DOSKONAŁOŚĆ SIECI

Sara Czarna: "Moje selflove to zrozumienie faktu, że jeśli ktoś wywołuje we mnie dużo negatywnych emocji, ja nie muszę się na to godzić"

Sara Czarna: "Moje selflove to zrozumienie faktu, że jeśli ktoś wywołuje we mnie dużo negatywnych emocji, ja nie muszę się na to godzić"
Sara Czarna to nasza Nominowana w 2. edycji akcji #poswojemu Doskonałość Sieci w kategorii Selflove.
Fot. fot. Bartłomiej Suchoń

- Nigdy w życiu nie byłam chuda. Mój najmniejszy rozmiar to 38, gdy miałam 12 lat. Natomiast przez presję społeczeństwa zawsze schudnąć próbowałam - pisze na swoim Instagramie Sara Czarna, modelka plus size, która udowadnia, że piękno nie tkwi tylko w rozmiarze S. Dziś zachęca inne kobiety do ukochania każdej fałdki, każdego zagięcia, każdej odstającej od narzuconych nam standardów piękna części naszego ciała. Szacunek do różnorodności i większej empatii to również myśli przewodnie jej projektu #pomyslzanimpowiesz, który ma na celu zwrócenie naszej uwagi na to co robimy, co mówimy i jak reagujemy na innych ludzi. Z tych właśnie powodów, razem z Ambasadorką kategorii Selflove, Joanną Koroniewską  – przyznajemy Sarze nominację do tytułu Doskonałość Sieci w 2. edycji akcji #poswojemu.

Sara Czarna – ma 27 lat, pochodzi ze Świdwina, mieszka w Warszawie. Właścicielka Onmove Model Management – agencji modelek all size w Polsce. W branży działa od ponad 15 lat jako modelka plus size, fotografka, spec od produkcji i zadań specjalnych. Twórczyni i ambasadorka projektu "Pomyśl zanim powiesz", który namawia do większej empatii, szacunku i akceptacji drugiego człowieka. Wierna intuicji, chce żyć i tworzyć świat wokół siebie #poswojemu, przy czym chętnie do niego zaprasza. Wegetarianka, abstynentka i promotorka zdrowego stylu życia, szczególnie wśród osób plus size, bo jak mawia "codziennie należy wybierać miłość do samego siebie”. Od trzech lat współtworzy strefę samorozwoju i balansu życiowego na festiwalu muzyki elektronicznej @summercontrast.

Czy zraniły Cię kiedyś czyjeś słowa?

Och, nie raz… niezależnie od wieku zawsze bolały podobnie. Były efektem chęci zawstydzenia mnie lub wytknięcia mi błędów. Podbudowania własnego poczucia wartości poprzez postawienie mnie niżej. Dziś uderzają w ten sam sposób, ale teraz staram się już podnosić odpowiednio wysoko swoją tarczę. Choć nie zawsze mi to wychodzi.

Spytałam o raniące słowa, bo niedawno stworzyłaś świetną kampanię #pomyslzanimpowiesz, która zachęca do większej empatii i czułości w komunikacji – tej na żywo, ale i tej w internecie. Co sprawiło, że postanowiłaś ruszyć z tą akcją?

Widziałam, co dzieje się dookoła mnie. Jak często znajomym lub mi samej robiło się głupio, wstyd lub po prostu przykro, bo rozmówca był święcie przekonany, że jego zdanie jest ważniejsze niż wolność drugiej osoby do życia na swój sposób.

Zaczęłam spisywać historie przytaczane przez ludzi spotkanych na mojej drodze i okazało się, że przynajmniej raz w życiu każdy doświadczył rozmowy, w której było mu narzucane zachowanie lub kwestionowane były jego wybory. Wszystkie te wydarzenia łączy jeden fakt. Nikt z rozmówców nie był pytany o zdanie, ale uważał że skoro jest w kraju wolność słowa, ma on pełne prawo do „bycia szczerym”.

