PIMS to groźne powikłanie związane z COVID-19. Dotyka dzieci w każdym wieku, również te, które przebyły COVID-19 bezobjawowo. Występuje rzadko, ale jest tak niebezpieczne, że może zagrażać życiu. Gorączka, bóle brzucha, potężne osłabienie – te objawy powinny cię zaniepokoić.
PIMS to skrót od angielskiej nazwy: Pediatric Inflammatory Multisystem Syndrome. Po polsku: wieloukładowy zespół zapalny powiązany z COVID-19. Wedle dotychczasowej wiedzy jest wynikiem zaburzenia równowagi immunologicznej spowodowanej przebytym 2-6 tygodni wcześniej zakażeniem. Pierwsze symptomy powikłania to wysoka gorączka, ból brzucha lub/i biegunka, niekiedy wysypka, bóle stawów, zapalenie spojówek. Nie są to objawy wyjątkowe, w ten sposób dzieci przechodzą infekcje, ale PIMS z dnia na dzień przybiera na sile, a mali pacjenci słabną. Po trzecim dniu od pierwszych objawów, chorzy czasami dosłownie nie mają siły wstać z łóżka.
„Dzieci z PIMS na ogół sprawiają wrażenie ciężko chorych i rodzice szybko się orientują, że pomimo objawów kojarzących się ze zwykłą infekcją, jest to inna, poważniejsza choroba, niż znane im infekcje wieku dziecięcego”, mówi dr Magdalena Okarska-Napierała z Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jednym z najbardziej dotkniętych narządów w przebiegu PIMS jest serce, to jego niewydolność jest przyczyną ogromnego osłabienia. Dzieci z objawami PIMS natychmiast powinny trafić do szpitala, gdyż wymagają leczenia zapewniającego wielospecjalistyczną opiekę. Postępowanie zależy od stanu pacjentów. Najcięższe przypadki są leczone na oddziałach intensywnej terapii.
Chorobę diagnozuje się na podstawie obrazu klinicznego i badań dodatkowych. Jej wskaźnikami są m.in.: wysokie wyniki stanu zapalnego przy zmniejszonej liczbie limfocytów i/lub wysokim stężeniu markerów uszkodzenia serca. Dodatkowo dzieciom wykonuje się test na obecność SARS-Cov-2 lub jego przeciwciał. W przypadku PIMS antybiotykoterapia nie przynosi efektów, skuteczne jest leczenie immunomodulacyjne: wlew immunoglobulin, a niekiedy – sterydoterapia. „Dzieci w większości dobrze reagują na leczenie i po tygodniu lub dwóch opuszczają szpital. Oczywiście zdarzają się przypadki wymagające dłuższej rekonwalescencji”, mówi dr Okarska-Napierała. Co istotne, choroba wiąże się z ryzykiem powstawania tętniaków tętnic wieńcowych, dlatego każde dziecko po przebyciu PIMS musi pozostać pod stałą kontrolą kardiologa i mieć regularnie wykonywane echo serca!
PIMS nie jest jedynym powikłaniem jakie może wystąpić u dzieci po zakażeniu COVID-19. Jest możliwe, że po kontakcie z koronawirusem mogą się rozwinąć u dzieci choroby o podłożu autoimmunologicznym, ale każda infekcja wirusowa, może indukować takie schorzenia. Zdaniem ekspertki większość małych pacjentów łagodnie przechodzi zakażenie SARS-Cov-2, bez żadnych następstw i nie ma wskazań do rutynowych kontroli zdrowych dzieci po jego przebyciu. „Inne powikłania poza PIMS nie są opisywane jako regularnie występujące w grupie dzieci. Owszem, zdarzyło mi się diagnozować szereg dziwnych przypadków związanych z koronawirusem: tiki, obrzęki, u starszych dzieci tzw. palce covidowe: charakterystyczne zasinienia, przypominające odmrożenia, często bolesne. Za każdym razem, kiedy widzimy takie zjawiska, powinniśmy skonsultować się z lekarzem. Nadal jednak obowiązuje wiedza, że COVID-19 u dzieci – zwłaszcza bez chorób współistniejących – to jest łagodna infekcja”, zapewnia dr Okarska-Napierała. Powodem do niepokoju jest obecnie wysoka liczba zakażeń podczas trzeciej fali COVID-19 i fakt, że więcej dzieci jest eksponowanych na działanie wirusa. „To oznacza, że powinniśmy się spodziewać większej liczby przypadków PIMS niż w fali jesiennej. Brak jeszcze konkretnych danych, ale z moich obserwacji wynika, że chorujących dzieci teraz szybko przybywa”, przestrzega ekspertka.