Są w Polsce popularne, ale wciąż wiele z nas unika ich ze wstydu, strachu przed dusznością lub po prostu niewiadomą. Ja też do tej pory miała do nich dystans. Może niesłusznie... Sprawdzam, co nowego w saunach?
Do testu wybieram miejsca, w których jest kilka rodzajów saun – fińska (sucha), parowa, ziołowa oraz łatwiejsze do zniesienia: ze światłem podczerwonym lub słonecznym. W warszawskim studio Sante regeneruję się na rozgrzanej podłodze (sauna japońska). W Wodnym Parku pocę się w ruskiej bani - kamienie ogrzewane są na piecu opalanym drewnem. Dodatkowo smagam się witkami brzozowymi (można nawzajem) – to jeszcze bardziej pobudza krążenie. W spa, w których jest ruska bania, można je kupić.
Pierwsze odkrycie: w saunie siedzą głównie mężczyźni. Kobiety wolą wieczory dla pań. Saunowy dress code? Poruszamy się w ręczniku – najlepiej cienkim, może być swój albo wypożyczony na miejscu. Gdy wchodzę do sauny fińskiej, kładę go na deskach, na których siadam (pod stopy kładę dodatkowo mały ręczniczek). W parowej zostawiam ręcznik przed wejściem – tak trzeba. Najtrudniej oddycha mi się w parowej, więc nabieram powietrza powoli, płytko - by nie poparzyć dróg oddechowych. Tak zaleca mistrz saunowania (nowy zawód!). W wyznaczonych porach prowadzi tzw. rytuały naparzania – polewa gorące kamienie wodą (z aromatami mięty, eukaliptusa, sosny itp.) i machając płachtą materiału, porusza rozgrzane powietrze. Czasem w trakcie rytuału dostępne są maseczki na twarz (w cieple lepiej się wchłaniają) lub pilingi (lepiej oczyszczają).
Saunowanie za każdym razem zajmuje mi co najmniej dwie godziny (w spa Manor House w Chlewiskach jest nawet nocne, trwa do godz. 1!).
Po wyjściu z każdej sauny należy się schłodzić, napić wody, odpocząć. A w domu kolacja, kąpiel i spać. Czuję się odprężona ciepłem i nicnierobieniem, wyciszona (w saunie się milczy), fizycznie zmęczona. Zasypiam jak dziecko. Wartość dodana – polubiłam swoje ciało. Bo w saunie, wśród nagich ludzi zobaczyłam, że każde jest inne, nie zawsze idealne.
Pamiętaj, by w saunie chronić głowę ręczniczkiem lub specjalną czapeczką (w niektórych można ją kupić).
Ewa Sarnowicz-Kalicka opisała wrażenia po wizytach w: