Urlop z rodziną czy we dwoje? Decyzja czasem prostsza, niż może się wydawać.
Była szara deszczowa wiosenna sobota. Gdy Renata wpatrywała się w ulewę, Marek wpadł do domu, ściskając swój tablet.
– Co jest najlepszą rzeczą do zrobienia dzisiaj? – zapytał.
– Wrócić do łóżka – westchnęła Renata.
– Nie, znaleźć wymarzone wakacje! – powiedział Marek. – Więc właśnie to zrobiłem. I znalazłem dla nas świetną ofertę! Spójrz!
Oczy Renaty rozbłysły, gdy spojrzała na zdjęcie hotelu. – Wygląda absolutnie fantastycznie - powiedziała. – Mama musi to zobaczyć!
Ale starsza pani Krystyna nie podeszła do oferty entuzjastycznie:
– Przypuszczam, że może być znośnie - westchnęła, spoglądając na ekran. – Jeśli lubi się takie rzeczy.
– Co? Piaszczyste plaże, restauracja nad brzegiem morza, piękna zatoka i uroczy port są chyba więcej niż znośne? – przekonywała ją Renata. – Komu mogłoby się to nie podobać? Spójrz, mają nawet kręgle jako jedno z popołudniowych zajęć dla ciebie.
– Akurat wtedy mam drzemkę – kręciła nosem matka. – Dlaczego nie możemy znowu pojechać na Minorkę? To sprawdzało się najlepiej przez ostatnie pięć lat.
– Ponieważ chcemy zmiany - wyjaśnił cierpliwie Marek. – Zgodziłaś się, żebyśmy to my w tym roku wybrali cel podróży.
– Ale ja naprawdę lubię Minorkę.
– Słuchajcie, Algarve jest tak piękne, że miejsca szybko się rozejdą - powiedział Marek. – Więc dajcie szybko znać.
W poniedziałek Renata miała w pracy jedno spotkanie po drugim. Kiedy w końcu wyszła, miała pięć nieodebranych wiadomości od matki.
– Dlaczego nie oddzwoniłaś wcześniej? Zapytała rozżalona, gdy usłyszała głos córki. – Mówili, że jesteś na spotkaniu.
– Byłam - potwierdziła Renata.
– Musiałam podjąć decyzję przed piątą, a ty nie oddzwoniłaś. Dlatego zdecydowałam sama.
– W sprawie?
– W sprawie naszych wakacji.
– No tak, jedziemy do Algarve...
– Otóż okazało się, że nasz hotel na Minorce ma taką ofertę, która nigdy się nie powtórzy. I to akurat wtedy, gdy Marek ma wolne. Wygląda na to, że to przeznaczenie!
– Mamo...
– W samolocie były tylko trzy wolne miejsca. Musiałam to zarezerwować.
Renata prawie upuściła telefon:
– Co zrobiłaś?
– Zarezerwowałam! Zaoszczędziliśmy tyle pieniędzy! Wiem, że Marek nie lubi rozrzutności, będzie taki zadowolony...
"Zadowolony" nie było odpowiednim słowem. Marek był wściekły.
– Intrygantka! – zawołał. Wiedziała, że nie chcemy tam jechać. Ani przez chwilę nie myślałem się tam wybierać!
– Tak mi przykro... - mruknęła Renata.
– Czy możemy się jakoś wycofać?
Renata pokręciła przecząco głową. – Dzwoniłam do biura podróży. Ponieważ to specjalna oferta, nie ma szans na żadne zmiany.
– Wiedziała o tym! – powiedział podniesionym głosem Marek.
– Ale faktem jest, że to dobra cenowo oferta. – przyznała rację matce.
– Hotel może i jest tani – zauważył mężczyzna. – Ale znasz swoją matkę. Znowu będzie chciała chodzić do tych drogich restauracji, w których kelnerzy udają, że naprawdę myślą, że jest twoją siostrą...
– Nawet mi tego nie przypominaj! – zadrżała Renata. – Ale niewiele możemy zrobić. Hotel jest już zarezerwowany.
Zdjęcie wymarzonego hoteliku w Portugalii Renata trzymała od tej pory w zasięgu wzroku na korkowej tablicy w kuchni. Wpatrywała się w nie z tęsknotą, gdy zmywała naczynia i obiecywała sobie, że pojadą tam za rok. Tymczasem oswajała się z myślą, że te wakacje spędzi gdzie indziej. Przynajmniej będą to dwa tygodnie w słońcu...