Postanowiłam zakwestionować taki styl bycia. Założyłam, że jest on niewłaściwy. Zaczęłam szukać tego, który bardziej pasowałby mi do mojego obrazka. I tak właśnie powstał ten projekt. Projekt, który w założeniu zachęca innych, aby najpierw poznali swojego rozmówcę, aby nie oceniali pod wpływem sekundy, czy, co bardziej nie zrozumiałe dla naszego społeczeństwa, przestali komplementować innych w nieumiejętny sposób. W tym ostatnim temacie spotkałam się z największym brakiem zrozumienia. Bo przecież „komplementy są super i o co mi chodzi”, ale jak przeczytacie historie na stronie pomyslzanimpowiesz.com, choćby o tym, jak traumatyczne wspomnienia wywoływały w naszej bohaterce komentarze typu: „Ale schudłaś, super wyglądasz", to może następnym razem zastanowimy się nad celem i potrzebą naszych komentarzy. Ach... Na ten temat mogłabym opowiadać i opowiadać!

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez POMYŚL ZANIM POWIESZ (@pomyslzanimpowiesz)

Czym jest dla Ciebie selflove?

W pierwszej kolejności jest to zrozumienie pojęcia w najprostszej jego formie: selflove czyli miłość siebie. Także dla mnie jest to traktowanie siebie w najlepszy znany mi sposób. Dla każdego będzie to coś innego. Z tego względu, że każdy z nas ma inne podejście do życia, inne priorytety i inne kręgosłupy moralne. Dla mnie selflove to zmiany codziennie podejmowanych decyzji, rzucenie alkoholu, nauka słuchania siebie i innych, akceptacja danego stanu rzeczy i zrozumienie, że to ja panuję nad swoimi decyzjami. Selflove to też dla mnie samorozwój. Słucham wielu wykładów interesujących i inspirujących mnie osób.

Ostatni, najważniejszy moim zdaniem punkt to zmiana otaczających mnie ludzi. Moje selflove to zrozumienie faktu, że jeśli ktoś wywołuje we mnie dużo negatywnych emocji, ja nie muszę się na to godzić. Mogę zrezygnować z takich osób i iść w stronę pozytywów życia. Moje selflove to rezygnacja z tych, którzy powodują, że czuję się źle ze sobą. I nie mówię tu o konstruktywnej krytyce, a osobach, które wprowadzały mnie w doły emocjonalne i zaniżały moje poczucie wartości. To osoby, które bardziej lub mniej świadomie karmiły się moimi porażkami i próbowały się na nich wybić. Sama również zmieniłam podejście. Uczę się być bardziej wyrozumiała, cierpliwa i w prostocie tego słowa dobra dla innych. Gdy kierujesz się miłością, akceptacją i pozytywną energią, świat staje otworem. I to tym magicznym.

Na Twoim profilu znalazłam wpis, w którym mówisz, że selflove to dla Ciebie również wordlove. Jak to rozumiesz?

Słowa mają moc. Ogromną. Dlatego, że im na to pozwalamy. Jeśli więc jesteśmy osobami, które bardzo dużą wagę przykładają do słów, a ja taka jestem, to uczmy innych, jak chcemy być traktowani i przede wszystkim traktujmy się dobrze. Mówmy sami do siebie i do siebie nawzajem w ładny sposób. Pamiętam, jak napisałam na Instagramie mój codzienny Manifest Kochaj. Dostałam niesamowity odzew.

Okazało się, że dla wielu kobiet mówienie sobie „kocham się” to abstrakcja. Że z reguły mamy tendencję do stawania przed lustrem i wypowiadania na głos: „Boże, jak ja wyglądam, nie mogę na siebie patrzeć”. Może zamiast tego zacznijmy mówić: "Hej! Pamiętaj ze jesteś piękna/y i wartościowa/y. Kocham Cię". Tak trzeba sobie to mówić. Im głośniej, tym lepiej!

