą stopniowo, po cichu, umykając czasem naszej uwadze i nie wzbudzając paniki: stopniowa utrata blasku czy przyspieszone procesy starzenia nie biją po oczach, ale są do wyłapania z perspektywy czasu. Bywa jednak, że kaskada zmian rusza jak szalona: zmiany trądzikowe mocno się nasilają albo następuje lawinowy wysyp nowych niedoskonałości, czasem w najmniej oczekiwanych miejscach. Do tego podrażnienie, swędzenie, wrażliwość. Co gorsza, tworzy się błędne koło: im gorzej wyglądamy, tym gorzej się czujemy, a im większe napięcie, tym więcej niekorzystnych zmian na skórze. Skąd ta zależność?
Nie ma tu żadnej wielkiej tajemnicy. Permanentny stres został przez WHO uznany za chorobę stulecia, a lekarzy już lata temu zaalarmowała niepokojąca zależność wysokiego poziomu kortyzolu z pojawianiem się i rozwojem chorób takich jak nowotwory, zaburzenia pracy tarczycy, nadciśnienie, cukrzyca czy otyłość. Jak więc skóra, nasz największy organ, miałaby pozostać wobec niego obojętna?
To związek „od urodzenia”, a nawet wcześniej! Bo skóra i emocje mają wspólne korzenie. W fazie embrionalnej tkanka nerwowa i komórki skóry wykształcają się z tej samej warstwy komórek – ektodermy, więc ich wzajemne oddziaływanie jest nieuniknione niejako z definicji.
I nie tylko nieuniknione, ale też dużo poważniejsze, niż nam się wydaje. Zresztą, tę zależność obserwujemy na co dzień, nawet jeśli nie poświęcamy jej szczególnej uwagi: nieoczekiwanie oblewający rumieniec, gęsia skórka w odpowiedzi na zimno czy czerwieniejące ze wstydu uszy – czarno na białym widać, że coś jest na rzeczy. I nie są to tylko przeczucia: pod wpływem impulsów nerwowych naczynia krwionośne rozszerzają się, a krew płynie szybciej sprawiając, że twarz nabiera (nie zawsze upragnionych) kolorów.
Ten mechanizm działa także w drugą stronę. Kiedy poziom kortyzolu osiąga wyższe rejestry, w skórze zachodzi cały szereg zmian na poziomie komórkowym. Adrenalina powoduje podwyższanie czynników prozapalnych, a do tego działa degradująco na kolagen i inne białka, hamując ich syntezę. Zaburzona zostaje także produkcja melatoniny czyli hormonu snu, co utrudnia naturalną regenerację, zwiększając podatność skóry na urazy, stany zapalne i utratę elastyczności. Niewypoczęta traci napięcie i optymalny poziom nawilżenia, a jej bariera ochronna wystawiona zostaje na trudną próbę, z której nie zawsze wychodzi zwycięsko.
Do tego dochodzi rozpad trójglicerydów, który dodatkowo osłabia funkcję płaszcza hydrolipidowego narażając tkanki na odwodnienie, zwiększając ryzyko infekcji i przyczyniając się do przyspieszenia procesów starzenia. Ale nie chodzi tu „tylko” o kilka dodatkowych zmarszczek. Eskpozycja na długotrwały stres może też leżeć u źródeł trudnych w leczeniu przewlekłych chorób takich jak trądzik różowaty, bielactwo, łysienie, trądzik różowaty czy nawet AZS.
Wiele z nich, jako że dotyka nie tylko skóry, ale też odciska silne piętno na emocjach, będzie wymagać specjalistycznej opieki. I nie ma tu przesady, bo mowa o czymś więcej niż tylko niezadowolenie – wiele przypadłości skórnych wiąże się z długotrwałym obniżeniem nastroju i może skutkować nawet pojawieniem się stanów lękowych czy depresyjnych, utrudniając normalne funkcjonowanie.
Są też takie, które z powodu silnego permanentnego stresu będą wywoływały działania autoagresywne, np. trądzik z wydrapania polegający na niemożności powstrzymania się manipulowania przy już istniejących zmianach, co w efekcie prowadzi do zaostrzenia się problemu, czy trichotillomania – bezwiedne, niekontrolowane wyrywanie włosów w geście rozładowania napięcia. Albo kompulsywne mycie rąk, które poza bezdyskusyjnym walorem w kontekście odkażania może skutkować w najlepszym razie nasiloną suchością skóry, a w gorszym – tzw. wypryskiem ze zużycia. We wszystkich tych przypadkach na ratunek przychodzi psychodermatologia, ale bywa, że trzeba zasięgnąć także porady psychologicznej lub psychiatrycznej.
Wyświetl ten post na Instagramie
No dobrze, ale skoro stres jest chorobą naszych czasów, a w dobie pandemii jest praktycznie nie do wyeliminowania, jak się przed nim chronić i jak uniknąć skórnych komplikacji? Jeśli już się pojawią, zamiast kombinować na własną rękę, warto zasięgnąć opinii specjalisty – tylko celowana specjalistyczna pielęgnacja pozwoli szybko odbudować barierę hydrolipidową skóry i rozprawić się z wtórnym problemem, np. w postaci wyprysków.
Wyświetl ten post na Instagramie
A wcześniej? Jest kilka sposobów na to, by zadbać o skórę i o głowę jednocześnie – to dobrze znana lista, która jednak w tym kontekście nabiera trochę innego znaczenia. Na jej szczycie na pewno jest sen – regeneracyjne działanie całonocnego nieprzerwanego odpoczynku odczuje cały organizm. Do tego aktywność fizyczna i techniki relaksacyjne – także z oczywistych względów. I aromaterapia, czyli terapia i przyjemność w jednym!
Wyświetl ten post na Instagramie
Za to jeśli chodzi o stres oksydacyjny, który jest dla skóry równie szkodliwy jak ten, którego doświadczamy na co dzień, nie można zapomnieć o preparacie wysokim filtrem SPF, który zminimalizuje namnażanie się wolnych rodników aktywizujących się pod wpływem słońca. Do tego ochrona antyoksydacyjna z koenzymem Q10, witaminą C, beta karotenem i glutationem na czele – tak na dobry początek.
Wyświetl ten post na Instagramie
Ale studiowanie składów kosmetyków to nie wszystko. By one zadziałały, potrzeba trochę zwolnić. Przyjrzeć się sobie z troską, uważnością, wyrozumiałością i gotowością do odebrania sygnałów wysyłanych przez ciało. Dać sobie czas i przestrzeń na ulubione pielęgnacyjne rytuały, na uporządkowanie myśli, odpoczynek, wartościowy posiłek. Bo małe kroczki dają wielkie efekty!