Krystyna zadzwoniła dzień przed wyjazdem.
– Mam nadzieję, że wszystko spakowane – powiedziała do córki.
– Byłam właśnie na górze, kiedy zadzwoniłaś - odpowiedziała Renata.
– Chyba nie zamierzacie z Markiem znowu wyruszyć na wycieczkę statkiem i zostawić mnie samej sobie?
– To także nasze wakacje - zauważyła Renata. – I to właśnie lubimy robić.
– Ale wyjeżdżamy, by spędzać czas razem...
– Nie cały czas – sprostowała Renata – To dla ciebie szansa na poznanie przyjaciół w twoim wieku. Będziesz się dobrze bawić!
Westchnęła przygnębiona. Nagle przypomniała sobie zeszły rok. Krystyna marudziła i narzekała za każdym razem, gdy ona i Marek robili coś sami, długo dąsała się podczas kolacji, przez co Renata wracała z wakacji bardziej zmęczona niż wtedy, gdy wyjeżdżała. Jak mogła o tym zapomnieć?
– Lepiej kładź się już spać - zasugerowała ze znużeniem. Muszę dokończyć pakowanie, a startujemy wcześnie.
– Nie spóźnisz się po mnie, prawda?
– Nie, mamo - powiedziała Renata. Nie kuś - dodała po cichu z przekąsem.
– Zadzwonię do ciebie o piątej, żeby upewnić się, czy wstałaś - rzuciła na odchodne matka.
– Ale my wstajemy dopiero o szóstej - zawołała Renata.
Wiedziała, że matka puści to mimo uszu. Oczywiście zadzwoniła o piątej.
– Równie dobrze możemy już wstawać - westchnął Marek. – Dośpimy w samolocie.
– Nie z matką jęczącą nam do ucha, nie ma opcji! - uprzedziła go żona.
Krystyna wpatrywała się znacząco w zegarek, gdy odebrali ją dwie minuty później niż obiecali.
– Nareszcie - jęknęła.
Na lotnisko dotarli dwie godziny wcześniej. Przez całą drogę Krystyna martwiła się, czy wszystko spakowała i czy na pewno się nie spóźnią.
– Nadam bagaże - powiedział Marek. – Ty i teściowa idźcie na filiżankę herbaty ze środkiem uspokajającym – zażartował.
Renata uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Niestety Krystyna zamiast środka uspokajającego dostała belgijską bułeczkę i od razu zaczęła narzekać, że jest zbyt sucha i nie ma wystarczającej ilości lukru.
– Boli mnie głowa - powiedziała Renata, wstając. Idę kupić aspirynę.
– Mam kilka tabletek - powiedziała matka sięgając po lek do torebki.
– Jakoś nie wydaje mi się, żeby starczyło mi na całe wakacje.
Przejrzała magazyny w sklepie i kupiła kilka. Wzięła też zatyczki do uszu, by używać ich w razie potrzeby przez następne dwa tygodnie. Kiedy w końcu zebrała się na odwagę, by wrócić do kawiarni, zorientowała się, że matki już tam nie ma.
– Zapowiedzieli nasz lot - powiedział Mark – więc, oczywiście, Krystyna pospieszyła, by wejść na pokład jako pierwsza.
– Nie jestem pewna, czy dam radę to wytrzymać...– powiedziała Renata.
– Gwarantuję, że wytrzymasz! - odpowiedział z niespodziewanym entuzjazmem Marek. – Będziemy się świetnie bawić. Chodź.
Renata westchnęła i poszła za nim do bramki. Dopiero wtedy spojrzała na tablicę.
– Zaczekaj– krzyknęła. – Pomyliliśmy drogę. Ten samolot leci do Portugalii.
– Wiem! - uśmiechnął się przebiegle Marek. Zarezerwowałem nam wakacje w Algarve dokładnie wtedy, gdy twoja mama kupiła wycieczkę na Minorkę! Dzięki Bogu, ta też była w obniżonej cenie. Jaka szkoda, że Krystyna poleciała w innym kierunku. Myślisz, że poradzimy sobie bez jej ciągłego dyrygowania i wskazówek, co mamy robić?
Renata wpatrywała się w męża z wielkim uśmiechem na twarzy:
– Przetrwamy? – zapytała. – Będziemy mieć najbardziej fantastyczne wakacje w historii!