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Sara Czarna | curve model (@saraczarna)

Co takiego daje Ci internet, że chcesz być w nim obecna?

Szczerze? To nie bardzo chcę. Wiele razy prawie usunęłam wszystkie moje konta, widząc, co dzieje się u niektórych osób. Mam tu głównie na myśli bezkarny hejt. Przerażają mnie groźby śmierci. Nigdy ich nie doświadczyłam, ale moje znajome już tak. Pozostaję jednak w przestrzeni online, bo czasami dostanę jedną wiadomość, w której napisane jest, że komuś pomogłam, „zrobiłam dzień” i wtedy wiem, że to jest ważniejsze niż mój strach przed hejtem.

"Tak, noszę rozmiar 44, tak nosiłam 46 i 48. A kiedy miałam 12 lat „zachwycające" 38. Dlaczego kiedy miałam 12 lat nosiłam 38, skoro inne dziewczynki w moim wieku ubierały się w 32/34? Pamiętajcie, że za każdym człowiekiem stoi jakaś historia. Przynajmniej postaraj się ją poznać zanim ocenisz" – to cytat z Twojego Instagrama. Jak zatem wyglądała Twoja historia?

Z jednej strony długa, z drugiej krótka. Która wersje wybieracie? Long story short: urodziłam się w kochającej, pełnej rodzinie. Urodziłam się chciana. Wychowywana przez oboje rodziców i dwie pary dziadków. Mam to ogromne szczęście, że byłam od dziecka wychowywana na silną i niezależną kobietę. Może dlatego od małego nie spotkałam się z jakimś brakiem akceptacji wśród rówieśników pomimo wymiarów, które w pewnym sensie odbiegały od panujących standardów. Byłam raczej tą, która stawała w obronie słabszych. Może też ze względu na to, że zawsze byłam największa w klasie (śmiech). I tak sobie rosłam aż dorosłam. Przeszłam wszelkie etapy braku akceptacji swojej osoby. Oczywiście wszystkie związane były z rozmiarem.

Byłam dzieckiem chowanych na słodzonych kaszkach mannych. Na każdym wyjeździe wjeżdżały do samochodu fastfoody. A w sklepikach szkolnych na pierwszym planie zawsze były chipsy, pączki i drożdżówki. Na zajęciach wychowania fizycznego w szkole panie miały tendencje do zawstydzania uczniów, więc wiele z nas po prostu nie ćwiczyło. I tak miałam szczęście, że trafiłam na świetnych wychowawców, dodatkowo moja Babcia była nauczycielką i naprawdę dobrym pedagogiem. A jak wiemy, z poziomem rozumienia dzieci w polskich szkołach jest raczej słabo. I tak przez lata korzystałam ze złej diety, wiecznie próbując schudnąć.

Teraz wiem więcej. Uczę się na temat poprawnego działania organizmu. Świadomie wybieram ćwiczenia, które mają za zadanie wzmocnić moje ciało. Świadomie wybieram nie picie alkoholu, nie kupowanie chipsów. Świadomie oglądam programy o najnowszych badaniach dotyczących jakości pożywienia na ziemi. Mogłoby się to wszystko wydarzyć znacznie szybciej. Wystarczy od małego nie skrzywiać nas w „złym kierunku”. Obserwuję teraz dzieci mojego rodzeństwa i zauważam masę zachowań, które są naprawdę właściwe i do których ja teraz próbuje wrócić. Na przykład szczere komunikowanie tego, co im samym nie pasuje w ich traktowaniu.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Sara Czarna | curve model (@saraczarna)

Filtry, narzucane kanony piękna, ocenianie, wytykanie inności i różnorodności – mało mamy w mediach społecznościowych miejsca na naturalność. Czy coś Twoim zdaniem zmienia się w tej kwestii?

