Cierpi na nadmiar pomysłów i nie może usiedzieć na miejscu. Projektuje, stylizuje, odpowiada za wizerunek Moniki Brodki, Krzysztofa Zalewskiego a za chwilę także Sarsy. Vasina Maćkowiak jest uparta, ufa swojej intuicji i myśli pozytywnie. Właśnie otworzyła butik w Elektrowni Powiśle i pracuje nad nową kolekcją.
To Twój pierwszy stacjonarny butik, pomysł jak rozumiem jeszcze sprzed pandemii?
Tak. W Elektrowni jestem od miesiąca. Ludzi jest o połowę mniej niż bywało w galeriach przed pandemią, ale trzeba myśleć pozytywnie. Nadal mam butik internetowy oraz studio przy Nowogrodzkiej, gdzie umawiam się z klientkami na realizację projektów z linii VASINA STUDIO. Pobyt w Elektrowni traktuję PR-owo. Nawet jeśli klienci nie kupują mogą zapoznać się moimi projektami, obejrzeć, dotknąć, przymierzyć. Marka stanie się bardziej widoczna.
Wystrój zachęca - wyraziste kolory, trochę ekscentrycznie ale z poczuciem humoru. Wnętrze spójne z Twoją estetyką. Sama je zaaranżowałaś?
Większość rzeczy zaprojektowała Ola Wasilkowska (architektka, działająca na granicy architektury, urbanistyki, sztuki i nauki). Jej autorstwa jest nieregularny dywan - „plama”, wieszaki w formie dłoni, pomysły na uszycie literek - nazwy marki i mojego loga - z materiałów.
Codziennie można Cię tu można zastać?
Zazwyczaj jestem w środy i soboty, jeśli ktoś chce poradę można do mnie przyjść. Klientki piszą do mnie czasem na Instagramie i umawiamy się na konkretną godzinę. Wtedy jest pewność, że będę. Lubię takie spotkania. Zawsze chętnie doradzam.
Jakie dziewczyny przychodzą do Twojego butiku? Kim są klientki Vasiny i czego oczekują?
Przychodzą tu głównie moje stałe klientki - na przykład dziewczyny, które zbierają bluzki z kolorową kropką - mam je w kilku wersjach kolorystycznych i wciąż powstają nowe. Bardzo lubię moje klientki! Są raczej odważne, lubią się wyróżniać i wiedzą czego chcą. Ufają swojej intuicji i lubią konkretny styl. Rzadko zdarza się tu sytuacja, że ktoś zastanawia się pięćdziesiąt razy zanim coś kupi. Przychodzą głównie po kolor. Czarny się u mnie wcale nie sprzedaje lepiej tak jak w większości sklepów.
Skąd się wzięło Twoje zamiłowanie do mocnych form, kolorów, geometrii?
To chyba pozostałość po szkole plastycznej. Zawsze lubiłam wszystko wkładać w ramy. Gdy szłam w plener malować pejzaż, upraszczałam go do figur geometrycznych. Wszystko da się w taki sposób przedstawić. Ale nie wiem skąd to się wzięło. Nie lubię pracować z lekkimi i zwiewnymi tkaninami, falbankami czy koronką, wolę sztywniejsze tkaniny, z których można tworzyć wyraziste formy.
Uczyłaś się malarstwa? Gdzie, kiedy?
W Wyższej Szkole Sztuki Stosowanej w Poznaniu. Przez rok studiowałam na wydziale malarstwa, potem przeniosłam się na witraż i zostałam mistrzynią cięcia w szkle. Przy moim ADHD było to trochę niebezpieczne. Na trzecim roku postanowiłam pójść na wydział mody, bo już wiedziałam, że tym chcę się zajmować i uznałam, że dobrze by było mieć dyplom.
Od dawna posiadasz dyplom projektantki, dlaczego tak długo zwlekałaś z założeniem własnej marki?
Jestem osobą racjonalną i trzeźwo stąpam po ziemi. Poza tym zawsze byłam czujna na rzeczy które działy się wokół mnie. Gdy kończyłam studia (20 lat temu) to nie był dobry czas na projektowanie. Zrobiłam kilka pokazów, miałam sponsorów, ale polska moda się wtedy nie sprzedawała. A ja nie chciałam żyć od pokazu do pokazu nie sprzedając rzeczy. Za to świetnie się rozwijała stylizacja która stała się moją drugą pasją.
Uważasz że teraz, pomijając pandemię, nastały lepsze czasy dla polskich projektantów?
Dużo się mówi o etycznej modzie, ograniczaniu konsumpcji, o tym że lepiej mieć mniej a postawić na jakość. Wyraźnie widać, że podczas pandemii ludzie się wycofali z zakupów. Pytanie: czy ten czas nas czegoś nauczy i czy po kryzysie będziemy wybierali lepiej? Jeśli tak, co z tym potencjałem zrobią projektanci? Czy zaoferują fajne rzeczy i jakość w uczciwej cenie? To ważne jeśli chcemy stworzyć popyt na polską modę. Z drugiej strony przyglądam się kupującym i widzę, że wciąż liczy się cena. Szczególnie teraz w tam niepewnym momencie.
Ile lat pracujesz jako stylistka?
Dokładnie 20 lat temu przeprowadziłam się z Krakowa do Warszawy by pracować w „Dziewczynie” i „Popcornie”. Zaczynałam od stylizacji włosów i makijażu - wtedy jeden człowiek robił wszystko - potem przerzuciłam się na ubrania i chciałam już robić tylko to. Praca w Popcornie nauczyła mnie stylizacji. Przekrój gwiazd był olbrzymi od boys bandów w typie JUST 5 po Agnieszkę Chylińska wówczas wokalistkę O.N.A. Potem pracowałam przy sesjach w Gali, Vivie i wielu innych tytułach ale inaczej ubiera się modelkę, osobę prywatną, aktorkę a jeszcze inaczej muzyka.
