Kultura

"Szczególnie bawią mnie te wiecznie czyste i wyprasowane fartuchy" - lekarz rodzinny o serialach medycznych

"Szczególnie bawią mnie te wiecznie czyste i wyprasowane fartuchy" - lekarz rodzinny o serialach medycznych
Co lekarze myślą o serialach medycznych? Zapytaliśmy lek. Michała Domaszewskiego.
Fot. Archiwum prywatne

 Jedni je uwielbiają, inni się z nich śmieją. W pierwszej grupie znajdziemy "zwykłych śmiertelników", w drugiej natomiast osoby z lekarskim wykształceniem. Medyczne seriale, bo to nich mowa, z całą pewnością wzbudzają wiele emocji. Co konkretnie na ich temat myśli prawdziwy lekarz? Które produkcje są według niego w dobrej kondycji, a którym przydałaby się reanimacja? Odpowiedzi między innymi na te pytania udzielił nam lek. Michał Domaszewski.

Seriale medyczne - co sądzą o nich lekarze?

Joanna Andrzejewska, redakcja twojstyl.pl: Seriale medyczne od kilku lat są jednymi z najchętniej oglądanych produkcji. I choć ludzie je uwielbiają, lekarzy podobno doprowadzają one albo do śmiechu albo irytacji. Prawda to?

Michał Domaszewski, lekarz rodzinny: Ja osobiście nie lubię już seriali medycznych ;-).  Kiedyś były fajne, ale to było wtedy, gdy byłem na studiach i może na początku mojej praktyki. Po 4 latach pracy na różnych oddziałach szpitalnych i poradniach w ramach staży rezydenckich i nie tylko, zacząłem dostrzegać liczne mankamenty, jakie te produkcje mają. Mam na myśli przekłamania i absurdy. Natomiast przyznam, że dla dobrej zabawy, można sobie odcinek takiego serialu puścić.

J.A.: O jakich mankamentach mówisz?

M.D.: Szczególnie bawią mnie te wiecznie czyste i wyprasowane fartuchy. Takie idealne, bez „skazy”. To jest ciekawe i kompletnie dalekie od rzeczywistości. Szczerze mówiąc, nie wiem, jak oni to robią. Muszą mieć dobrą pralnie. A no i te ich dopracowane fryzury. Poza tym wszyscy są też w świetnej formie, bez oznak niewyspania. Naturalnie humory im często dopisują. Taki piękny, idylliczny świat. Nawet jak coś robią, to się specjalnie nie pocą. Dodam jeszcze, że gdy schodzą z dyżuru czy sali operacyjnej, wyglądają dokładnie tak samo, jak 12 godzin wcześniej. To jest takie zabawne.

J.A.: Wspomniałeś, że były jednak seriale, które Ci się podobały. Zdradzisz tytuły?

M.D.: „Doktor House” na przykład. Po pewnym czasie zorientowałem się jednak, że on nawet fartucha nie nosi i ignoruje wszystkie zasady bezpieczeństwa i higieny pracy. A gdyby tego było mało,  jest bezczelny. Nigdy w życiu nie chciałbym mieć takiego lekarza jako swojego zwierzchnika.

Najlepsze seriale medyczne według lekarza

J.A.: A czy jest jakaś produkcja, którą lekarze naprawdę lubią lub chociaż uważają za „akceptowalną”?

M.D.: Trzeba by było zapytać każdego z osobna. Niemniej myślę, że część ludzi z lekką sympatią odnosi się do „Szpitala New Amsterdam”. Nie to że lekarze uwielbiają ten serial, ale powiedzmy, że on nie kłuje. Poza tym lubią także „Chirurgów”. Przypomniał mi się teraz jeszcze serial „Hoży doktorzy”. On był świetny. Wiesz, to było śmieszne, bo było bardzo prawdziwe. Pamiętam nawet pierwszy odcinek. Ten serial ma wiele lat, ale historie tam przedstawione są dosyć realne. Przestraszeni stażyści, slang, którego młody lekarz kompletnie nie rozumie i nie wie o czym do niego mówią, mimo że tyle lat się uczył medycyny. Pielęgniarka za to ma pojęcie o wszystkim. Tę produkcję też się lekko oglądało. Człowiek nie czuł się jak w pracy i nie czuł też, że patrzy na jakiś absurd, mimo że było to momentami głupkowate.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Lekarz Rodzinny ‍⚕️ (@michal_domaszewski)

J.A.: Czy mogę więc założyć, że te produkcje są bardziej realne niż pozostałe?

