Na pierwszy rzut oka wybitny lider to ktoś, kto potrafi szkicować odważne strategie, inspirować wizją i przemawiać do wyobraźni tysięcy pracowników. Ale ci, którzy rzeczywiście robią różnicę – to ci, których zespoły są zaangażowane, zmotywowane i skuteczne. Tacy liderzy wyróżniają się czymś znacznie bardziej przyziemnym, a zarazem fundamentalnym. Ułatwiają pracę innym. Upraszczają. Redukują złożoność, która dławi kreatywność i zamienia innowację w uciążliwy proces. Jak wykorzystać ich złote zasady "upraszczania" w codziennej pracy?
Badania Steve’a Strelsina we współpracy z Harvard Business School pokazują, że najlepsi liderzy nie koncentrują się wyłącznie na wielkich ideach. Kiedy zapytano ich, jaka jest ich najważniejsza rola w firmie, wielu odpowiedziało jednym słowem: upraszczanie. Nie chodzi jednak o puste hasło czy powierzchowne porządki. Mówimy o głębokim procesie odciążania zespołu z niepotrzebnego chaosu, który paraliżuje efektywność.
Ci liderzy robią znacznie więcej niż tylko formułują wizję. Oni tę wizję „odgruzowują” z przeszkód. Upraszczają strategie, spłaszczają struktury, wprowadzają przejrzyste metryki i przede wszystkim – komunikują się jasno, bez korporacyjnego żargonu. To nie są tylko działania operacyjne. To filozofia prowadzenia zespołu - pisze Lisa Bodell w książce "Why Simple Wins?".
Z analiz Strelsina i praktyk z najlepszych organizacji wyłania się osiem kluczowych strategii, które stosują najlepsi i najbardziej skuteczni liderzy. Każda z nich dotyczy innego aspektu działania – od formułowania wizji po komunikację i delegowanie decyzji. Są to:
Choć każda z tych zasad zasługuje na osobny akapit, wspólnie tworzą ramę działania, która może odmienić sposób, w jaki funkcjonuje zespół w pracy. I – co ważne – żadna z nich nie wymaga rewolucji. Wymaga odwagi, cierpliwości i gotowości, by działać krok po kroku - przekonuje Lisa Bodell, autorka książki "Why Simple Wins?".
Punktem wyjścia musi być wizja – ale nie taka, która zdobi prezentację zarządu. Chodzi o klarowne pokazanie dlaczego upraszczamy. Co chcemy przez to osiągnąć? Jaką wartość to przynosi pracownikom, klientom, całej firmie? Liderzy stosujący zasady "upraszczania" nie narzucają tej wizji odgórnie. Włączają zespół w jej współtworzenie. Dzięki temu pracownicy czują się częścią zmiany, a nie jej ofiarą. To z kolei wzmacnia zaangażowanie i zaufanie – dwa niezbędne składniki skutecznej transformacji. Co istotne, upraszczanie nie oznacza ograniczania ambicji. Przeciwnie – chodzi o koncentrację. Zamiast rozmieniać się na drobne, liderzy ci skupiają się na działaniach, które naprawdę przynoszą wartość. Redukują nadmiar inicjatyw i procedur, które zabierają czas, energię i sens.
Wielu pracowników słysząc o „upraszczaniu”, słyszy „cięcia”. To naturalny odruch – w końcu zmiany strukturalne często idą w parze z redukcjami. Dlatego tak ważne jest, by lider komunikował nie tylko co się dzieje, ale też dlaczego i jak. Tylko wtedy ludzie mogą zrozumieć sens, w jakim działa firma – i odnaleźć w niej swoją rolę. To szczególnie ważne w czasach, gdy niepewność jest stałym elementem krajobrazu biznesowego i rynku pracy. Przejrzystość działa jak kompas – pomaga poruszać się w chaosie zmian bez strachu, pisze Lisa Bodell, autorka książki "Why Simple Wins?".
To nie przypadek, że najlepiej zarządzane firmy mają coraz mniej warstw hierarchicznych. Złożoność organizacyjna nie tylko spowalnia działanie, ale też odsuwa decyzje od ludzi, którzy mają najlepszy ogląd sytuacji. Przykład? Firma Merck Canada, która przekazała więcej uprawnień decyzyjnych bezpośrednio pracownikom. Efekt? Szybsze reakcje, większe poczucie odpowiedzialności i wzrost zaangażowania. Bo nic tak nie motywuje, jak świadomość, że ma się realny wpływ. Upraszczanie procesu decyzyjnego to nie tylko skracanie ścieżek. To również klarowne określenie, kto za co odpowiada. Gdy nie trzeba się zastanawiać, kto ma ostatnie słowo, decyzje zapadają sprawniej – i są lepiej realizowane.
Wprowadzanie prostoty nie musi być spektakularne. Wręcz przeciwnie – najlepsze zmiany zaczynają się od małych kroków. Skuteczni liderzy wybierają kilka kluczowych obszarów, które najbardziej potrzebują odciążenia, i zaczynają działać tam, gdzie można szybko osiągnąć efekt. Każdy taki sukces buduje impet – zwiększa zaufanie zespołu, wzmacnia przekonanie, że zmiany mają sens. To efekt kuli śnieżnej: jedno małe zwycięstwo pociąga za sobą kolejne. Pracownicy widzą, że coś się dzieje, że to działa – i chcą więcej.
Na końcu – a może właśnie na początku – jest postawa samego lidera. Nie wystarczy mówić o prostocie. Trzeba nią żyć. To oznacza np. prowadzenie spotkań z konkretnym celem i agendą, skracanie e-maili, delegowanie zaufania, rezygnację z nadmiaru narzędzi i systemów. Lider, który sam nie gubi się w zawiłościach, daje zespołowi sygnał: „można inaczej”. I ten przykład działa silniej niż jakiekolwiek wewnętrzne komunikaty.
W świecie, w którym tempo przyspiesza, technologie się mnożą, a niepewność staje się nową normą, prostota przestaje być wygodą. Staje się przewagą nad konkurencją. A liderzy, którzy odważą się ją wdrożyć – zaczynając od siebie – tworzą zespoły bardziej odporne, elastyczne i po prostu… lepsze i skuteczniejsze w pracy. Bo czasem największą rewolucją jest rezygnacja z tego, co zbędne. I pozwolenie, by to, co najważniejsze, mogło działać z pełną mocą.
Lisa Bodell - założycielka i CEO firmy konsultingowej FutureThink, która przekonuje największe organizacje świata, że mniej znaczy więcej – pod warunkiem, że wie się, z czego zrezygnować. Na scenie, w książkach i w pracy z liderami przekonuje, że warto rezygnować ze zbędnych procesów, zanim się w nich pogubimy. W świecie, w którym korporacyjna codzienność grzęźnie od formalności, procedur i prezentacji, ona odważnie stawia na prostotę. Nie jako modny slogan, ale jako realne narzędzie innowacji i rozwoju.