Jaka jest różnica między pracą z aktorką a muzykiem?
Aktorki, z racji zawodu, są przyzwyczajone do tego żeby się przebierać. Niewiele z nich ma wyrazisty i konsekwentny styl. W przypadku muzyków strój często koresponduje z gatunkiem muzyki. Twórca musi być zapamiętany! Jego wizerunek powinien być spójny, wyrazisty i konsekwentnie prowadzony. Mój warunek pracy z artystą jest taki, że odpowiadam za cały jego wizerunek. Nie ubieram go tylko na koncerty, albo wyłącznie na wyjścia, czy na jedną płytę. To nic nie wnosi.
Taka lojalność to chyba trudna sprawa dla artysty?
Zaufanie to podstawa. Najlepiej zaczynać pracę z kimś kto startuje, najtrudniej zmieniać utrwalone gusta i przyzwyczajenia. Gdy poznałyśmy się z Moniką (przyp. red. Brodką) była na początku drogi. Myślałam, że w życiu się nie dogadamy bo mamy podobne charaktery. Byłam wściekła, że się wtrąca w to co robię a ona złościła się, że ktoś jej mówi w co ma się ubierać. Mam wrażenie, że tak jest do dziś, ale już na innym poziomie. Z Krzyśkiem Zalewskim pracuję od początku jego współpracy z wytwórnią. Jest otwarty na modę i odważny, można z nim poszaleć. Teraz zaczynam pracę z Sarsą, która ma wyrazisty wizerunek, ale zwróciła się do mnie w momencie gdy chce go zmienić. Wie czego chce a to ważne. Muszę mieć konkret z którym się mierzę.
Przewidujesz nową kolekcję, masz już pomysł?
Myślę o małej kolekcji kapsułowej, bez pokazu. Ale żeby coś wymyślić muszę się zamknąć na 5 dni w ciszy. Najwięcej pomysłów mam kiedy się nudzę i patrzę w ścianę.
To na pewno trudne, mając tyle zajęć i trójkę dzieci. Nadal wstajesz codziennie o 5:30?
Pandemia wszystko pokrzyżowała. Normalnie wstawałam o 5:30, przygotowywałam dzieciom śniadanie i szłam na jogę. W tym czasie mój mąż (przyp. red. - aktor Rafał Maćkowiak) odprowadzał dzieci do szkoły, a ja po powrocie mogłam pracować. Moja głowa najlepiej funkcjonuje do 12:00. Z powodu pandemii zajęcia jogi są on line więc wstaję o 6:30. Szkoła przeniosła się do domu - trójka moich dzieci z laptopami i jeszcze syn sąsiadów. Na szczęście dzieci wyjechały na wakacje, więc zabiorę się za kolekcję.
Czego możemy się spodziewać, co ostatnio czytasz, oglądasz, co Cię inspiruje?
Nie mam konkretnych inspiracji. Działam intuicyjnie. Moje pomysły płyną raczej z przeszłości - przeżyć, wspomnień i nie przekładają się bezpośrednio na projekty. Impulsem do ostatniej kolekcji „For Becky” były wspomnienia z salonu gorseciarskiego, który moja babcia przez lata prowadziła w Rynku w Krakowie. Spędziłam w nim dzieciństwo i chyba dlatego tak lubię ten zawód. Żałuję, że babcia tego nie doczekała. Gdy spojrzeć na kolekcję, z gorsetami nie ma ona nic wspólnego, ale wykorzystałam wiele materiałów, które pozostały mi po babci, nawiązałam także do kolorów z gorseciarni.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Ktoś jeszcze w rodzinie kontynuował krawieckie tradycje? Czym się zajmują Twoi rodzice?
Mama jest śpiewaczką operową, a tata konserwatorem zabytków, ale grał w zespole rockowym. Geny jak widać dziedziczą się co drugie pokolenie. Chodziłam całe lata do szkoły muzycznej, skończyłam ją na poziomie liceum, ale jak widać wolę ubierać muzyków niż grać na fortepianie.
W oryginalny sposób promujesz swoją markę. Wydałaś dwa albumy, w których artyści i osobowości popkultury pozują do zdjęć w Twoich projektach. Rozstrzał ogromny - od Sasnala po Maffashion. Skąd taki pomysł?
Te albumy to takie eksperymenty: co się stanie z moim ubraniem kiedy założy je ktoś z wyrazistą osobowością. Ktoś kto interesuje się modą do granic możliwości i ktoś komu jest ona zupełnie obojętna, albo ktoś z mocno zdefiniowanym stylem. Każdy musi się w nich jakoś odnaleźć. Ciekawi mnie jak ubranie funkcjonuje z człowiekiem, dlaczego jedna osoba jest w stanie dany styl przyswoić i wygląda w nim naturalnie, a inna nie? Po 20 latach pracy jako stylistka do końca nie wiem jak patrzeć na zagadnienie stylu i cały czas rodzą mi się nowe pytania. Dlatego cały czas mnie ta moda fascynuje. Pracujemy nad kolejnym, trzecim albumem i korci mnie zaproszenie kogoś kto nienawidzi mody.
Lubisz wyzwania …
Gdybym miała prowadzić ten biznes na tej tylko zasadzie, że co pół roku projektuję nowy T-shirt to spędziła bym w nim nie dłużej niż rok.