M.D.: To zależy jak na to patrzeć. Ja nie widziałem wszystkich odcinków i sezonów. Parę rzeczy tam było fajnych, oczywiście. Ja zawsze patrzę na to, w jaki sposób są przedstawiani lekarze.

J.A.: Wiem już, które produkcje są dla Was okej. Wymień mi więc proszę jeszcze najbardziej absurdalny serial medyczny…

M.D.: Dla mnie osobiście to „Na dobre i na złe”. To jest kosmos. Ja nawet w którymś momencie pomagałem przy tym serialu. Scenarzyści zaprosili mnie na spotkanie, bo trochę pokrytykowałem w sieci, co oni robią. Rozmawialiśmy więc, co mogą poprawić tu, a co tam. Wiele rzeczy starałem się im wyjaśnić. Ale tak jak mówię, to było kiedyś, może dziś się coś zmieniło. Dawno nie widziałem nowego odcinka.

J.A.: A co denerwowało Cię w tym telewizyjnym hicie najbardziej?

M.D.: Tam wszystko było sztuczne. Scenografia, ubiory, te ich czyste biurka i idylliczne warunki pracy. Najbardziej nierealny był jednak ordynator, który miał mnóstwo czasu. Pamiętam taką scenę – siedział on sobie przy biurku. Jakiś lekarz nie pojawił się na dyżurze, a ordynator wstał, znalazł sobie przypadkowego pacjenta, a potem biegał po całym szpitalu, żeby załatwić mu miejsce na danym oddziale. Wyobraź sobie, że nikt go o to nie prosił. On to wszystko zrobił sam z siebie.

J.A.: Rozumiem, że ordynator i wolny czas to oksymoron?

Ordynator to zawsze zajęty człowiek. Nie znam ani jednego, który miałby za dużo wolnego czasu. Poza tym w serialach często gra go bardzo młody i przystojny aktor. To naprawdę typowe dla polskich produkcji.

J.A.: Z punktu widzenia lekarza, myślisz, że są plusy medycznych seriali? Obstawiałabym może jakiś aspekt edukacyjny?

M.D.: Wątpię, że ktokolwiek i czegokolwiek mógłby się nauczyć z medycznych seriali. Dobre jest na pewno to, że zachęcają one ludzi do medycyny. Do bycia lekarzem, pielęgniarką. Pokazują, że to zajęcie jest ciekawe, wartościowe i służy społeczeństwu.

J.A.: A co powiedz o medycznych paradokumentach?

M.D.: To już w ogóle jest zabawne. Te produkcje nagrywa się przeważnie w studiu pod Krakowem. Plan zdjęciowy jest stylizowany na izbę przyjęć. Niestety jednak… w ogóle jej nie przypomina. A pomijając kwestie produkcyjne… Tam dochodzi do scen, które lekarzom nie mieszczą się w głowie. Przekładanie pacjenta ze złamanym kręgosłupem? Ktoś budzący się nagle w kostnicy?

J.A.: Masz swoją teorię, dlaczego seriale medyczne są tak popularne?

M.D.: Wydaje mi się, że każdy z nas posiada naturalne zainteresowanie medycyną. Takie mam spostrzeżenie. Dobrym przykładem są tutaj dzieci, które przychodzą do mojego gabinetu. Kiedy widzą plakaty z chorobami, prawie zawsze pytają, co to jest i zastanawiają się, co dolega panu X i dlaczego jakaś noga jest taka dziwna. Myślę, że każdy z nas ma „zapisane” w głowie, że medycyna jest czymś ciekawym. A jak do tego dołożymy interesujące relacje międzyludzkie i dużo emocji, masz odpowiedź na to pytanie.

J.A.: Czy lekarze widzą jeszcze rozrywkę w medycznych serialach?

M.D.: Ja już dawno jej tam nie odnajduję. Jedyne co fajnie jest zobaczyć, to na przykład jak amerykańscy lekarze pracują i jak ich praca zorganizowana jest w innym kraju. Zastanawiam się, czy mają te same problemy, co my? A może trochę inne? Wiadomo, że taka produkcja nie jest jakoś mocno osadzona w rzeczywistości, ale generalnie widzę, że lekarze w USA mierzą się z podobnymi historiami. I to jest akurat dla mnie ciekawe.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Lekarz Rodzinny ‍⚕️ (@michal_domaszewski)

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również