Myślę, że tak. Widzę, jak moi obserwatorzy się przed tym buntują i dosłownie zgłaszają aplikacje, zmieniające ciało czy twarz jako obraźliwe. Mam nadzieję, że świadomość piękna, jakie leży w naturalności będzie wzrastać. Ale po to właśnie potrzebne są konta, które będą pokazywać, że bycie bez makijażu czy bez filtra jest OK.

Prowadzisz agencję modelek all size, sama również od lat sama jesteś modelką plus size – udowadniasz, że rozmiar naszego ciała nie musi warunkować naszego szczęścia. Jak wyglądała Twoja droga do samoakceptacji? Była wyboista i pełna zakrętów?

Myślę, że po części odpowiedziałam już na to pytanie wcześniej, w mojej historii. Były zakręty, oj były. Ale głównie spowodowane presją otoczenia. Sama w dzieciństwie, czy nawet teraz, po prostu szukałam miłości, zrozumienia i akceptacji. Jeżeli będziemy sobie wszyscy tego więcej dawać, świat naprawdę stanie się piękniejszy. Mam na to przykład: wybrałam się ostatnio na basen i byłam świadkiem sytuacji, w której synek chwalił się mamie, że nauczył się tego dnia nurkować. Był podekscytowany i ewidentnie szukał jakiegoś dobrego słowa. Zamiast tego usłyszał, że dziewczynki, które są od niego młodsze już tak potrafią, ale jak podrośnie jeszcze i będzie pilnie uczęszczał na zajęcia to będzie pływał tak jak ci starsi chłopcy z grupy. Wiecie co dziecko odpowiedziało? "Mamo, ale ja mam 4 lata. Jestem jeszcze mały, a już umiem nurkować". Mama nie zrozumiała i nadal porównywała młodego do innych... To powinno nam dużo powiedzieć o tym, jak może, a jak często wygląda droga do samoakceptacji. Wszystko zaczyna się od najmłodszych lat.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Sara Czarna | curve model (@saraczarna)

"Bycie silną nie zawsze oznacza z podniesioną głową. Czasami warto spuścić ją w dół, bo może zauważysz coś dobrego pod nogami" – piszesz na swoim profilu. Co dobrego udało się znaleźć Tobie, gdy spojrzałaś w dół, pod swoje nogi?

Ja zobaczyłam, jak ważne są relacje z otaczającymi mnie ludźmi. Ważniejsze niż cel, po który biegnę. Odkąd to zauważyłam, zaczęłam szukać  środka w tym wszystkim. Czasami też warto się zatrzymać, spojrzeć w dół i sprawdzić, czy po kimś nie depczemy!

Jaki dostajesz feedback od swoich obserwatorek? Dostajesz na skrzynkę historie, w których dziewczyny dzielą się swoimi sukcesami lub zmianami, które Ty zainspirowałaś?

Bardzo pozytywny. I to jest to, co utrzymuje mnie w przekonaniu, że warto dalej prowadzić moje konto na Instagramie. Dostaję wiadomości, w których są pokazane zdjęcia ćwiczeń (zachęcam do aktywnego stylu życia) albo opisane historie o tym, jak to właśnie moja obserwatorka wraz z mężem rzucają alkohol, bo zobaczyli, że da się takie rzeczy robić w parze. Dostałam niejedną wiadomość na temat tego, jak po wysłuchaniu mojego monologu na temat komunikacji po raz pierwszy kobiety szczerze porozmawiały ze swoimi partnerami o tym, czego pragną, za czym tęsknią ale i co kochają w drugiej osobie i dzięki temu znowu zaczęli ze sobą być szczęśliwi. Sama na co dzień mówię o tym, że rozmowa jest najważniejszym czynnikiem udanego związku. To wszystko jest budujące, bo pokazuje, ze ludzie są otwarci na zmiany!

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Sara Czarna | curve model (@saraczarna)

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również