Magdalena Paduch to jedna z laureatek Ray Kroc Award – nagrody dla najlepszych kierowników McDonald’s… na świecie oraz mama Kuby. W rozmowie opowiada m.in. o tym, jak udaje jej się godzić zarządzanie restauracją z wychowywaniem syna i co macierzyństwo zmieniło w jej podejściu do pracy.
Kiedy zaczęłaś pracę w McDonald’s?
Praktycznie zaraz po ukończeniu studiów. Otrzymałam pracę jako manager, ale na początku pracowałam na wszystkich stanowiskach, zarówno w kuchni, jak i na serwisie, przy obsłudze gości. Musiałam dobrze poznać specyfikę każdej roli, żeby zdobyć wszechstronne doświadczenie i rozumieć, na czym polegają obowiązki pracowników. Nie zostałam jednak długo na tym stanowisku, bo szybko awansowałam na zastępcę, a później na kierownika całej restauracji. W tzw. „międzyczasie” zostałam też mamą…
Pogodzenie kierowania całą restauracją z rolą mamy to chyba nie jest łatwe zadanie?
Zanim zostałam mamą Kuby, nie wyobrażałam sobie nawet, że można pogodzić pracę z wychowywaniem dziecka. Zwłaszcza na kierowniczym stanowisku, gdzie odpowiadam za wszystko; zamówienia, produkcję, zarządzanie ludźmi. Słyszałam też historie moich koleżanek zatrudnionych w innych firmach, które po urlopie macierzyńskim nie miały już dokąd wracać. Ja miałam jednak bardzo komfortową sytuację, ponieważ przełożeni obiecali mi, że będę mogła wrócić do tej samej restauracji i nie będę musiała się niczym przejmować podczas urlopu macierzyńskiego. Z perspektywy czasu wiem, że podjęłam dobrą decyzję. Kiedy Kuba chodził do żłobka, kończyłam pracę tak, żebym go mogła odebrać. Oczywiście pomagał mi też mąż. Uzgodniłam z nim, że w tygodniu to ja będę się częściej opiekować dzieckiem, natomiast w weekendy i święta będę dostępna w restauracji. Odpowiada nam taki układ, ponieważ mąż powadzi własną firmę, a ja wolę czasami iść do pracy w sobotę czy niedzielę i mieć wolne w tygodniu.
Co powiedziałabyś kobietom, które zastanawiają się nad powrotem do życia zawodowego po urodzenia dziecka?
Myślę, że przyjście do pracy, czyli wyjście do ludzi, to coś, co robimy przede wszystkim dla samych siebie. Oczywiście dużo czasu spędzam ze swoim synem, ale fajnie, kiedy można podzielić się często podobnymi problemami z koleżankami z pracy. Wspieramy się i wymieniamy spostrzeżeniami odnośnie wychowywania dzieci. McDonald’s jest idealnym pracodawcą dla mam ze względu na dopasowany do potrzeb, elastyczny grafik pracy. W mojej restauracji są kobiety, które wróciły po urlopie macierzyńskim i nigdy się nie zdarzyło, żebyśmy komuś odmówili dnia wolnego, jeśli wypadnie coś nagłego i trzeba zostać z dzieckiem. Mamy rodzinną atmosferę, z niektórymi osobami znamy się wiele lat, dlatego pomagamy sobie wzajemnie w różnych sytuacjach. A jak tylko mamy wolną chwilę, to oczywiście rozmawiamy o naszych dzieciach i przygodach z przedszkolami czy żłobkami.
A czy pojawienie się dziecka zmieniło coś w twoim podejściu do pracy?
Urodzenie dziecka sprawiło, że jestem lepszym szefem, bo stałam się cierpliwsza i potrafię lepiej zarządzać czasem. Nauczyłam się, że przy dziecku trzeba sobie wszystko zaplanować. Wcześniej żyłam tylko pracą, nie uprawiałam sportu i wracałam do domu zmęczona. Teraz, paradoksalnie, mam więcej czasu dla siebie i przyjaciółek. Zaczęłam trenować zumbę, chodzę regularnie na treningi, brałam udział w 5-godzinnym maratonie zumby. Przy tej muzyce bardzo się relaksuję i jest to moja forma odpoczynku. Namawiam też moje koleżanki z pracy, żeby korzystały z kart sportowych, które są jednym z benefitów w McDonald’s i nawet niektóre z nich zaczęły chodzić na zumbę razem ze mną.
Nagroda dla 1% najlepszych kierowników McDonald’s na świecie tylko potwierdziła, że jesteś świetną szefową…
Otrzymanie Ray Kroc Award było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, ponieważ nawet nie wiedziałam, że zostałam zgłoszona do tego konkursu. O nagrodzie dowiedziałam się od właścicielki restauracji. Pojawiły się gratulacje i nie ukrywam, że było to dla mnie miłe zaskoczenie, bo po tylu latach pracy na kierowniczym stanowisku zostałam doceniona na taką skalę. Oczywiście to dla mnie dodatkowa motywacja do pracy.
Z jakimi wyzwaniami musisz się mierzyć jako liderka zespołu?
Sporym wyzwaniem w roli lidera jest zarządzanie młodym pokoleniem – nawiązanie z nimi kontaktu, umiejętność rozmowy ich językiem. Kiedyś byłam zwolenniczką wspólnych spotkań, ale to się zmieniło i dziś kluczem do sukcesu jest indywidualne podejście do ludzi. Uważam, że kierownik powinien spędzać jak najwięcej czasu z pracownikami, bo tylko wtedy wie, z jakimi problemami się borykają i jak można im pomóc. Częste rozmowy są podstawą w budowaniu zespołu.
Kogo chciałabyś zatrudniać w swojej restauracji? Jakie osoby mają szansę się tu rozwijać?
Firma daje duże możliwości związane z rozwojem i to naszą rolą, liderów, jest wyłapywanie talentów i myślę, że mam do tego dobrą intuicję. Szukamy osób otwartych i zaangażowanych, w których widzimy potencjał do zarządzania zespołem. Warto aplikować do McDonald’s, bo uczymy tu odpowiedzialności. Komuś może się wydawać, że to jest łatwa praca, ale w restauracjach kładzie się duży nacisk na procedury związane m.in. z bezpieczeństwem żywności. Znam wiele osób, które nauczyły się tutaj śmiałości, stały się bardziej otwarte na ludzi.